środa, 27 listopada 2013

Rozdział 26...

***Oczami Mai***
Po paru minutach oderwałam się od niego,w dalszym ciągu trzymając dłonie zaciśnięte na jego koszulce.Oblizałam wargi,chcąc zapamiętać smak jego słodkich ust do końca życia.Szatyn wpatrywał się w moje oczy z uwielbieniem,a na jego twarzy widniał promienny uśmiech.
-Dotarło to do ciebie ?-spytałam,nawiązując do moich wcześniejszych słów.
-Chyba zajmie mi to o wiele więcej czasu,niż mogłem się spodziewać.-odparł,cały czas wpatrując się w moje czekoladowe tęczówki.Chwilę później oplótł mnie swoimi silnymi ramionami w pasie i przytulił.Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej,natomiast on zatopił twarz w moich włosach.Trwaliśmy w takiej pozycji jeszcze przez jakiś czas w ciszy,którą przerywał jedynie nasz oddech i zgodne bicie serc.
Serc,stworzonych dla siebie...
-Jakbym tylko mógł,już nigdy bym cię nie puścił.-wyszeptał w moje włosy,przyprawiając mnie o przyjemny dreszczyk.-Nie wiem dlaczego,ale mam wrażenie,że w każdej chwili możesz prysnąć jak bańka mydlana,a to wszystko okaże się tylko pięknym snem.
-Nie mam najmniejszego zamiaru nigdzie znikać,Justin.-mocniej wtuliłam się w jego umięśniony tors.-Nie pozbędziesz się mnie tak szybko.-dodałam,na co do moich uszu do szedł dźwięk cichego chichotu ze strony chłopaka.
Naraz usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Chwilę później do pokoju wszedł Austin z uśmiechem na twarz.
-Nauczyłem się pukać !-zaćwierkał wesoło,niczym dziecko w przedszkolu,które właśnie otrzymało wymarzoną zabawkę.
-Tak,idioto.Ale jeszcze czeka się,żeby ktoś pozwolił ci wejść.-odparł Justin,przewracając oczami,na co z moich ust wydobył się cichy śmiech.
-Tak swoją drogą,moglibyście przestać się już obściskiwać i zejść na dół.-rzucił z rozbawieniem Austin,podnosząc z podłogi zapiętą już torbę szatyna.Po chwili zamknął drzwi,a do naszych uszu dobiegł odgłos kroków,co oznaczało,że Austin właśnie zszedł po schodach.
-Musimy się zbierać,Justin.-powiedziałam cicho,łapiąc chłopaka za rękę.
-To aż dziwne,ale dzięki tobie pozostaną mi z tego miejsca pozytywne wspomnienia.-posłał mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów,po czym chwycił moją torbę,stojącą na łóżku i razem skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Chwilę później znaleźliśmy się w czymś na kształt salonu,w którym zastaliśmy Abby z Austinem,a także Luke'a,Jake'a i Cole'a.
Chłopaki rozmawiali ze sobą,a mój wzrok wylądował na Abby,stojącej na przeciwko Jake'a.Chłopak powiedział coś do niej cicho,a następnie posłał jej delikatny uśmiech.Chwilę później objął jej ciało i przyciągnął do siebie w uścisku.
Również ja i Justin podeszliśmy do nich,aby się pożegnać.Na pierwszy ogień poszedł Jake,następnie razem z Abby podeszłyśmy do Cole'a.
-No,dziewczynki.Czas się żegnać.-zrobił minę zbitego psa.Zawsze był dla nas jak starszy brat,który troszczył się o nas,bez względu na okoliczności.
-Będziemy tęsknić.-powiedziałam,na co Abby przytaknęła głową.
-No to chodźcie do tatusia.-odparł z uśmiechem na ustach obejmując nas ramionami.
-Do zobaczenia,Cole.-powiedziała cicho Abby,kierując się w stronę Justina i Austina,stojącego niedaleko drzwi razem z Jake'iem.Ja natomiast miałam jeszcze jedną osobę z którą koniecznie musiałam się pożegnać.Odszukałam wzrokiem Luke'a stojącego nieopodal,z rękoma w kieszeniach.
-Zobaczę cię jeszcze kiedyś ?-zapytał cicho,powoli podnosząc głowę.
-Jestem tego pewna,Luke.-odparłam z pewnością w głosie.-Teraz,kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy,nie widzę żadnej przeszkody.-uśmiechnęłam się delikatnie.Na prawdę się zmienił.Nie był już tym samym dupkiem co kiedyś.Wydoroślał i zdaje mi się,że zrozumiał wiele rzeczy.
