czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 7...

ROZDZIAŁ 7:
-No to co? Jeszcze dwa kółka?-zapytałam przyjaciółkę.
-Ok,ale potem idziemy na największe lody w mieście.-wydyszała Abby.
Postanowiłyśmy,że zaczniemy poranne bieganie.Jednak w naszym przypadku słowo "poranne" powinno zostać zamienione na "południowe".Otóż,zanim zebrałyśmy się z Abby była godzina 11:30,co oznaczało,że słońce świeciło najmocniej.Trudno biega się w takim skwarze...Pokonałyśmy jeszcze prędzej umówione dwa okrążenia i udałyśmy się do domu mojej przyjaciółki,której rodzice wyjechali na tydzień...Musiałyśmy to wykorzystać.Miałyśmy zaplanowaną wielką imprezę.Dodałyśmy na tweeterze wpis
"Hejka ludziska!!! Macie między 15 a 22 rokiem życia??? Jeśli tak,to zapraszamy na najgorętszą impreze tego lata!!! Przynieście ze sobą parę promili...
                                                                       Małolaty"
Dodałyśmy jeszcze adres i godzinę.
Już parę minut później miałyśmy pełno odpowiedzi.
Weszłyśmy do domu Abby,po kolei wzięłyśmy prysznic i przebrałyśmy się w jakieś dresy.Była już 14:00,więc zabrałyśmy się za przygotowywanie domu.
Gdy posprzątałyśmy i pochowałyśmy rzeczy,które łatwo mogłyby ulec zniszczeniu,poszłyśmy na wielkie zakupy.Wybrałyśmy sklep,w którym bez większych problemów sprzedadzą nam alkochol.Oprócz tego kupiłyśmy jeszcze wszystkie niezbędne rzeczy na naszą szaloną imprezkę.Chciałyśmy,żeby ten dzień zapadł w nie tylko naszej pamięci,ale również wszystkich gości.Po powrocie do domu,porozstawiałyśmy kubki i alkochol,jak również miski z jedzeniem.Tak swoją drogą to nie pomyślałyśmy o sąsiadach Abby,którzy nie byli przyjaźnie nastawieni do jakiejkolwiek młodzieży,a już na pewno nie do imprezowiczów.
Po sprawdzeniu,czy na pewno niczego nie brakuje,poszłyśmy do pokoju Abby z zamiarem przebrania się.
Moja przyjaciółka zdecydowała się na kreację u góry obcisłą a na dole rozszerzaną na ramiączkach,a ja postanowiłam zaszaleć i ubrałam sukienkę bez ramiączek,ledwo zakrywającą tyłek...mówiąc prościej bardzą skąpą.Założyłyśmy do tego szpilki i zeszłyśmy na dół.Już na schodach usłyszałyśmy pierwszy dzwonek do drzwi,dzwonek oznaczający świetną zabawę.Podekscytowane podeszłyśmy do drzwi,otwierając je.W progu stało czterech chłopaków.Na oko mieli jakieś 18 lat i wyglądali na takich,którzy potrafili rozkręcić każdą imprezę.
-Siemano,dobrze trafiliśmy?-zapytał jeden z nich,mierząc nas wzrokiem-Czyli dobrze...jeżeli impreza będzie taka świetna jak wy,to nie kłamałyście mówiąc,że będzie to najgorętsza impreza.-dodał i oblizał usta patrząc na nas,wchodząc do środka.
-Jesteście pierwsi.Czujcie się jak u siebie.-powiedziała Abby,uśmiechając się.
-Powiedzieliśmy jeszcze naszym kumplom,że jest impreza,więc na pewno wpadną...-odparł inny.
-To świetnie! Im więcej ludzi,tym lepiej!-krzyknęłam,na co chłopacy się zaśmiali.
Podeszłam do wieży i puściłam muzykę na maksa,co zdecydowanie spodobało się naszym gościom.
Ludzi zaczęło przybywać,a impreza rozkręciła się na maksa.Spotkałam również parę osób od nas ze szkoły.Po paru przetańczonych piosenkach usiadłam na kanapie,żeby trochę odpocząć.Nagle pomyślałam o rodzicach i o ich reakcji gdyby zobaczyli mnie w tej sukience.Nie podobało im się,gdy patrzył na mnie jakiś chłopak,tata zawsze piorunował go wzrokiem.Tu,na imprezie,wielu gości wlepiało we mnie gały.Nie przejęłam się tym,a nawet,nie ukrywam,trochę mi się to podobało.Siedziałam jeszcze trochę,kiedy przysiadła się do mnie Abby,po skończonym tańcu z jakimś blondynem.
