Była godzina 23:00,a ja bawiłam się znakomicie.Towarzystwa dotrzymywali
nam oczywiście Justin i Austin,więc nie mogło być nudno.Koło 24;00 część
ludzi zaczęła się zbierać,dziękując za świetną imprezę.
Dostałyśmy nawet z Abby wielkie brawa i,jak się okazało,byłyśmy tam
najmłodsze,a tak konkretnie to ja,bo urodziłam się parę dni po mojej
przyjaciółce.
Między 1:00,a 2:00 wyszła większość osób.Został tylko jakaś grupka
chłopaków i z dwie dziewczyny,oprócz nas.Po kolejnej przetańczonej
piosence,postanowiłam pójść do łazienki,trochę się odświeżyć.Wyszłam z
pokoju,kierując się długim korytarzem do końca.Przemyłam twarz wodą i
wytarłam ręcznikiem.Gdy wychodziłam z pomieszczenia,poczułam
szarpnięcie,a zaraz po tym zostałam dociśnięta do ściany.Nie miałam
pojęcia,co się dzieje.Byłam zdezorientowana.Moje serce zatrzymało
się,żeby zaraz zacząć bić dwa razy szybciej.Poczułam czyjś oddech na
twarzy.Niepewnie podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą trzech
chłopaków,których widziałam pierwszy raz w życiu,z czego jeden z nich
przypierał mnie do ściany.
-Czego chcesz?-warknęłam na tyle głośno,na ile pozwolił mi mój obecny
stan.Nadal trwałam w tym samym przerażeniu,co przed paroma chwilami.
-Taka duża dziewczynka,a się nie domyśla…-odparł ze swoim obrzydliwym uśmieszkiem na twarzy.
Gdy zrozumiałam,o co mu chodzi,co nie trwało zbyt długo,zaczęłam się
szarpać.Jednak nic to nie dało,był starszy i o wiele silniejszy ode
mnie,a jego żelazny uścisk,zacisnął się jeszcze bardziej na moich
ramionach.
-Puszczaj!-syknęłam-To boli!
On tylko zaśmiał mi się w twarz.To całkowicie wyprowadziło mnie z
równowagi.Nie myślałam co robię.Po prostu splunęłam mu w twarz.Puścił
mnie na chwilę i wytarł się wierzchem dłoni.
-Pożałujesz tego mała suko.-warknął na mnie i uderzył w twarz,ponownie
przypierając mnie do ściany,tyle,że teraz o wiele mocniej.Zaczęłam
krzyczeć,lecz na nie wiele się to zdało,przez hałas panujący w całym
domu.
-Krzycz ile chcesz,skarbie-syknął z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem-I tak nikt ci nie pomoże.
Po moim policzku niekontrolowanie zaczęła spływać łza.Bałam się
cokolwiek powiedzieć,bałam się poruszyć,bałam się,ponieważ nie miałam
pojęcia co się za chwilę zdarzy.Chłopak,który mnie trzymał zjeżdżał
powoli swoimi dłońmi na moją talię,na biodra,żeby zaraz położyć je na
moim tyłku.Zaczęłam się drzeć i szarpać,wszystko,żeby tylko mnie puścił.
Wybuchnęłam niepohamowanym płaczem.Nie mogłam zrozumieć,dlaczego to musiało się przytrafić właśnie mi.
-Przestań się drzeć,przecież wiem dobrze,że też tego chcesz.
-Jesteś chory!-wykrzyczałam mu w twarz przez łzy i zaczęłam się jeszcze
bardziej szarpać,sprawiając,że dwóch jego kumpli podeszło bliżej i
przytrzymywało mnie,kiedy ten sukinsyn zaczął dobierać się do mojej
sukienki,wkładając mi pod nią rękę.
-Nie udawał takiej cnotki.Czego się spodziewałaś,kiedy założyłaś taką sukienkę?-wyszeptał mi do ucha.
Wyrywałam się,wrzeszczałam,lecz wszystko na marne.
To musi być sen,to nie może dziać się naprawdę…
***Oczami Justina***
No gdzie jest ta Majka? Przecież poszła tam dobre 10 minut temu.Co ona
tam robi? Zacząłem się trochę niepokoić.Co ją mogło tak długo
zatrzymać? Nagle zorientowałem się,że w pokoju nie ma również Jeasona i dwóch jego kumpli.Od początku,gdy zobaczyłem ich na imprezie miałem złe
przeczucia,lecz teraz,kiedy to zobaczyłem,serce podskoczyło mi do
gardła.Abby akurat wyszła do kuchni,a ja pociągnąłem Austina za
łokieć,chcąc,żeby poszedł ze mną na korytarz.W głowie miałem
najczarniejsze scenariusze,lecz gdy wyszliśmy z pokoju,nogi się pode mną
ugięły.Jeason,przypierający do ściany Maję,obmacywał ją i rozbierał,a
na to wszystko tych dwóch jego kumpli,przytrzymujący jej drobne
ciało.Maja szarpała się,próbowała wyrwać,lecz nie miała szans z trójką
dorosłych facetów.Ocknąłem się po paru sekundach i bez zastanowienia
podszedłem do Jeasona i uderzyłem go w nos z całej siły.Chłopak oderwał
się od Maji,chwiejąc się na nogach.Odepchnąłem jednego z jego kolegów w
kąt korytarza tak,że uderzył głową w róg i upadł na podłogę.Austin zajął
się tym drugim,który oberwał od niego z kolana w nos.Ja odwróciłem się
przodem do Jeasona,złapałem go za koszulkę i przyparłem do ściany.