-Przepraszam cię za tamto.-powiedział,nawiązując do wydarzeń sprzed paru miesięcy.
-Nie gniewam się,Luke.Widzę,że się zmieniłeś.Zresztą znasz mnie.Nie potrafię się na nikogo gniewać...-wzruszyłam ramionami.-Mam zbyt łagodny charakter.
Chłopak objął mnie w pasie i przytulił do siebie.Wyczułam całkowicie przyjacielski uścisk,co bardzo mnie ucieszyło.Luke nie próbował rozbić związku mojego i Justina,a wręcz przeciwnie.
-Kocham Cię,Majka.-szepnął mi do ucha.-Zawsze kochałem,tylko byłem zbyt głupi,żeby ci to pokazać.Teraz dopiero widzę,co tak na prawdę straciłem.-westchnął,ciaśniej oplatając moją talię.
-Też cię kocham,Luke,tylko że jak przyjaciela.-odparłam cicho.
-Zawsze coś...-zaśmiał się,na co i z moich ust wydobył się chichot.
Odsunęłam się od niego i ostatni raz spojrzałam mu w oczy.Zobaczyłam jedną,jedyną,samotną,spływającą po policzku łzę.Otarłam mu ją delikatnie,a następnie ponownie spojrzałam w jego tęczówki.
-Będziesz szczęśliwy,Luke.-powiedziałam na koniec.-Jestem tego pewna.-dodałam,po czym odwróciłam się tyłem do niego i opuściłam magazyn,kierując się w stronę samochodu mojego chłopaka.
***
Dwie godziny później byliśmy już na obrzeżach Las Vegas.Całą drogę rozmawiałam z Abby o wymówce,jaką miałyśmy przedstawić naszym rodzicom.To na prawdę nie będzie proste zadanie.Pierwszy raz zniknęłyśmy z Abby na parę dni,nie informując nikogo,dokąd planujemy się udać.Muszę przyznać,że odczuwałam lekki niepokój na myśl o rozmowie z rodzicami.Będą chcieli znać każdy szczegół,więc nie mogę poplątać się w "zeznaniach".
Pół godziny później,Justin podjechał pod dom mojej przyjaciółki.Pożegnała się z nami szybko,po czym opuściła samochód,udając się w stronę drzwi.Justin odjechał z podjazdu,kierując się w stronę ulicy na której mieszkałam.
-Poradzisz sobie,skarbie ?-spytał szatyn,kiedy zatrzymał się przed bramą.
-Mam nadzieję.-westchnęłam.-Chyba od razu mnie nie zabiją.
-W takim razie,do zobaczenia,kochanie.-chłopak uśmiechnął się do mnie,kiedy miałam już wychodzić z samochodu.Pochylił się w moją stronę i pocałował mnie krótko w usta.
-Pa.-rzuciłam jeszcze do Austina,a następnie wysiadłam z samochodu,zabierając ze sobą torbę.
Wzięłam ostatni głęboki oddech,po czym udałam się w stronę domu.Złapałam za klamkę i ostrożnie otworzyłam drzwi.Na palcach przeszłam do przedpokoju i zdjęłam swoje buty,układając je pod szafką.
-Maja ! Dziecko drogie !-nagle z kuchni wyszła moja mama,od razu rzucając mi się na szyję.-Gdzie ty się podziewałaś ?
-Przepraszam,mamo.-wydukałam.-A tak w ogóle,to nie mogę oddychać.-wykrztusiłam,czując,jak uścisk mamy się rozluźnia.-Jest tata ?-spytałam,mając nadzieję,że nie wrócił jeszcze z pracy.Jakoś z mamą rozmawiało mi się lepiej...
-Jeszcze nie przyszedł.-odpowiedziała szybko,kierując mnie w stronę salonu.-A teraz siadaj tutaj i wytłumacz mi się z tego.-dodała nieco bardziej surowym tonem.
Zaśmiałam się nerwowo,kładąc torbę na kanapie obok,a sama zajęłam miejsce na przeciwko mamy.
-No bo wiesz...-zaczęłam i w tym momencie ogarnęła mnie lekka panika,ponieważ nie miałam pojęcia,co mam jej powiedzieć.
Oj,chłopaki.Skoro jesteście tacy mądrzy,trzeba było wymyślić nam jakąś w miarę logiczną wymówkę...
-Chciałyśmy trochę odpocząć z Abby i...-język plątał mi się niemiłosiernie.W dalszym ciągu nie wiedziałam,co dalej.
Myśl,Maja.Myśl !
-No słucham.-poganiała mnie mama.
-I wyjechałyśmy.-wzruszyłam ramionami,delikatnie się przy tym uśmiechając.