-Matko kochna...Jest odjazdowo !!!-wydyszała.
-Zgadzam się z tobą.-odpowiedziałam przekrzykując muzykę.
Rozejrzałam się po pokoju i uznałam,że zrobiłyśmy kawał dobrej roboty.Popatrzyłam na drzwi od pokoju i aż mnie zatkało,gdy w progu zobaczyłam...
***Oczami Justina***
Po tych wszystkich przejściach,postanowiliśmy się z Austonem zabawić.Znaleźliśmy w internecie zaproszenie na jakąś imprezę...Nie obchodziło nas jaka to impreza,gdzie i o której.Poprostu chcieliśmy iść i dobrze się bawić,nie myśląc o tym co nas otaczało,nie myśląc o ostatnich wydarzeniach.
Weszliśmy do domu,który z jakiegoś względu wydawał mi się znajomy,lecz nie poświęciłem temu większej uwagi.Weszliśmy do środka i aż zaniemówiłem,gdy zobaczyłem te wszystkie dekoracje..."małolaty" jak się nazwały,miały bardzo dobry styl i gust.Rozgościliśmy się,biorąc ze stołu piwo,potem drugie...impreza zaczęła nabierać kolorów.Nie żebym był pijany,ale zdecydowanie się rozluźniłem.Przetańczyłem z jakąś dziewczyną piosenkę.Była nawet ładna,ale nie jak..zresztą nie ważne.Wziąłem Austina i przeszliśmy na drugi koniec pokoju.
Zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu kogoś znajomego,aż moje oczy natrafiły na kogoś,na kogo dawno już chciały wpaść.W rogu na jednej z kanap siedziała Maja rozmawiająca z Abby.Uśmiechnąłem się,widząc ubraną ją tak seksownie...W tym momencie ona spojrzała na mnie,a jej źrenice momemtalnie się rozszeżyły.Zaśmiałem się pod nosem i szturchnąłem Austina w bok,chcąc by popatrzył w tę samą stronę co ja.Podeszliśmy do nich z łobuzerskimi uśmiechami wymalowanymi na twarzy.
-Siema laski! Co tam słychać.Nie wiedziałem,że z was takie niegrzeczne dziewczynki...-popatrzyłem na nie,a właściwie na ich sukienki,bardzo skąpe sukienki,na piwo w ich rękach i ogólnie na salę i powiedziałem z typowym dla mnie,zadziornym uśmiechem.
-Czasem trzeba zaszaleć!-pisnęła Maja.Ta dziewczyna ma w sobie coś takiego...nie wiem jak to nazwać...
-Swoją drogą,to super impreza,no nie ?-wtrącił Austin.
Maja z Abby popatrzyły na siebie i nagle wybuchnęły śmiechem.
-Hmm...powiedziałem coś nie tak ?-zapytał zdezorientowany Austin.
-Dzięki za komplement...-odrzekła Abby.
Jak na zawołanie,zrobiliśmy zdziwione oczy.
-To nasza robota,nasza impreza,nasz styl i nasza szalona natura.-zaśmiała się Maja.
-Zaraz,zaraz...chcecie mi powiedzieć,że to wy użądziłyście tę imprezkę ???
-Chcemy i mówimy...
-Wow !-wytrzeszczyliśmy na nie oczy z niedowierzaniem.
Posiedzieliśmy z nimi trochę,gadając o głupotach.Zerknąłem na Austina,wymieniając znaczące spojrzenia.Wstaliśmy i ustawiliśmy się przed dziewczynami.
-Można prosić do tańca?
