piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 29...

 Przeczytajcie,proszę,notkę na dole... ;-*
Danny Johnson.Największy skurwiel,jakiego widział świat.W skrócie-mój kuzyn.
Jego przyjazd zwiastował jednie kłopoty.Zawsze musiał coś spieprzyć.Nienawiść,jaką się darzyliśmy była nie do opisania.
A zaczęło się to wszystko pewnego zwykłego,szarego dnia...
***Wspomnienie***
Wchodziłem właśnie z Austinem do jednego z klubów w Miami.Mieszanina alkoholu,papierosów oraz potu wyczuwalna była w powietrzu.Jak na każdej dobrej imprezie nie mogło zabraknąć również głośnej muzyki oraz panienek,gotowych zrobić dla ciebie wszystko.Nie będę ukrywał,że cholernie mi się to podobało...
Podeszliśmy do baru i usiedliśmy na wysokich krzesłach,zamawiając drinki.Naszym głównym celem przybycia tutaj były oczywiście narkotyki.Klient chciał się spotkać w tym klubie,więc nie mieliśmy nic przeciwko,zwłaszcza,że przy okazji możemy się dobrze zabawić.
-O której ma być ten koleś ?-spytałem Austina,biorąc porządnego łyka ze swojej szklanki.
-Za pół godziny.-odparł,spoglądając wcześniej na zegarek.
-No to mam jeszcze czas,żeby znaleźć jakąś chętną.-poruszyłem znacząco brwiami,wywołując śmiech u mojego kumpla.
-Chyba nie będziesz musiał długo szukać.-odparł,wskazując głową w kierunku dwóch dziewczyn,zmierzających w naszą stronę.Przeleciałem wzrokiem wysoką brunetkę,oblizując powoli wargi.
-Hej,chłopaki.-uśmiechnęła się słodko,zakręcając kosmyk włosów na palcu.Wewnętrznie przewróciłem oczami,lecz na zewnątrz starałem się nie okazywać żadnych oznak znudzenia.
-Hej,maleńka.-posłałem jej łobuzerski uśmiech,na co ona zachichotała jak idiotka.Jej przyjaciółka podeszła do Austina,zachowując się tak samo jak brunetka.
-Jestem Mandy.-stanęła pomiędzy moimi nogami,nachylając się lekko,przez co jej sztuczne cycki wystawione były dla moich głodnych oczu.
-Justin.-odparłem,lekko zachrypniętym głosem.
-Co taki chłopak jak ty,robi tutaj sam ?-spytała,sunąc dłońmi po mojej klatce piersiowej.
-Co taka dziewczyna jak ty,robi tutaj sama ?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie,układając ręce na jej biodrach.
-Czekałam na ciebie.-szepnęła mi do ucha,przez co na moich ustach rozkwitł łobuzerski uśmieszek.-Chcesz zatańczyć ?-uniosła brwi,przygryzając seksownie wargę.
Wstałem z krzesła,układając dłonie na talii dziewczyny.Ubrana była w czarną,zajebiście obcisłą sukienkę,która ledwo zakrywał jej tyłek i odsłaniała prawie całe piersi.Brunetka pociągnęła mnie na parkiet,zawieszając mi ręce na szyi.Przyciągnąłem jej ciało do siebie,układając dłonie na jej biodrach.Dziewczyna zaczęła kołysać się w rytm muzyki,ocierając się o moje przyrodzenie.Po chwili odwróciła się tyłem do mnie,nie zatrzymując swoich seksownych ruchów.Docisnąłem jej tyłek do swojego członka,czując ogarniającą mnie przyjemność.Brunetka mocniej poruszała swoimi biodrami,ocierając się o moje krocze.
Po paru minutach takiego tańca,czułem już wyraźne wybrzuszenie w swoich spodniach.Dziewczyna stanęła przodem do mnie,układając dłonie na mojej klatce piersiowej.Sunęła rękoma w dół przez mój umięśniony brzuch,aż do przyrodzenia.Zaczęła pocierać dłonią mojego członka przez spodnie,przez co odrzuciłem głowę z przyjemności.
-Może pójdziemy w bardziej ustronne miejsce ?-mruknąłem jej do ucha.Brunetka pokiwała głową,po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów,prowadzących na górę...
