Trzymając się za ręce, szli pustą drogą, wśród zielonych drzew i kolorowych kwiatów. Ich palce były idealnie ze sobą splecione, jakby miały się już nigdy nie opuścić.
-Mówiłem, że nam się uda. - powiedział cicho szatyn, gładząc wierzchem dłoni policzek swojej siostry, a jednocześnie dziewczyny. - Mówiłem, że będziemy szczęśliwi.
-Tu jest piękniej niż tam, niż na ziemi. - wyszeptała poruszona blondynka.
Zatrzymali się na chwilę aby złączyć swoje usta w krótkim, lecz namiętnym pocałunku.
Ruszyli dalej, nie wiedząc, dokąd prowadziła kręta droga.
Po chwili ujrzeli w oddali starca, mężczyznę z białą brodą, siedzącego na kamieniu. Podeszli do niego, uśmiechając się delikatnie.
-Witajcie. - w powietrzu rozbrzmiał jego głos. - Witajcie w mojej krainie, w moim świecie.
Zakochani przywitali się z nim, stojąc w swoich objęciach.
-Doszliście już tutaj, dlatego teraz czeka was wybór. Najtrudniejszy wybór. - spojrzał na nich znacząco.
Justin i Maja spojrzeli na kilka, rozchodzących się na boki, dróg. - Musicie zdecydować, w którą stronę chcecie pójść. Pierwsza droga zaprowadzi was do życia z tamtego świata. Wrócicie na ziemię, aby żyć tak, jak dawniej. Wśród swojej rodziny, przyjaciół, bliskich... - starzec przez chwilę wpatrywał się w odległą przestrzeń, po chwili przenosząc wzrok na drugą drogę. - Idąc w tym kierunku spełnią się wasze najskrytsze marzenia. O co tylko poprosicie, zostanie spełnione. - wskazał dłonią, kiwając lekko głową. - Trzecia droga prowadzi do życia w bogactwie. Będziecie tam mieli wszelkie dobra materialne.
Maja i Justin wymienili między sobą znaczące spojrzenia.
-A dokąd prowadzi czwarta droga? - spytał szatyn. - Dlaczego o niej nie opowiedziałeś?
Starzec uśmiechnął się, mocniej ściskając w dłoniach drewnianą laskę.
-Nie opowiedziałem wam o czwartej drodze, ponieważ jeszcze nikt jej nigdy nie wybrał i wątpię, że kiedykolwiek ktoś uda się w tamtym kierunku.
-Dlaczego? Dokąd prowadzi? - blondynka zmarszczyła brwi ze zdezorientowaniem.
-Idąc czwartą drogą dojdziecie do polany, na której nie ma nic, prócz trawy i kwiatów. Będziecie tam tylko i wyłącznie wy i wasze uczucia. Żadnych dóbr materialnych, żadnych innych ludzi. Nikt nie wybrał tej drogi, ponieważ każdy ma pewien określony, najważniejszy punkt w swoim życiu. W tamtym miejscu, nie ma nic, oprócz was...
W tym samym momencie na ustach Mai i Justina rozkwitły uśmiechy.
-Właśnie po to tu przyszliśmy. Żeby już nikt nas nie osądzał, żebyśmy już zawsze mogli być szczęśliwi. - szatyn spojrzał z miłością na swoją dziewczynę. - Wybieramy czwartą drogę. Chcemy być razem, nic innego nie jest nam potrzebne.
-Jesteście pierwszymi i, jak podejrzewam, ostatnimi ludźmi, którzy wybierają tę drogę. Dlatego będziecie mogli być razem, pomimo tego, że jesteście rodzeństwem, mimo tego, że ty... - spojrzał na szatyna. - Zabiłeś wielu ludzi.
Chłopak spuścił głowę, czując, jak dziewczyna ściska uspokajająco jego dłoń.
