piątek, 6 września 2013

Rozdział 9..

Przeczytajcie,proszę,notkę na dole !!!  
ROZDZIAŁ 9:
-Czy wszystko gotowe? Jesteś spakowana?
-Tak mamo! Już schodzę!
Rodzice postanowili zorganizować wspólny wyjazd na parę dni,żebym mogła poznać ich znajomych,z którymi mieliśmy jechać.Cieszyłam się,że nie będę sama siedzieć w domu.Abby wyjechała,więc zostałam sama.Miałam nadzieję,że ten wyjazd okaże się udany i że będę się świetnie bawić.
Zeszłam na dół,gdzie zastałam moich rodziców krzątających się po kuchni.Podeszłam do stołu,na którym mama postawiła mi śniadanie.Zjadłam i poszłam do łazienki umyć się i ubrać.Gdy byłam już gotowa,wzięłam swoją torbę i udałam się z nią na dół,czekając na rodziców.Po 15 minutach bagaże były już zapakowane,a my wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.Dowiedziałam się tylko tyle,że jedziemy nad jakieś jeziorko,do ośrodka wypoczynkowego.Droga miała zająć nam koło dwóch godzin,więc postanowiłam wyciągnąć komórkę i słuchawki,żeby posłuchać muzyki.Włączyłam swoje ulubione kawałki i opierając głowę o szybę,zaczęłam myśleć...o wszystkim.Moja pamięć wracała jednak do wydarzeń sprzed paru dni.Co by było gdyby chłopaki nie wyszli wtedy na ten cholerny korytarz? Czy stałoby się to o czym nawet nie chciałam myśleć? I w końcu,co miały oznaczać słowa Justina:"rozwalę ci łeb,a kto jak kto,ale ty dobrze wiesz,że jestem do tego zdolny"? Co on chciał w ten sposób powiedzieć? Nie wiem i pewnie się nie dowiem,chociaż znając nasze szczęście,pewnie jeszcze wpadniemy na siebie...I nie ukrywam,że w ogóle mi to nie przeszkadza...Zanim się zorientowałam,wjeżdżaliśmy przez bramę do naszego ośrodka.Wow,nie wiedziałam,że moje przemyślenia zajęły tak dużo czasu.Tata podjechał do jednego z domków,przy którym stało małżeństwo w wieku moich rodziców.Zaparkował samochód i wysiadł,co chwilę później uczyniła moja mama.Przywitali się ze znajomymi uściskiem dłoni i machnęli na mnie ręką,żebym wyszła z auta.Nieco skrępowana,podeszłam do nich i uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry.-powiedziałam nieśmiało.
-Witaj kochanie.Miło nam cię poznać.-powiedziała kobieta,na której twarzy również malował się uśmiech.Na pierwszy rzut oka było widać,że jest osobą pozytywnie nastawioną do świata.
-Chodźcie do środka.-powiedział jej mąż.-Jak ustalaliśmy,wy-skinął na moich rodziców-dostaniecie jedną sypialnię na górze,my zajmiemy drugą,a Maja dostanie pokój z chłopakami.
Podniosłam pytający wzrok na znajomego moich rodziców.
-Mamy syna,trochę starszego od ciebie,który przyjechał z przyjacielem.Jeśli nie będzie ci to przeszkadzać,zajmiesz z nimi pokój.
Pokiwałam głową,tym samym wyrażając zgodę.Poszłam w kierunku pokoju na parterze,z którego dochodziły odgłosy zamykanych szafek.
-Chłopcy,to jest Maja.Maju,to jest nasz syn Au...
-Znamy się-przerwał jej Austin.
Podniosłam głowę,na dźwięk tego głosu i ujrzałam Justina i Austina siedzących na jednym z łóżek z typowymi dla nich uśmiechami.
-Taak? No to cudownie!-ucieszyła się moja mama.
-My idziemy do recepcji.Zostawiamy was samych.-powiedziała mama Austina,na co nasza trójka posłusznie pokiwała głowami.
Nasi rodzice wyszli z domku,a ja skierowałam się do pustego łóżka,siadając na nim i kładąc pod nim swoją torbę.