***Koniec wspomnienia***
Dwa dni później doszło do ciekawego spotkania,kiedy mój kuzyn postanowił przedstawić mi swoją dziewczynę.Okazała się nią oczywiście brunetka z którą...wiadomo...
Kiedy Danny się o tym dowiedział dostał szału.Rzucił się na mnie,przez co doszło między nami do bójki.
Setki razy próbowałem mu tłumaczyć,że nie miałem pojęcia,że to jego dziewczyna,lecz nic do niego nie docierało.Nie chciał słuchać,że to jego panna jest zwykłą dziwką.
Ludzie ! Po cholerę miałbym odbijać kuzynowi dziewczynę ! Zwłaszcza,że nie był jakoś przesadnie piękna...
Danny jest w moim wieku i należy również do gangu,tyle że w Miami.Chris dobrze zna mojego kuzyna oraz całą jego bandę i,delikatnie mówiąc,nie przepada za nimi.
Po jakimś czasie od tego wydarzenia nasze stosunki nieco się zmieniły.Danny nie rzucał się na mnie za każdym razem,tylko raczej starał się...zemścić.
Do tej pory,nigdy nie miał na kim,lecz teraz w moim życiu pojawiła się pewna osoba,dla której zrobiłbym wszystko...
-Kiedy.-warknąłem,starając się uspokoić oddech.
-Za parę dni,dokładnie nie wiem.Ma tu przyjechać z tym Conorem,nie wiem czy go kojarzysz.-spojrzał na mnie pytająco.
Wymieniliśmy z Austinem znaczące spojrzenia,tłumiąc śmiech.
-Jego laska była druga...-odparłem z kamiennym wyrazem twarzy,lecz już po chwili razem z brunetem parsknęliśmy śmiechem.
Chris pokręcił z rozbawieniem głową,przewracając na nas oczami.
-A tak w ogóle,to o co chodzi ?-do rozmowy wtrącił się Nate.
-Bieber posuwał laskę swojego kuzyna i od tego się wszystko zaczęło.-wyjaśnił w skrócie Chris,wzruszając ramionami.
-No cudownie,stary...-chłopak pokręcił z rozbawieniem głową,wpatrując się we mnie.
-Sama pchała mi się do łóżka.-uniosłem ręce w obronnym geście,robiąc minę niewiniątka.-Miałem ją odrzucić ?-zmarszczyłem brwi,a na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
Wszyscy w pomieszczeniu parsknęli śmiechem,przez co wywróciłem oczami.
-Dobra chłopaki,spokój.-po paru chwilach przemówił Chris.-Ty się tak lepiej nie śmiej.-wskazał na mnie.-Wiesz,do czego zdolny jest ten skurwiel.A teraz jest osoba,na której może się zemścić.-posłał mi znaczące spojrzenie,a ja momentalnie zacisnąłem szczękę.Wszystkie pary oczu zwróciły się ku mnie,natomiast ja wpatrywałem się w jeden martwy punkt.-Stary,obiecuję ci,że jeśli on ją chociaż dotknie,w najlepszym wypadku wyląduje połamany w szpitalu.-dodał już ciszej.
Ja natomiast nie odzywałem się ani słowem,cały czas wpatrując się w podłogę.Po krótkim czasie ocknąłem się i skierowałem w stronę wyjścia.Chwilę później dołączył do mnie Austin.Brunet wyjął telefon na dźwięk przychodzącego sms'a,odblokowując go.Na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech,który udzielił się również mi.
-Co ty taki szczęśliwy dzisiaj ?-przyglądałem mu się uważnie.-Czyżby to miało coś wspólnego z Abby.-uniosłem brwi,uśmiechając się łobuzersko.
Uśmiech na twarzy bruneta powiększył się,zdradzając jego emocje.
-Jesteście razem czy nie ?-przewróciłem oczami,kiedy Austin w dalszym ciągu milczał.
-Tak...-westchnął głośno,a ja poklepałem go po plecach.
-No to teraz razem jesteśmy zakochani...-mruknąłem,śmiejąc się pod nosem,co uczynił również Austin.-I to w piętnastolatkach...-dodałem.
-Ej,stary...-chłopak nagle zatrzymał się,spoglądając na mnie niepewnie.-Nie przeszkodziłem wam dzisiaj w niczym,prawda...?-zmarszczył brwi.