-Będziecie mogli być szczęśliwi, kochać się ze sobą i nie martwić się problemami. Udowodniliście, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Chcecie być razem, bez względu na wszystko. Bądźcie ze sobą szczęśliwi. - dodał, po czym uśmiechnął się do nich, uderzył drewnianą laską o ziemię i rozpłynął się w powietrzu.
Maja i Justin, wtuleni w siebie, podążali czwartą drogą, aż doszli do ogromnych, białych drzwi. Chłopak złapał za klamkę i przepuścił dziewczynę, wchodząc zaraz za nią.
Przenieśli się do krainy, w której nie liczy się nic, poza szczęściem i miłością. Spojrzeli na siebie z uwielbieniem. Szatyn wplątał palce w jej włosy, opierając swoje czoło o czoło blondynki.
-Już zawsze będziemy razem... - szepnął w jej usta.
-I nikt nam tego nie zniszczy... - dodała, po czym złączyła ich wargi, na wieczność...
***
"Kiedy osiągniemy w życiu pewien punkt, zawsze gdzieś będą ludzie, którzy tylko czekają na nasz upadek, a wtedy tylko grawitacja będzie w stanie ściągnąć nas w dół. Czasami po prostu musisz wziąć sprawy w swoje ręce i... polecieć."
-Mówiłem, że nam się uda. - powiedział cicho szatyn, gładząc wierzchem dłoni policzek swojej siostry, a jednocześnie dziewczyny. - Mówiłem, że będziemy szczęśliwi.
-Tu jest piękniej niż tam, niż na ziemi. - wyszeptała poruszona blondynka.
Zatrzymali się na chwilę aby złączyć swoje usta w krótkim, lecz namiętnym pocałunku.
Ruszyli dalej, nie wiedząc, dokąd prowadziła kręta droga.
Po chwili ujrzeli w oddali starca, mężczyznę z białą brodą, siedzącego na kamieniu. Podeszli do niego, uśmiechając się delikatnie.
-Witajcie. - w powietrzu rozbrzmiał jego głos. - Witajcie w mojej krainie, w moim świecie.
Zakochani przywitali się z nim, stojąc w swoich objęciach.
-Doszliście już tutaj, dlatego teraz czeka was wybór. Najtrudniejszy wybór. - spojrzał na nich znacząco.
Justin i Maja spojrzeli na kilka, rozchodzących się na boki, dróg. - Musicie zdecydować, w którą stronę chcecie pójść. Pierwsza droga zaprowadzi was do życia z tamtego świata. Wrócicie na ziemię, aby żyć tak, jak dawniej. Wśród swojej rodziny, przyjaciół, bliskich... - starzec przez chwilę wpatrywał się w odległą przestrzeń, po chwili przenosząc wzrok na drugą drogę. - Idąc w tym kierunku spełnią się wasze najskrytsze marzenia. O co tylko poprosicie, zostanie spełnione. - wskazał dłonią, kiwając lekko głową. - Trzecia droga prowadzi do życia w bogactwie. Będziecie tam mieli wszelkie dobra materialne.
Maja i Justin wymienili między sobą znaczące spojrzenia.
-A dokąd prowadzi czwarta droga? - spytał szatyn. - Dlaczego o niej nie opowiedziałeś?
Starzec uśmiechnął się, mocniej ściskając w dłoniach drewnianą laskę.
-Nie opowiedziałem wam o czwartej drodze, ponieważ jeszcze nikt jej nigdy nie wybrał i wątpię, że kiedykolwiek ktoś uda się w tamtym kierunku.
-Dlaczego? Dokąd prowadzi? - blondynka zmarszczyła brwi ze zdezorientowaniem.
-Idąc czwartą drogą dojdziecie do polany, na której nie ma nic, prócz trawy i kwiatów. Będziecie tam tylko i wyłącznie wy i wasze uczucia. Żadnych dóbr materialnych, żadnych innych ludzi. Nikt nie wybrał tej drogi, ponieważ każdy ma pewien określony, najważniejszy punkt w swoim życiu. W tamtym miejscu, nie ma nic, oprócz was...