-Oj Maja.Nie mogłabyś po prostu powiedzieć prawdy ?-uniosła kpiąco brew,a ja spojrzałam na nią,jakbym wcale nie wiedziała,o co chodzi.
-Zapomniałaś już,że rodzice Austina,to nasi dobrzy znajomi ?-i w tym momencie mnie zatkało.Musiałam wyglądać na prawdę głupio,ponieważ z ust mamy wydobył się niemalże niesłyszalny chichot.-Tak podejrzewałam.
-Nie wiem o czym mówisz.-powiedziałam szybko.
Za szybko...
-Jak myślisz,czy jest jakiś związek,między kartką,którą nam zostawiłaś,w której piszesz,że musisz wyjechać z Abby na jakiś czas,między informacją,którą zostawił ten...Justin,że musi wyjechać z Austinem na jakiś czas ?-spytała,a ja mogę przysiąść,że moje źrenice powiększyły się teraz kilkukrotnie.Lecz z drugiej strony,poczułam przyjemny ucisk w żołądku,kiedy mama wymówiła imię Justina.-Więc może w końcu dowiem się prawdy ?-uniosła pytająco brwi.
-No więc...-zaczęłam.-Postanowiliśmy wyjechać na parę dni z chłopakami.-uśmiechnęłam się niewinnie.
-A gdzie ?-no oczywiście.Ona musi znać każdy szczegół.
-Pamiętasz,jak byłyśmy z Abby na kajakach ?-spytałam,układając w głowie dalszy plan.Mama przytaknęła głową,poganiając mnie,abym mówiła dalej.
-To tam poznałyśmy Justina i Austina i tak wyszło,że się zaprzyjaźniliśmy.-kolejny raz wzruszyłam ramionami.
Mama pokręciła delikatnie głową z niemalże niewidocznym uśmiechem na ustach.
-Nie można było tak od razu ?-spytała,patrząc na mnie sceptycznie,jednak łagodnie.
-Nie wiedziałam po prostu,jak zareagujesz.-uśmiechnęłam się krzywo,patrząc na nią niepewnie.
-Oj Maja,Maja.-pokręciła z rozbawieniem głową.-Wiesz,jak to było ?-zaprzeczyłam,ponieważ nie wiedziałam,do czego zmierza.-Siedzieliśmy u rodziców Austina,kiedy jego mamie zadzwonił telefon.Okazało się,że zdzwoniła mama Justina.Przekazała pani Mahone,że jej syn wraz z Austinem MUSIELI WYJECHAĆ NA JAKIŚ CZAS.-zaakcentowała ostatnie słowa.-A później my wróciliśmy do domu i co zastaliśmy w kuchni ? Dokładnie taką samą informację.Czy ty i Justin pisaliście to razem ? Bo wasze kartki zawierają tą samą treść.-spytała,a ja cichutko się zaśmiałam.
-Nie.Ja pisałam wcześniej.-odparłam,czując,że mama nie jest na mnie zła.
-Gdybyśmy nie wiedzieli,że jesteście z chłopakami,inaczej by to wszystko wyglądało.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho,spuszczając głowę.
-Zapamiętaj po prostu,że masz nam o wszystkim mówić,rozumiemy się ?-przytaknęłam pospiesznie głową.-No dobrze,a teraz powiedz mi,co się dzieje między tobą a Justinem.-spytała,przypatrując mi się uważnie,a ja nie wiedziałam,czy powiedzieć prawdę,czy kolejny raz skłamać.
-No bo...-zaczęłam.-My...jesteśmy razem.-wydukałam,spoglądając na nią niepewnie.
Mama uśmiechnęła się do mnie delikatnie,po czym pogładziła mnie po plecach.
-Kochasz go ?-spytała,a ja jak na zawołanie podniosłam głowę.
-Tak.-odparłam krótko.-I to bardzo.-dodałam już ciszej.
-Pomimo że go znamy,chcemy z nim porozmawiać.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się do niej.-A teraz pójdę już do siebie,jeśli mogę.-mama posłała mi delikatny uśmiech i skinęła delikatnie głową.
Weszłam po schodach na górę,kierując się w stronę swojego pokoju,na samym końcu korytarza.Nasz dom urządzony był w następujący sposób:Na dole znajdowała się kuchnia,salon,łazienka oraz sypialnia rodziców,natomiast na górze umiejscowiony był mój pokój w połączeniu z łazienką,garderoba,kilka pokoi gościnnych oraz łazienka.Mi taki układ pasował-byłam daleko od rodziców.