"Małolaty" niemal natychmiast się zgodziły.Wyszliśmy z kąta na środek pokoju.Akurat w tym momencie zaczęła lecieć spokojna,wolna piosenka.Poczułem się troszeczkę zakłopotany i zmieszany,zresztą nie tylko ja,bo Maja również spóściła wzrok wpatrując się w swoje szpilki.Nie wiedziałem jak mam się zachować.Nie byłem na to przygotowany.Zresztą o czym my wogóle mówimy.Ja nie umiem tańczyć! Postanowiłem jednak,że nie będę tchórzem.Nie mam nic do stracenia.Ostrożnie położyłem swoje ręce na talii Maji i przysunąłem ją do siebie.Ona chyba też zaczęła się powoli rozluźniać,kładąc mi dłonie na karku.Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej,powodując tym samym,że nasze ciała zaczęły się stykać,a my powoli kołysaliśmy się w rytm muzyki,zapominając o całym otaczającym nas świecie...
***Oczami Maji***
Nigdy wcześniej nie czułam się tak jak teraz.Świat zawirował,a ja pomimo głośnej muzyki,słyszałam tylko bicie swojego serca.Patrzyliśmy sobie w oczy,nic nie mówiąc,skupiając się jedynie na rytmie piosenki.Trwaliśmy w tym stanie,aż ktoś koło nas głośno nie odkaszlnął.
-Sorki,że wam przerywam,ale piosenka dawno się skończyła,a wy zostaliście sami na środku pokoju.-powiedział Austin z lekkim rozbawieniem,które dało się słyszeć w jego głosie.
-Nie stary,wogóle nie przeszkadzasz...-odparł Justin sarkastycznie.
Zeszliśmy z parkietu,kierując się za Abby i Austinem.
Cały czas uśmiechałam się pod nosem.To co się przed chwilą wydarzyło,nie było przecież niczym wielkim,a dla mnie jednak coś to znaczyło.Nie wiem,może dziewczyny odbierają takie rzeczy inaczej,bardziej się wszystkim przejmują...A może to faktycznie coś znaczyło...
***
Małe rzeczy...Takie zdarzają się ciągle,praktycznie cały czas.Niby nie są niczym ważnym i znaczącym,lecz bez nich nie byłoby tych dużych,poważnych.Pierwsze spotkanie,niby nic takiego,lecz gdyby nie ono,nie byłoby żadnej miłosnej historii na świecie.Pierwsza rozmowa,może i o błahostkach,lecz od czegoś trzeba zacząć,aby nawiązać konwersacje.Pierwszy taniec...Z tym jest inaczej.Pierwszy,to ten magiczny,o którym pamięta się nawet w ostatnim dniu swojego życia.Wspólny rytm,który rozbrzmiewa tylko w ich głowach,wspólne kroki,które znają tylko oni i idealnie uzupełniające się bicie serc.Serc,które biją w tylko im znanym rytmie,które biją tylko dla nich i które nie przestaną bić,póki ich życie się nie skończy...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !
Mam nadzieję,że rozdział nie jest dla Was bardzo nudny...
Jeśli myślicie,że impreza się skończyła,to jesteście w ogromnym błędzie...
Dziękuję Wam za prawie 700 wejść na bloga.Jesteście kochani ! Oby tak dalej !
Pod ostatnim rozdziałem znalazłam tylko jeden komentarz,za który jestem bardzo wdzięczna jego autorce.Jednak chciałabym znaleźć tam wiecej Waszych opini,które są dla mnie naprawdę ważne.One motywują mnie do dalszego pisania...
Wystarczy mi krótka ocena rozdziału.Liczę na Was...
Następny rozdział pojawi się wkrótce...
Do następnego !
Pamiętajcie,że was kocham ;-*
Ps.Jest jeszcze parę spraw...
1.Jeśli macie jakieś pytania,zapraszam na mojego ask'a(zakładka na górze strony).
2.Jeśli nudzi Wam się i chcecie popisać,jestem chętna.
Mój numer gg: 48457509
3.Serdecznie zapraszam do czytanie polecanych przeze mnie opowiadań.Będzie ich przybywać i mogę Was zapewnić...są genialne ! (zakładka na górze strony)
4.Jeśli chcecie polecić swoje opowiadania,serdecznie zapraszam ( SPAM-zakładka na górze strony)
Kocham Was ;-*

4 komentarze:

  1. Fantastyczne! ;) Nie podejrzewałabym, że z z Maji i Abby takie niegrzeczne dziewczynki. xd Genialnie się rozkręca! Jak to nie jest jeszcze koniec imprezy, to aż się boję przeczytać kolejny rozdział ;p Jakaś bójka, pocałunek, a może coś więcej ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział fantastyczny , jejku czytając miałam ciarki na plecach :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...