-A gdybyś przeszkodził...?-popatrzyłem na niego sceptycznie.
-To już bym nie żył.-wyszczerzył się do mnie,powodując u mnie wybuch śmiechu.
Nagle poczułem wibracje w kieszeni.Wyjąłem z kieszeni telefon,przykładając go do ucha.
-Halo ?-spytałem,nie patrząc na wyświetlacz.
-Justin,jedziesz z nami do babci i dziadka ? Jeśli tak,to za pięć minut musisz być w domu.-w słuchawce odezwał się głos mojej mamy.
-Przepraszam,ale teraz nie mogę.Odwiedzę ich niedługo.-skrzywiłem się lekko na myśl o wkładzie moich dziadków,dlaczego tak długo ich nie odwiedzałem.
-Dobrze.My bierzemy dzieciaki i wrócimy dopiero jutro,więc masz wolny dom,ale bardzo cię proszę,nie rób żadnej imprezy.-mogłem podświadomie zobaczyć,jak przewraca oczami.
-Doobrze...-przeciągnąłem ten wyraz,wzdychając cicho.
-W takim razie do zobaczenia jutro,synku.-pożegnała się,po czym,nie czekając na moją odpowiedź,zakończyła połączenie.
-Czy ciebie też mama traktuje,jakbyś miał dziesięć lat.-spytałem Austina,kręcąc z rozbawieniem głową.
-Zdarza się...-mruknął,przewracając oczami.
-A teraz opowiadaj,co z tobą i Abby.-zachęciłem go.Austin westchnął głośno,opierając się o maskę mojego samochodu.
-Poszedłem wczoraj w nocy do niej i powiedziałem jej wprost co czuję.Nie widziałem sensu,żeby dalej się przed tym bronić i muszę ci przyznać,że miałeś rację.To nie jest straszne tylko...cudowne.-wzruszył ramionami,lecz widziałem,że te słowa wypływają prosto z jego serca.Posłałem mu szczery uśmiech,poklepując go po ramieniu.
-Zawsze mam rację...-dodałem pewny siebie,po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
***Oczami Mai***
Zaraz po wyjściu Justina udałam się z powrotem do swojego pokoju.Chwyciłam telefon,leżący na szafce nocnej i odblokowałam go.Wybrałam numer Abby,a już po paru sygnałach usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
-Hejka ! Jak miło,że w końcu się do mnie odzywasz.-rzuciła sarkastycznie.
-Przepraszam cię,skarbie,ale wczoraj miałam cały zawalony dzień.Wybaczysz mi,prawda ?-zrobiłam oczki szczeniaczka.
-Nie potrafiłabym się na ciebie gniewać.-zaśmiała się cicho.-Mów tylko gdzie i kiedy.
-To może za pół godziny przy wejściu do parku ?-uniosłam brwi w oczekiwaniu na jej odpowiedź.
-Jasne ! Do zobaczenia !-zaćwierkała wesoło,po czym zakończyła połączenie.Pokręciłam z rozbawieniem głową,podchodząc do szafy.Wyjęłam z niej luźną,lekko prześwitującą koszulę na ramiączkach koloru łososiowego oraz krótkie,czarne,dopasowane spodenki,a do tego dość skąpą,koronkową bieliznę.
Wzięłam przyszykowane rzeczy i udałam się z nimi do łazienki.Zdjęłam z siebie "piżamę",po czym weszłam pod prysznic.Po odkręceniu wody nalałam na ręce żelu pod prysznic o zapachu owoców leśnych i wtarłam go w ciało.Po chwili opłukałam ciało chłodną wodą i wyszłam spod prysznica,wycierając się w różowy ręcznik.Założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania,a następnie wyszłam z łazienki.
Zeszłam na dół,kierując się do kuchni.Wyjęłam z szafki paczkę żelków,a uśmiech sam wdarł mi się na usta.
Uwielbiam słodycze...