Weszłam do swojego pokoju,zamykając za sobą drzwi.Rzuciłam torbę na ziemię i podeszłam do szafki z ubraniami.Wyjęłam czerwoną bokserkę oraz czarne,krótkie spodenki,a z szuflady obok wyciągnęłam komplet koronkowej bielizny.Udałam się do łazienki,aby wziąć szybki prysznic.Zdjęłam z siebie ubrania,wkładając je do kosza na brudne rzeczy.Weszłam pod prysznic,odkręcając chłodną wodę,która relaksowała moje ciało.Odkręciłam jagodowy żel pod prysznic i nalewając go na swoje dłonie,wtarłam w ciało.Następnie chwyciłam szampon,również o zapachu jagód,wylewając trochę na włosy.
Po chwili wyszłam spod prysznica,owinięta fioletowym ręcznikiem.Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu,więc wyszłam z łazienki,szukając wzrokiem komórki.Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech,kiedy na wyświetlaczu pojawiło się imię szatyna.
-No hej.-przywitałam się,w międzyczasie wracając do łazienki,aby zakończyć czynności toaletowe.
-Siema,skarbie.-odparł swoim czarującym głosem.-Słyszę,że masz dobry humor,więc chyba rozmowa nie poszła tak źle.
-Właściwie,to wszystko zeszło w inną stronę.-odparłam,rozczesując delikatnie swoje włosy.
-To znaczy ?-spytał,nie do końca rozumiejąc,do czego zmierzam.
-Jak to moja mama powiedziała-zapomniałam chyba,że rodzice Austina to ich dobrzy znajomi...-westchnęłam,odkładając szczotkę.-Kurwa.-przeklęłam cicho,kiedy ręcznik zaczął zsuwać się z mojego ciała.
-Co ty tam robisz ?-spytał Justin przez śmiech,na co pokręciłam głową.
-Biorę prysznic.A co ? Nie można ?-spytałam z rozbawieniem.
-Beze mnie ?-usłyszałam słodki głosik po drugiej stronie słuchawki.-Nie można.-dodał stanowczo,lecz po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.-Ale wracając do twoich rodziców,co dokładnie powiedzieli ?
-Właściwie,to tylko mama,bo taty nie było.-zaczęłam szybko.-Twoja mama zadzwoniła do mamy Austina,żeby jej powiedzieć,że wyjechaliście razem.Jak się później okazało,kartka,którą napisałeś,była taka sama jak moja.-zaśmiałam się cicho,zakładając na siebie bieliznę.-No cholera jasna !-kolejny raz wyrwało mi się.Usłyszałam donośny śmiech Justina,na który jedynie przewróciłam oczami.-Śmiej się,śmiej.Wcale nie tak łatwo jest zapiąć stanik jedną ręką.-mruknęłam pod nosem.
-Trzeba było tak od razu.Chętnie bym ci pomógł...-szepnął uwodzicielsko do telefonu,a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.Oczami wyobraźni mogłam zobaczyć,jak zabawnie porusza brwiami.
-Chyba sobie poradzę.-odrzekłam z westchnieniem.
-I nadal nie dokończyłaś mi,co z twoją mamą.
-Domyślili się,że byłyśmy razem z wami i tylko zaczęła marudzić,że powinnam od razu jej powiedzieć,a nie wymyślać jakieś bajeczki.No i w końcu oficjalna wersja brzmiała tak,że byliśmy pod namiotem na tej polanie...
-Na której się poznaliśmy.-dokończył za mnie.-Nigdy nie zapomnę tego miejsca.
-Ja też.-westchnęłam.
-Chciałem ci jeszcze powiedzieć,że chcę,abyś poznała moich rodziców.-uśmiechnęłam się lekko.-Pasuje ci ju...-przerwał nagle,kiedy usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.-Jazzy !-usłyszałam krzyk chłopaka.
-Co ty tam robisz ?-użyłam jego wcześniejszych słów,śmiejąc się pod nosem.
-Uganiam się za siostrą.-westchnął do telefonu,udając wielce zmęczonego.
-To w takim razie do jutra,Justin.I jeszcze jedno.-dodałam,przypominając sobie słowa mojej mamy.-Moi rodzice będą chcieli z tobą porozmawiać.-udałam wystraszoną,na co do moich uszu doszedł odgłos chichotu szatyna.
-Chyba przeżyję...-zaśmiał się.-Udało ci się ubrać ?-spytał bezczelnym głosem.
-Prawie.-rzuciłam szybko,kolejny raz się śmiejąc.