W tym samym momencie na ustach Mai i Justina rozkwitły uśmiechy.
-Właśnie po to tu przyszliśmy. Żeby już nikt nas nie osądzał, żebyśmy już zawsze mogli być szczęśliwi. - szatyn spojrzał z miłością na swoją dziewczynę. - Wybieramy czwartą drogę. Chcemy być razem, nic innego nie jest nam potrzebne.
-Jesteście pierwszymi i, jak podejrzewam, ostatnimi ludźmi, którzy wybierają tę drogę. Dlatego będziecie mogli być razem, pomimo tego, że jesteście rodzeństwem, mimo tego, że ty... - spojrzał na szatyna. - Zabiłeś wielu ludzi.
Chłopak spuścił głowę, czując, jak dziewczyna ściska uspokajająco jego dłoń.
-Będziecie mogli być szczęśliwi, kochać się ze sobą i nie martwić się problemami. Udowodniliście, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Chcecie być razem, bez względu na wszystko. Bądźcie ze sobą szczęśliwi. - dodał, po czym uśmiechnął się do nich, uderzył drewnianą laską o ziemię i rozpłynął się w powietrzu.
Maja i Justin, wtuleni w siebie, podążali czwartą drogą, aż doszli do ogromnych, białych drzwi. Chłopak złapał za klamkę i przepuścił dziewczynę, wchodząc zaraz za nią.
Przenieśli się do krainy, w której nie liczy się nic, poza szczęściem i miłością. Spojrzeli na siebie z uwielbieniem. Szatyn wplątał palce w jej włosy, opierając swoje czoło o czoło blondynki.
-Już zawsze będziemy razem... - szepnął w jej usta.
-I nikt nam tego nie zniszczy... - dodała, po czym złączyła ich wargi, na wieczność...
***
"Kiedy osiągniemy w życiu pewien punkt, zawsze gdzieś będą ludzie, którzy tylko czekają na nasz upadek, a wtedy tylko grawitacja będzie w stanie ściągnąć nas w dół. Czasami po prostu musisz wziąć sprawy w swoje ręce i... polecieć."
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!
Eh... Tym oto epilogiem kończę moje pierwsze opowiadanie. Od tego zaczęła się moja przygoda z pisaniem. Wątpiłam w ogóle, że coś z tego wyjdzie. Tak właściwie, to zaczęłam pisać to opowiadanie, ponieważ cholernie mi się nudziło, kiedy czekałam na rodziców w samochodzie. No i jakoś tak wyszło, że postanowiłam pisać dalej, ale bardziej dla zabawy. W końcu, kiedy zdecydowałam się zacząć publikować to opowiadanie, zaczynałam na blog.onet.pl
Hahahaha, jak teraz patrzę, "dużo" pisałam przez "rz" xD
Na bloggera przeniosłam się tylko i wyłącznie ze względu na szablon, który uwiódł mnie od pierwszego wejrzenia, ale teraz widzę, że tutaj jest dużo lepiej.
Jejku, koniec tej mojej przemowy, w końcu czas na konkrety...
DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM Z CAŁEGO MOJEGO MAŁEGO SERDUSZKA, ZA TO, ŻE BYLIŚCIE ZE MNĄ, CZYTALIŚCIE TE MOJE STARANIA I ZA KAŻDYM RAZEM PODNOSILIŚCIE MNIE NA DUCHU.
I WIECIE, ZA CO JESZCZE DZIĘKUJĘ? ZA TO, ŻE NIE SPOTKAŁAM SIĘ Z ŻADNYM "HEJTEM", CHOCIAŻ BYŁAM NA TO PRZYGOTOWANA.
KOCHAM WAS ANIOŁKI MOJE I ZAPRASZAM NA INNE MOJE OPOWIADANIA.