-Jeszcze raz położysz na niej swoje brudne łapy,a rozwalę ci łeb,a kto
jak kto,ale ty wiesz dobrze,że jestem do tego zdolny.-warknąłem.
Nie odpowiedział nic tylko zaśmiał mi się w twarz.
Nie wytrzymałem.Zacisnąłem jedną rękę w pięść i uderzyłem go w brzuch kilka razy.Gnojek zgiął sięw pół,po czym upadł na ziemię.
-Wypierdalaj stąd.I zapamiętaj sobie,że ze mną się nie zadziera.-warknąłem za nim.
Pokazałem swoją złą stronę.Cholera,co ja najlepszego zrobiłem..ale nie.Zasłużył sobie na to.
Podszedłem do Maji,która siedziała w kącie skulona,trzymając głowę opartą na kolanach i cicho płakała.
Austin pochylony przy niej,próbował ją uspokoić.Do oczu zebrały mi się łzy,ale nie mogłem tego pokazać.
-Spokojnie,nie płacz.-ukucnąłem przy niej,obejmując ją ramieniem.Cała drżała.
Powoli pomogłem jej wstać,po czym wtuliłem ją w swoją klatkę piersiową.Dziewczyna objęła mnie i znów zaczęła płakać.
-Dziękuję-szepnęła przez łzy.-Dziękuję wam.-powiedziała już głośniej obracając się w stronę Austina.
-Cii,nie płacz.Już wszystko dobrze.-próbowałem ją pocieszyć,lecz wiedziałem kogo ona w tej chwili potrzebowała…
W tym momencie na korytarz wyszła Abby,a talerz,który trzymała w rękach,momentalnie jej wypadł.
-C-Co się stało ?-za jąkała się.
Maja od razu,słysząc jej głos,wyrwała się z moich objęć,zrzuciła z
siebie szpilki i pobiegła prosto w ramiona Abby.Wiedziałem,że tylko ona
może ją uspokoić… i nie myliłem się,bo Maja zaczęła spokojniej oddychać i
przestała płakać.W końcu,kto może lepiej zrozumieć dziewczynę,niż
dziewczyna?
Reszta gości wyszła,została tylko nasza czwórka.
Maja z Abby przeszła do pokoju i usiadły na kanapie.
Blondynka opowiedziała przyjaciółce,co się stało,a ja siedziałem z
Austinem na kanapie obok i zaciskałem szczękę słysząc opowieść Maji.
Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę,kiedy dziewczyna całkowicie się
uspokoiła i znów zaczęła się uśmiechać.Wiedziałem dobrze,co to znaczy
wsparcie przyjaciela,bo parę dni temu potrzebowałem go tak samo,jak
teraz Maja.
Zbliżała się już 3:00,więc postanowiliśmy pożegnać się z dziewczynami i
iść do siebie do domu.Byłem pewien,że ten dupek nie wróci,lecz wolałem
je ostrzec.
-Wiem,że brzmię jak jakiś stary dziadek,ale pamiętajcie,żeby zamknąć za
nami drzwi i okna.Nie sądzę,że on tu wróci,bo wie,co go czeka…
Dziewczyny nic nie powiedziały,tylko posłusznie pokiwały
głowami.Przytuliłem się do Maji i Abby,co chwilę po mnie uczynił
Austin.Wyszliśmy z budynku i szliśmy ciemną,wąską uliczką,prowadzącą na
nasze osiedle.Cieszyłem się,że spotkałem Maję,naprawdę się
cieszyłem.Coś,nie wiem dlaczego,przyciągało mnie do tej dziewczyny.Coś
czego nie mogłem opisać,coś co mnie przerażało,a jednocześnie coś,co
cholernie mi się podobało…
***
Nikt dokładnie nie wie,w jakim momencie życia,spotka swoją drugą połówkę...
W kinie,na spacerze,na ławce w parku czy po prostu na ulicy...Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć...
Drugą rzeczą jest,kiedy odkryjemy,że dana osoba,to nasz ideał,dopełnienie naszej duszy...
To zazwyczaj pojawia się z czasem.Długie rozmowy,wspólne spacery i miliony wysyłanych do siebie uśmiechów,to podręcznikowa recepta na miłość.
Jednak zdarza się,że przychodzi ona tak niespodziewanie,jak niebezpieczeństwo,które połączyło serce dwojga ludzi...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
I jakie wrażenia po rozdziale ?
Mam nadzieję,że się tego nie spodziewaliście ;-*
Jak tam rozpoczęcie roku,bo u mnie jak zwykle tragicznie.W końcu,jak może być w pierwszy dzień szkoły...
Jeśli czytacie moje opowiadanie,zostawiajcie po sobie komentarze-one bardzo mnie motywują...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Do następnego !
Kocham Was ;-*
Ps. 1.Jakieś pytania ? Mój ask
2.Chcecie popisać ? Moje gg: 48457509
3.Polecajcie swoje opowiadania w zakładce SPAM- przeczytam i skomentuję...
czekam na następny . Cudowne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńło cie panie! ;o nie no, próby gwałtu bym się nie spodziewała. xd Umiesz zaskakiwać ;p fantastyczny rozdział! Kiedy się w końcu pocałują ?! ;o
OdpowiedzUsuń