-W takim razie,trzymam kciuki.Do jutra,słodkich snów.Już za tobą tęsknię.-powiedział,a ja byłam pewna,że na jego ustach widnieje ten przepiękny uśmiech,który tak kochałam...-Kocham cię,skarbie.-dodał na koniec,a ja poczułam ciepło,które rozeszło się po całym moim ciele.
-Ja ciebie też...-odparłam,rozłączając się.
***Oczami Justina***
Odwiozłem Austina,po czym skierowałem się na drugą stronę osiedla.Chwilę później zaparkowałem na podjeździe przed swoim domem.Wysiadłem z samochodu i zamykając go na klucz,udałem się do drzwi wejściowych.
Ściągnąłem swoje buty,rzucając je niedbale przy szafce.Niemalże natychmiast usłyszałem odgłos pisków i głośnych kroków.Chwilę później zza rogu wybiegły te dwa nieznośne bachory,które kochałem całym sercem.
-Justin !!!-zapiszczeli równocześnie,rzucając się na mnie,a właściwie to na moją nogę,ponieważ oboje sięgali mi trochę powyżej kolana.Ukucnąłem i objąłem swoje rodzeństwo,przyciągając je do uścisku.
-No cześć,cześć.-rzuciłem do nich rozbawiony,kiedy Jazzy składała drugiego buziaka na moim policzku.
-Stęskniliśmy się za tobą !-powiedziała słodko dziewczynka.
-Ja za wami też.-odparłem,przybijając piątkę z Jaxonem.
Zostałem "wciągnięty" przez rodzeństwo do kuchni,w której stała moja mama.
-Mamuś ! Justin wrócił !-zapiszczała Jazzy,puszczając moją rękę.
-Synku,jesteś wreszcie.-podeszła do mnie i zmierzwiła mi włosy.
-Mamoo...-przeciągnąłem ostatnią sylabę.Zawsze robiła mi to specjalnie,chcąc mnie rozdrażnić.
-Żadnego znaku życia...-pokręciła z dezaprobata głową,przyciągając mnie do matczynego uścisku.
-Ale już jestem,prawda ?-zaśmiałem się,wyszczerzając do niej swoje białe ząbki.
-Co się dzieje,Justin ?-zapytała moja mama,przyglądając mi się ważnie.-Cały promieniejesz,a uśmiech dosłownie nie schodzi z twoich ust.
Cholera.Czy przed tą kobietą niczego nie da się ukryć ?
-Dobra,gówniarze ! Do łóżek !-zacząłem łaskotać siostrę,która momentalnie pobiegła do góry,ciągnąc za sobą Jaxona.-Przyjdę do was później !-krzyknąłem jeszcze za nimi.
-Czyli już wiem,że chodzi o dziewczynę.-powiedziała moja rodzicielka z lekkim uśmieszkiem na ustach,a mnie po prostu zatkało.-Gdyby chodziło o coś innego,mówiłbyś przy nich.-dodała,jakby czytając w moich myślach.
-Mamo,czy przed tobą nic nie da się ukryć...?-spytałem z niedowierzaniem,wytrzeszczając na nią oczy.
-Czytam ci w myślach,synku.-posłała mi znaczące spojrzenie,a na moich ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek.
-Współczuję ci,mamusiu.-powiedziałem przesłodzonym tonem.-Ostatnio mam bardzo brudne myśli...-dodałem,uważnie obserwując jej reakcję.
-Justin !-krzyknęła ze śmiechem,lecz jednocześnie z niedowierzaniem.-Zachowaj to dla siebie !
-Nic nie poradzę.-wzruszyłem ramionami,cały czas uśmiechając się kpiąco.-Mam 19 lat i cudowną dziewczynę.-no i się wygadałem...
Na ustach mojej mamy niemal natychmiast pojawił się szeroki uśmiech.
-Jak ma na imię ta szczęściara ?-spytała,przerywając swoje wcześniejsze zajęcie i opierając się o blat,jakby miała zaraz wysłuchać kilkugodzinną historię miłosną.
-Maja.-odparłem,a na mojej twarzy automatycznie pojawił się szczery uśmiech.Zauważyłem,że moja mama przypatruje mi się w skupieniu.Przewróciłem oczami,wiedząc,że zaraz zaczną się przeróżne pytania.
-Cieszę się,Justin,że w końcu znalazłeś dziewczynę.Wiesz,że nie lubiłam tych twoich...koleżanek na jedną noc.-popatrzyła na mnie sceptycznie.
No tak,kurwa.Przed nią na prawdę nic się nie ukryje.Chociaż...Nie zorientowała się,że od dwóch lat sprzedaję prochy.I lepiej,żeby tego nie wiedziała...