-Cóż za spotkanie...-Justin usiadł koło mnie.
-Kolejne...ja nie wiem,jakim cudem ciągle na siebie wpadamy...-zaśmiałam się,a chłopaki zawtórowali mi.
Moje przemyślenia były jednak prawdziwe.Znów się spotkaliśmy,nawet prędzej niż mogliśmy przypuszczać.Cieszyłam się,naprawdę się cieszyłam.Od razu wiedziałam,że nie będzie to nudny wypad z rodzicami,tylko szalone parę dni w towarzystwie Justina i Austina.Wiedziałam,że nie będę się nudzić,tak jak na początku myślałam.Zapowiadał się naprawdę świetny tydzień...
***Oczami Justina***
Taaak!!! Wiedziałem,że się jeszcze spotkamy! Teraz już wiem,że to przeznaczanie!!! Może i cieszę się jak dziecko,ale nic na to nie poradzę...po prostu jestem szczęśliwy...i nawet do końca nie wiem dlaczego...Dlatego,że ją zobaczyłem? Dlatego,że usłyszałem jej głos? Dlatego,że zobaczyłem jej piękny uśmiech i roześmiane oczy? Nie wiem,nie mam pojęcia.Nigdy czegoś takiego nie czułem w towarzystwie żadnej dziewczyny...Dziwne...ale fajne...
***
Siedzieliśmy na pomoście,ja Maja i Austin,bo ich rodzice,poszli na spacer po okolicy.Rozmawialiśmy,śmialiśmy się,wygłupialiśmy,bliżej poznawaliśmy.Wcześniej nie mieliśmy okazji opowiadać o sobie,teraz był idealny moment.Dowiedziałem się o Maji wiele ciekawych rzeczy.Powoli zbliżałem się do niej,a ona do mnie.Cieszyłem się,że mogę poznać ją bliżej.
W pewnym momencie wpadł mi do głowy pomysł.Nie wiedziałem,jak zareaguje na to,co chciałem zrobić.Szybko podniosłem się i wziąłem ją na ręce.
-Nie! Proszę,nie!-zaczęła śmiać się Maja.Wiedziałem już,że nie będzie na mnie strasznie zła.Podszedłem z nią na skraj pomostu.Za sobą słyszałem głośny śmiech Austina.
-Daj buziaka,a ci daruję.-wyszczerzyłem się.
-W twoich snach,Bieber!-krzyknęła i wypięła mi język.
-Sama tego chciałaś,skarbie.-powiedziałem i już miałem wrzucić ją do wody,kiedy ona złapała mnie za koszulkę i skończyło się na tym,że razem wpadliśmy do jeziora.Nie mogliśmy przestać się śmiać.Podpłynąłem do niej i objąłem ją rękoma w pasie,przytrzymując,żeby się nie utopiła.Maja popłynęła za mnie i weszła mi na barana,trzymając mnie za szyję.Podpłynęliśmy do pomostu,który złapałem jedną ręką.
Maja zeszła ze mnie i również złapała się pomostu,próbując na niego wejść.Zaśmiałem się,widząc jej poczynania.Podpłynąłem bliżej,chcąc jej pomóc.Wyglądała naprawdę słodko.Złapałem ją za biodra,podsadzając ,aby mogła wejść na pomost.Był on wysoko,więc Maja nie mogła wejść,a ten debil,Austin nawet nie raczył jej pomóc.Wiedziałem dobrze,o co mu chodziło.Cicho westchnąłem,po czym przesunąłem ręce na jej tyłek,podsadzając ją do góry.Maja weszła na pomost i wyciągnęła rękę,żeby mi pomóc.Wskrabałem się na górę i otrzepałem ciuchy,spoglądając na Maję,która,pomimo że była mokra,wyglądała...pięknie.Wow,po raz pierwszy to powiedziałem.Dziewczyna posłała mi zadziorny uśmieszek i zeszła z pomostu lekko popychając śmiejącego się Austina.Ja osobiście miałem wielką ochotę mu przywalić,chociaż właściwie dzięki niemu miałem okazję...Maję...dobra,nie ważne.Poszliśmy za nią i weszliśmy do domku,kierując się od razu do naszego tymczasowego pokoju.Weszliśmy do środka i można powiedzieć,że...troszeczkę...zaparło mi dech.Na swoim łóżku siedziała Maja.Widocznie przebierała się bo była bez bluzki,w samym staniku.Stałem jak wryty i,za przeproszeniem,wlepiałem w nią gały.Ona widocznie nie zorientowała się,że weszliśmy,bo dalej odwrócona była do nas plecami.Wszystko było idealnie,tylko ten kretyn jak zawsze musiał coś popsuć.