Spoglądając na zegarek zdecydowałam,że najwyższy czas wyjść.Skierowałam się więc do przedpokoju,gdzie założyłam łososiowe trampki.Chwilę później wyszłam z domu,zamykając go na klucz.Wolnym krokiem udałam się w stronę parku,pożerając po drodze swoje żelki,które stanowiły znaczną część mojego śniadania.Jestem pewna,że nie spodobałoby się to Justinowi,który stwierdził,że musi mnie dożywić.Zaśmiałam się cicho na wspomnienie jego miny,kiedy dowiedział się,ile ważę.Ten chłopak jest taaaki słodki...
W oddali zobaczyłam swoją przyjaciółkę,zapatrzoną w ekran telefonu.Przewróciłam oczami,przyspieszając kroku.
-Hej !-przywitałam się,odrywając Abby od telefonu.
-Hejka !-zaćwierkała radośnie,rzucając mi się na szyję.
-To teraz opowiadaj,skąd u ciebie ten znakomity nastrój.-posłałam jej zachęcający uśmiech.
W międzyczasie doszłyśmy do jednej z pierwszych ławek,siadając na niej.
-Jestem z Austinem.-wyrzuciła z siebie szybko,przygryzając dolną wargę.
-To cudownie !-krzyknęłam,ponownie przytulając ją do siebie.Abby uśmiechnęła się do mnie,co od razu odwzajemniłam.
-A jak tam z tobą i Justinem.-uniosła brwi,uśmiechając się łobuzersko.
-Świetnie.-rzuciłam pospiesznie.-Wybraliśmy się dzisiaj w nocy na spacerek i...-w tym momencie złapałam ją za rękę,ciągnąc w głąb parku.-Dokładnie w tym miejscu zostaliśmy opieprzeni przez jakąś babę.-przewróciłam oczami,przypominając sobie krótką wymianę zdań pomiędzy Justinem,a tą kobietą.
-Nie chcę wiedzieć,co wyście tu robili.-Abby pokręciła głową z niedowierzaniem,przez co po raz kolejny dzisiaj wywróciłam oczami.W głowie jednak mignęły mi obrazy naszych dzisiejszych pocałunków.Można powiedzieć,że z każdym złączeniem naszych ust,wykonujemy krok w przód.
Nie miałam żadnych oporów,ponieważ kochałam Justina całym sercem.Wiedziałam,że nigdy w życiu by mnie nie skrzywdził i bezgranicznie mu ufałam.
Z drugiej strony,cholernie tęskniłam za jego dotykiem,za jego czułymi słówkami,za jego ustami,całującymi moje,za jego dłońmi,błądzącymi po moim ciele.I nie ważne,że widziałam go godzinę temu-już zdążyłam się stęsknić.
-Myślisz o Justinie,prawda ?-moją wewnętrzną tęsknotę przerwał głos Abby.
-Skąd wiesz...?-mruknęłam,spuszczając wzrok.
-Ponieważ cały czas się uśmiechasz.-wzruszyła ramionami,patrząc na mnie.
Założyłam ręce na piersi,wpatrując się w swoje buty.
Nagle poczułam parę silnych ramion,oplatających mnie w talii.Wzdrygnęłam się lekko,będąc kompletnie zaskoczoną.Jednak już po chwili poczułam cudowny zapach perfum Justina.Uśmiech na mojej twarzy poszerzył się znacznie,a ja odwróciłam się przodem do szatyna,w dalszym ciągu będąc zamkniętą w jego objęciach.Zawiesiłam mu ręce na szyję,a palce wplątałam w jego włosy.Wpiłam się w jego usta,czując,jak chłopak odwzajemnia pocałunek z pełną pasją.Justin przeniósł dłonie na moje biodra,przysuwając mnie do siebie maksymalnie blisko.Przejechał językiem po mojej dolnej wardze,prosząc o dostęp,który z chęcią mu dałam.Nasze języki walczyły zaciekle.Żadne z nas nie chciało ustąpić.
Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie.Mój wzrok od razu wylądował na Abby,przytulającej się do Austina.Na moje usta automatycznie wkradł się szczery uśmiech.Wymieniliśmy z Justinem znaczące spojrzenia,dając im odrobinę prywatności.
-Wiesz,że na chama powinniśmy im teraz przeszkadzać ?-Justin uniósł brwi,uśmiechając się łobuzersko.
-Ale tego nie zrobimy,ponieważ Abby nie jest taka łagodna,jak ja.-posłałam mu słodki uśmiech.-Oberwałbyś w łeb.-dodałam,śmiejąc się cicho pod nosem.