-Tsa.-mruknąłem.-Ja też ich nie lubiłem.-wzruszyłem ramionami,uśmiechając się głupio.-A tak w ogóle...to skąd wiesz...?-musiałem spytać.To był silniejsze ode mnie.
-Znalazłam kiedyś u ciebie damską bieliznę.Jazzy jest chyba za mała,żeby nosić koronkowe stringi...-kolejny raz popatrzyła na mnie sceptycznie,a ja miałem ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Wiesz...-zacząłem powoli.-Dzieci teraz tak szybko dojrzewają...-zaćwierkałem radośnie,za co oberwałem od mamy w ramię.
-Czy mam ci,synku,pokazać majtki twojej siostry ? Pięcioletniej dziewczynki ?-pokręciła z rozbawieniem głową.-Chyba,że ja o czymś nie wiem i ta bielizna należy do ciebie.Wiesz...Moda bywa teraz dziwna...
W tym momencie nie wytrzymałem.Wybuchłem głośnym śmiechem,ocierając z oczu łzy.
-No dobrze,Justin.Opowiedz mi coś o tej swojej Mai.-kolejny raz oparła się o blat,a na jej twarzy widniał szczery uśmiech.
-A co tak konkretnie mam powiedzieć ?-spytałem,drapiąc się po karku.Nie przywykłem do takich rozmów,a już na pewno nie z mamą...
-Wszystko.Jak wygląda,ile ma lat,gdzie się poznaliście.-powiedziała szybko,chcąc,abym przeszedł w końcu do konkretów.
-No więc...-zacząłem.-Poznaliśmy się,kiedy na początku wakacji wyjechałem z Austinem nad jezioro.Maja była tam razem ze swoją przyjaciółką,Abby,na kajakach.
-A powiedz mi,jakie był twoje pierwsze wrażenie,kiedy pierwszy raz ją zobaczyłeś.-wtrąciła,przerywając moją życiową historię.
Zaśmiałem się cicho,przez co mama spojrzała na mnie pytająco.
-Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem,była w stroju kąpielowym,a więc moje pierwsze wrażenie było...tak a propo brudnych myśli.-wyszczerzyłem się do niej,a moja rodzicielka spuściła głowę,udając zażenowaną.
-No dobrze,opowiedz mi teraz,jaka jest.-posłała mi delikatny uśmiech.
-Jest po prostu najwspanialszą dziewczyną na świecie.Nic dodać,nic ująć.-uśmiechnąłem się w duchu,a przed oczami stanął mi obraz Mai.
Moje biedactwo...Pewnie użera się teraz ze starymi...
-A jak wgląda i ile ma lat.-naciskała moja rodzicielka.
-Jest prześliczną blondynką,średniego wzrostu.A jej oczy...Popatrz sobie w moje.-spojrzałem na nią znacząco.-Ma dokładnie takie same.No jest po prostu cudowna.-westchnąłem,chcąc w tej chwili rozbić swoje usta na jej.-No i ma...15 lat.-zakończyłem mocnym akcentem.
Mama przez chwilę przyglądała mi się uważnie.
-Jeśli ją skrzywdzisz,nie ręczę za siebie.-ostrzegła mnie.-Jest bardzo młoda i musisz się nią opiekować.-dodała,a następnie uśmiechnęła się do mnie.
-Nie mam najmniejszego zamiaru jej ranić,ponieważ cholernie mocno ją kocham...-powiedziałem cicho,czując pewnego rodzaju dyskomfort.Nigdy nie rozmawiałem o swoich uczuciach,dlatego było to dla mnie niezmiernie trudne.
-Koniecznie musisz nam ją przedstawić.-powiedziała nagle mama,przez co lekko podskoczyłem na krześle.-Może jutro ?-spytała z nadzieją.
Skinąłem głową,tym samym zgadzając się.Po chwili wyciągnąłem telefon i wszedłem w listę kontaktów.Nacisnąłem nazwę "Kicia" (tak,kurwa,właśnie tak miałem ją zapisaną). Po paru sygnałach usłyszałem w słuchawce głos mojej kochanej dziewczyny.
Podczas rozmowy,cały czas siedziałem w kuchni,a obok mnie krzątała się mama.
Oczy rozbłysły mi automatycznie,kiedy dowiedziałem się,że Maja akurat bierze prysznic,a kiedy powiedziała,że ciężko zapina się stanik jedną ręką,w mojej głowie zaczęły pojawiać się różne obrazy.
Proszę,mamo ! Powiedz,że nie czytasz mi teraz w myślach...