-Nie patrz,Bieber! To nie dla dzieci!-skoczył na mnie i zasłonił mi dłonią oczy,a ja naprawdę miałem ochotę rozerwać go na strzępy.
Maja gwałtownie odwróciła się do nas,szybko zakładając koszulkę.Miała całkowicie zdezorientowane oczy.
-Co-wy...od ilu tu stoicie?-wydusiła z siebie.
-Nie,nic.-zdołałem powiedzieć i natychmiast podszedłem do swojej torby.
-Ta,jasne...Nic,nie znaczy stanie i wpatrywanie się z otwartą gębą i wybałuszonymi oczami...-skomentował Austin tłumiąc śmiech.
-Zabiję cię,ja po prostu cię zabiję.-powiedziałem i wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
***
Przypadkowe spotkania,czasem miłe,a czasem wręcz przeciwnie.Niewidziany od lat kolega,dalszy krewny,czy najzwyczajniej w świecie znajomy,spotkany na ulicy,to powód do uśmiechu.Niestety tych okazji jest coraz mniej,więc korzystajmy,gdy taka się pojawi.
Jednak spotkać możemy również fałszywych przyjaciół,lub wrogów,przez co nasze myśli ogarnięte są tym niefortunnym zbiegiem okoliczności.
Trzeba jednak nauczyć się przebaczać,złe wspomnienia odsunąć na dalszy tor.Jednak bywa,że po pewnym czasie wracają,ze zdwojoną siłą...
Oni,cieszyli się ze spotkania,ponieważ podświadomie liczyli na coś więcej,chociaż tak krótko się znali...
Wiedzieli,że to może być dla nich szansa,lecz nie pomyśleli wtedy,że przez właśnie takie,niewinne,przypadkowe spotkania mogą zostać ukarani przez wrogów,los ...i życie...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka kochani !!!
Rozdział nie jest najlepszy,no ale cóż...
Mam nadzieję,że nie wynudziliście się strasznie ;-*
Prosiłam,abyście przeczytali notkę na dole ponieważ mam do Was sprawę...Otóż,miałam ponad 200 wejść od momentu dodania 8 rozdziału,i tylko dwa komentarze...Niemożliwym jest,żeby Test wszystkie wejścia nabiły dwie czy trzy osoby...
Tak więc proszę Was,abyście pisali,co sądzicie o rozdziale.Chcę wiedzieć ile osób naprawdę czyta moje opowiadanie...Dla Was,to dwie minuty,a dla mnie wielki uśmiech na twarzy i świadomość,że Wam również na tym zależy...
Serdecznie dziękuję tym,którzy komentują moje starania.Jestem Wam niezmiernie wdzięczna ;-*
Kocham Was i do następnego ;-*
Moje gg: 48457509
Mój ask: zakładka na górze strony

4 komentarze:

  1. jak zwykle cudowny :* Ja komentuję każdy rozdział tylko że z anonima więc stwierdziłam , że będę się jakoś podpisywać / czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż, chłopak miał korzystną sytuację, żeby złapać co nieco.xd Bardzo podoba mi się wątek o tym wyjeździe ;) Coś nieoczekiwanego może się stań ? hmm...? ; >
    Ale mam jedno zastrzeżenie. Rozdziały powinny być troszeczkę dłuższe ;] Nawet, jeżeli byśmy mieli czekać kilka dni dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest SUPER kocham cię za to, że piszesz je ten rozdział był strasznie śmieszny!!!/miś.xoxo ;* <3

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...