Odeszliśmy kawałek dalej,podchodząc do jednej z ławek.Justin usiadł,sadzając mnie na swoich kolanach.Zarzuciłam ręce na jego szyję,układając głowę w jej zagłębieniu.Szatyn gładził delikatnie moje plecy,składając pojedyncze pocałunki na moich ramionach.
-Mam propozycję...-mruknął mi do ucha.
Uniosłam głowę,wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.
-Moi rodzice i rodzeństwo jadą do babci i wracają dopiero jutro...-zaczął,tworząc niewidzialne wzorki na mojej talii.
-I co w związku z tym ?-uniosłam brwi,a na moich ustach pojawił się cień uśmiechu.
-Przychodzisz dzisiaj do mnie.-wzruszył lekko ramionami,uśmiechając się łobuzersko.-I nie przyjmuję odmowy.-dodał,łącząc nasze usta.Zaśmiałam się przez pocałunek,sunąc dłońmi po ramionach chłopaka.
-Znowu jesteś spięty...-mruknęłam cicho,robiąc minę szczeniaczka.
-Wkurwił mnie ten idiota.-rzucił szatyn,przewracając oczami.-Dostał parę razy po mordzie i na jakiś czas będę miał spokój.
-Jaki idiota ?-spytałam,nie przestając sunąć rękoma po jego klatce piersiowej.Czułam,że pod wpływem mojego dotyku zaczął się rozluźniać.
-Nate,jeden z tych,których spotkaliśmy wczoraj w parku.-mruknął.
-Nie ma innego sposobu na rozwiązywanie problemów ?-spytałam z dezaprobatą,kręcąc przy tym głową.
-Ten jest najbardziej skuteczny.-ponownie wzruszył ramionami,ciaśniej obejmując mnie w talii.Przewróciłam oczami,wtulając się w jego ciepłe ciało.Zaczęłam delikatnie całować jego szyję.Sunęłam wargami po jego rozgrzanej skórze,bawiąc się włosami chłopaka.
-Oczywiście wiesz,skarbie,jak mnie tym podniecasz,prawda ?-spytał szatyn,lekko zachrypniętym głosem.Odkleiłam się od niego,spotykając jego przymknięte powieki.Na moje usta wdarł się łobuzerski uśmieszek.
Złączyłam delikatnie nasze usta,muskając jego wargi swoimi.Justin ujął moją twarz w dłonie,pogłębiając pocałunek.
Tak się teraz zastanawiam,co będzie,kiedy zacznie się rok szkolny.Lekcje trwają kilka godzin,w których nie będę mogła przebywać z Justinem.Od naszego ostatniego rozstania minęła godzina,a ja miałam wrażenie,jakby minęły długie lata.Uzależniłam się od niego i nic na to nie poradzę...
Nagle na ustach chłopaka pojawił się łobuzerski uśmieszek.Zjechał wzrokiem niżej,zatrzymując go na moim dekolcie.
-Jak tam moje dzieło ?-uniósł brwi,nie zmazując z twarzy cwaniackiego uśmieszku.Chwycił dłońmi pierwszy guzik od mojej koszuli i rozpiął go.Rozchylił delikatnie materiał,a wzrok zatrzymał na malince,którą zrobił mi dzisiaj rano.Przejechał opuszkami palców po zaczerwienionym śladzie.
-Jestem ciekawa,co powie moja mama,kiedy to zobaczy.-mruknęłam cicho,uśmiechając się pod nosem.Nie wiem,czy po ostatniej rozmowie może mnie cokolwiek zaskoczyć.Chociaż z drugiej strony,Justin zrobił mi malinkę zaraz koło piersi.
Jej reakcja byłaby...ciekawa...
-Muszę ci zrobić drugą do kompletu...-szepnął mi do ucha,przygryzając jego płatek.
-A może ja tobie ?-szepnęłam uwodzicielsko,po czym sprawnym ruchem zsunęłam się z jego kolan,podchodząc do Abby i Austina.Obejrzałam się szybko przez ramię.Chłopak w dalszym ciągu siedział na ławce,a wzrok utkwiony miał we mnie.Na jego ustach widniał jego sławny,łobuzerski uśmiech,który tak kochałam...