-W takim razie,trzymam kciuki.Do jutra,słodkich snów.Już za tobą tęsknię.-powiedziałem na koniec do telefonu.-Kocham cię.-dodałem i po usłyszeniu odpowiedzi Mai,rozłączyłem połączenie,wkładając telefon z powrotem do kieszeni.
Zauważyłem,że moja mama patrzy na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-To było takie słodkie...-zagruchała,na co zaśmiałem się cicho.
-Dobra.Idę do dzieciaków.-rzuciłem jeszcze,po czym wszedłem schodami na górę,kierując się do pokoju brzdąców.
Usłyszałem,że mają włączony telewizor i oglądają jakąś bajkę.Wszedłem po cichu do pokoju i zastałem moje rodzeństwo siedzące na podłodze,na przeciwko kolorowego ekranu,trzymające w rękach poduszki.
Tak,to normalne...
Rzuciłem się na łóżko Jazzy,i spojrzałem na dzieciaki,które ani trochę nie przejęły się moim przyjściem.Zacząłem im przeszkadzać,niczym dziecko w przedszkolu,lecz po raz kolejny,żadnej reakcji z ich strony.Wywróciłem teatralnie oczami,opadając na pościelone łóżko siostry.Mój wzrok wylądował na ubrankach szatynki,wśród których znajdowały się również jej majtki.
No tak...Różnią się od tych,które noszą-jak to moja mama nazwała-koleżanki na jedną noc...
Nie bierzcie mnie za męską dziwkę,bo na pewno nią nie jestem.To,że sypiałem z jakimiś panienkami nie czyni ze mnie zbrodniarza.Każdy ma przecież swoje potrzeby...
Pół godziny później film dobiegł końca,a te dwa słodkie aniołki,przebrane już w piżamki,skierowały się do swoich łóżek.Zaniosłem Jaxona do jego pokoju,a następnie starannie przykryłem kołderką.Pocałowałem go w czółko,a następnie opuściłem pokój,gasząc światło.
Chwilę później znalazłem się w pokoiku Jazzy,zamykając za sobą drzwi.
-Hej księżniczko.-przywitałem ją ponownie.W odpowiedzi dostałem jedynie przeciągłe ziewnięcie,przez co cicho się zaśmiałem.
-Justin...Słyszałam jak rozmawiałeś z mamą o jakiejś dziewczynie...-zaczęła swoim naturalnym słodkim głosikiem.
Czy przed tą małą kobietą (albo jeszcze nie kobietą,chociaż dzieci w tych czasach tak szybko dojrzewają) również nic się nie ukryje ? Cholera ! Za grosz prywatności...
-Rozmawialiśmy o Mai,mojej dziewczynie.
-A czy ona się ze mną pobawi lalkami ?-zrobiła słodkie oczka.
-Jestem pewien,że tak.-uśmiechnąłem się w duchu,uświadamiając sobie,że właśnie wrobiłem swojego aniołka w zmienianie sukienek lalkom Jazzy.-Poznasz ją jutro.-posłałem siostrze przyjazny uśmiech,po czym przykryłem kołderką pod samą szyję i całując ją na dobranoc,wyszedłem z pokoju,schodząc z powrotem do salonu.
To ciekawe,bo pewnego razu jakaś pani na placu zabaw powiedziała mi,że mam cudowne dzieci.Moja mina musiała być wtedy bezbłędna...
Kątem oka zauważyłem,jak drzwi wejściowe otwierają się powoli a w progu stoi mój ojciec.Podszedłem do niego i przywitałem się po męsku.
-Coś podobnego...-pokręcił głową.-Mój syn postanowił wrócić do domu.-zaśmiał się cicho.
-Oto jestem.-wypiąłem się dumnie,chwilę później wybuchając śmiechem.
-Jeremy !-do naszych uszu doszedł krzykliwy głos mamy.Jak na zawołanie odwróciliśmy się w jej stronę.
-Nie uwierzysz w to,co ci powiem.-spoglądała to na mnie,to na niego,a ja wiedziałem już,co się święci.-Nasz syn się zakochał !-powiedziała,moim zdaniem,zdecydowanie zbyt głośno.
Tata spojrzał na mnie,a po jego minie mogłem poznać,że jest zarówno szczęśliwy jak i lekko zdziwiony.Już otwierał usta,aby coś powiedzieć,lecz uprzedziłem go,chcąc uniknąć zbędnych pytań.