-Ślicznie razem wyglądacie.-zaćwierkałam wesoło,stając obok Abby.
-Wiem.-wyszczerzył się Austin,powodując u nas wybuch śmiechu.Pocałował moją przyjaciółkę w czoło,obejmując jej ciało ramieniem.Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech,na widok szczęśliwej Abby.Cierpiała po rozstaniu z Jake'iem,więc na prawdę cieszę się,że znowu jest zakochana,tylko tym razem w odpowiednim chłopaku.
Nagle poczułam ciepłe dłonie,obejmujące mnie w talii pod koszulką.Chwilę później wargi szatyna zetknęły się ze skórą na mojej szyi,przez co przymknęłam powieki.
-Kurwa ! Nie chcemy oglądać tych pornoli.-mruknął Austin,przewracając oczami.
-Spierdalaj.-rzucił z rozbawieniem Justin,po czym odwrócił mnie przodem do siebie i namiętnie wpił w moje wargi.
***
Justin zaparkował na podjeździe przed moim domem.W oknach paliły się światła,co oznaczało,że rodzice byli w domu.Spojrzałam na Justina,który rozsiadł się na fotelu.
-Idziesz ze mną,Justin.-westchnęłam,widząc,że chłopak nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca.-No chodź.Przecież cię nie zjedzą...-przewróciłam oczami,nawiązując do moich rodziców.
Wyszłam z samochodu,czekając na Justina,który powoli otworzył drzwi od strony kierowcy.Złapałam go za rękę i poprowadziłam w stronę domu.Otworzyłam drzwi i wciągnęłam chłopaka do środka,tłumiąc w sobie śmiech.
To zabawne,jak taki chłopak jak on,może bać się moich rodziców...
-Dzień dobry.-przywitał się.
-Cześć.-odparła moja mama,posyłając nam przyjazny uśmiech.
Pociągnęłam Justina w kierunku schodów.Po chwili znaleźliśmy się na górze,idąc w stronę mojego pokoju.
-Siedź tutaj i...zajmij się czymś.-wyrzuciłam ręce w powietrze.-Zaraz wracam.-musnęłam przelotnie jego usta,po czym wybiegłam z pokoju.
Po paru chwilach znalazłam się w salonie,siadając na kanapie przed moimi rodzicami.
-Ten wzrok mówi wszystko.-zaśmiał się tata.-Co byś chciała,córeczko.-spojrzeli na mnie z lekkimi uśmieszkami na twarzy.
-A może przyszłam tak po prostu wam potowarzyszyć ?-wyszczerzyłam się do nich.
-Tak.Zwłaszcza,jak u góry siedzi Justin.-tata spojrzał na mnie,unosząc brwi.Przewróciłam oczami,wzdychając głośno.
-Chodzi o to...-zacięłam się,ponieważ nie wiedziałam,jak kontynuować tę rozmowę.-Nie będziecie mieli nic przeciwko,jak pójdę do Justina,prawda...?-zrobiłam minę niewiniątka,spoglądając na nich niepewnie.
-Ale jest już dwu...-mama przerwała w pół słowa.-Zapomniałaś dodać "na noc",prawda ?-uniosła brwi,natomiast ja przygryzłam lekko dolną wargę.
Rodzice wymienili między sobą znaczące spojrzenia,a następnie przenieśli wzrok z powrotem na mnie.
-Oczywiście rodziców Justina nie będzie,tak ?-tata spojrzał na mnie sceptycznie.
-Nie.-odparłam cicho,spuszczając głowę.
-Trudno jest nam się przyzwyczaić do tego,że nasza mała córeczka dorasta.-westchnęła mama,posyłając mi delikatny uśmiech.-Ale musimy się z tym pogodzić.Nie będziesz wiecznie dzieckiem...
Podniosłam wzrok,wpatrując się w skupione twarze rodziców.
-To znaczy,że...-zawahałam się,czekając na ich ostateczną odpowiedź.
-Możesz iść.-westchnęła mama.-Tylko macie pamiętać o tym,o czym rozmawialiśmy wczoraj.-posłała mi ostrzegawcze spojrzenie,a ja przewróciłam oczami.
-Przecież mówiłam wam,że ja nie...no wiecie.-sapnęłam zażenowana.-Nie spieszy mi się,tak...?-czy oni nie mogą tego zrozumieć ?