-Ma na imię Maja,ma 15 lat.Jest prześliczną blondynką o oczach takich samych,jak moje.I tak,kurwa,kocham ją ponad własne życie,a teraz,jeśli pozwolicie,udam się do swojego pokoju,żeby do niej zadzwonić,ponieważ cholernie za nią tęsknie,a od naszego rozstania minęła zaledwie godzina.-odetchnąłem głęboko,kończąc swoje poruszające przemówienie.-Zakochałem się...I to cholernie mocno.-dodałem,uśmiechając się jak skończony idiota,a następnie udałem się do swojego pokoju,zamykając za sobą drzwi.Wyjąłem komórkę,aby sprawdzić godzinę.Zegarek wskazywał 22:30.Nie wiedziałem czy Maja śpi.To był dla niej na prawdę długi dzień,więc wcale bym się nie zdziwił.
"Kocham cię,skarbie i cholernie tęsknie..."
Napisałem sms'a,a następnie wysłałem wiadomość,rzucając telefon na łóżko.
Wyjąłem z szuflady czystą parę bokserek,a następnie udałem się do łazienki,znajdującej się w moim pokoju.Wskoczyłem pod prysznic,odkręcając chłodną wodę.Wtarłem w swoje ciało żel pod prysznic,a następnie umyłem włosy,spłukując całe ciało.Wytarłem się dokładnie i wsunąłem bokserki.Odświeżony,wyszedłem z łazienki i niemal natychmiast rozłożyłem się wygodnie na łóżku.
Odczuwałem jednak pewnego rodzaju brak.
Nie było przy mnie Mai...
Wyciągnąłem spod siebie telefon,odblokowując go.Na ekranie pojawiła się jedna,nieprzeczytana wiadomość :
"I teraz przez ciebie nie mogę zasnąć...Nie mam się do kogo przytulić.Kocham cię i tęsknię ;-* "

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
Rozdział nie jest zbyt ciekawy,ale jakoś niesamowicie lekko mi się go pisało.No,to wyjaśnia prawie 40 stron w przełożeniu na  kartki z zeszytu ;D Cały czas pobijam rekord,jak chodzi o najdłuższy rozdział...xD
Jeśli przeczytałaś/eś rozdział,zostaw po sobie komentarz.Chcę poznać Wasze opinie ;-*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam na mojego aska !
ask.fm/Paulaaa962 
Kocham Was i do następnego ;-* (który postaram się dodać szybciej)
Ps.Widzieliście film Justina "The Key" ? Za każdym razem,kiedy go oglądam...ugh...nie do opisania ;D

9 komentarzy:

  1. Tak bardzo zazdroszczę Ci talentu do pisanie, bo piszesz świetnie

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham, kocham, kocham <3333
    tekst "chodźcie do tatusia" rozwalił system haha <3
    robi się tak słodziutkoo. i wgl .
    rozdział nie jest nudny, jest ZAJEBISTY !!
    Kocham czytać twoje opowiadania.
    Czytając ten rozdział miałam cały czas banana na ryju.
    Kocham cię <3
    Czekam na nn <33
    true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Kocham Cie

    OdpowiedzUsuń
  4. ojejku ojejku jaki słodziak z Justina ♥ Bleee zazdroszczę Majce, że ma takiego chłopaka ;c I nie ważne, że on jest zmyślony w ff ! N i e w a ż n e ! :) Powiem Ci, że zrobiłaś naprawdę ogromne postępy ;) Właśnie skończyłam od nowa wszystko czytać <3 Poprawę widać na pierwszy rzut oka :> I nie to, że na początku pisałaś masakrycznie, nienienie, po prostu rozwinęłaś się, rozwinęłaś swój styl i tą świadomość :) Jestem z Ciebie ogrooomnie dumna ♥
    I jak jeszcze raz napiszesz, że rozdziały nie są zbyt ciekawe, to znajdę Cię i chyba uduszę. xd A potem każe Ci napisać nowy rozdział, z którego będziesz w pełni zadowolona ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. no kurde fajnie, że ta sprawa się tak zakończyła. Ale myślę, że znowu teraz się coś zepsuje, tylko nie wiem co:) Zawsze jak już jest dobrze to coś musi się popsuć. Czekam z niecierpliwością na następny. ;*
    Ja tez Cie kocham ! ♥
    /czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej jak słodko <3
    Jestem ciekawa jaki będzie ten dzień rozmowy rodziców Justina z Mają :)
    Życzę weny i do następnego :*
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie zajebiste *-* Ps- Daj link gdzie można obejrzeć ten film z Jusem "The Key" Please.../M.P

    OdpowiedzUsuń
  8. Super kocham to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam to opowiadanie dzisiaj i dziś przecztalam wszystkie rozdziały, które się do tej pory ukazały :-D
    To cholernie wciąga! <3
    Swiatnie piszesz, chcę ciąg dalszy! :-D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...