Zauważyłam,że mama przygląda mi się uważnie.Uniosłam brwi,nie wiedząc o co chodzi.
-Maja,chodź tutaj na chwilkę.-przywołała mnie gestem ręki.-Usiądź tutaj koło mnie.-poklepała miejsce obok.
Niepewnie podeszłam do swojej rodzicielki,zastanawiając się,co może być przyczyną nagłej zmiany.Mama rozpięła mi pierwszy guzik od koszuli,a ja wewnętrznie uderzyłam się w głowę.Przygryzłam wargę,czekając na jej reakcję.
Mama odsłoniła malinkę,zwaną również jako "dzieło Justina".
-Możesz nam to wytłumaczyć ?-westchnęła mama,patrząc na mnie sceptycznie.
-Ale co ja mam wam tłumaczyć.-wzruszyłam ramionami,patrząc na nich niepewnie.-Tak wyszło...
Tata pokręcił lekko głową,a mama w dalszym ciągu nie spuszczała ze mnie wzroku.W końcu westchnęła głośno,kierując się w stronę kuchni.
-Kocham was.-rzuciłam szybko,po czym udałam się na górę.Weszłam do swojego pokoju,zamykając za sobą drzwi.Oparłam się o nie plecami i wypuściłam głośno powietrze.
-Zwijamy się stąd.-powiedziałam do chłopaka,przez co na jego ustach zakwitł łobuzerski uśmieszek.-Nie wytrzymam dłużej z tymi ludźmi,a to wszystko przez ciebie.-sapnęłam,a następnie wydęłam dolną wargę.Chłopak z rozbawieniem uniósł brwi,czekając na moją kontynuację.-Wszystko przez ciebie i twoje "dzieło".-wywróciłam oczami,natomiast uśmiech na twarzy szatyna znacznie się powiększył.
-Widziała ?-spytał,oblizując przy tym wargi.Pokiwałam głową,patrząc na niego sceptycznie.-To jutro zobaczy drugą.-wyszeptał,a następnie podniósł z ziemi moją torbę i skierował się w moją stronę.
***Oczami Justina***
Musnąłem wargi dziewczyny,a następnie złapałem ją za rękę i otworzyłem drzwi od pokoju.
-Muszę się jeszcze spakować.-jęknęła Maja,starając się mnie zatrzymać.Potrząsnąłem jej torbą,dając tym samym do zrozumienia,że spakowałem jej rzeczy,kiedy blondynka rozmawiała z rodzicami.
Swoją drogą,miałem idealną okazję,aby przejrzeć jej szafki z ubraniami.Na dłużej zatrzymałem się jednak przy szufladzie z bielizną.
Czy to normalne,że na samo wyobrażenie jej w tej bieliźnie,mały Justin wariował...?
Zeszliśmy po schodach,udając się prosto do przedpokoju.Zauważyłem,że rodzice Mai uważnie mi się przyglądają,ale nie mogłem im się dziwić.
Udali się za nami do przedpokoju.Położyłem torbę Mai na szafce,wkładając nogi w swoje Supry.Dziewczyna pochyliła się,aby podnieść buty.Mój wzrok automatycznie wylądował na jej zajebistym tyłku.Niekontrolowanie oblizałem wargi,mierząc wzrokiem jej boskie ciało.Nie uszło to jednak uwadze ojca dziewczyny,który posłał mi ostrzegawcze ostrzeżenie.
Zdjąłem z wieszaka skórzaną kurtkę Mai i założyłem ją na ramiona dziewczyny,posyłając jej przy tym serdeczny uśmiech.
Po pożegnaniu się z rodzicami blondynki wyszliśmy z domu,udając się do mojego samochodu.Otworzyłem jej drzwi,a sam udałem się na miejsce kierowcy.
Odpaliłem silnik i zjechałem z podjazdu.Po paru chwilach byliśmy na głównej drodze,prowadzącej do mojej dzielnicy.Przytrzymując jedną ręką kierownicę,przeszukałem drugą kieszenie w poszukiwaniu paczki papierosów.Zamiast tego,wyciągnąłem z kieszeni małą paczuszkę z białym proszkiem.
-Oj.-powiedziałem,przypominając sobie,że miałem to dostarczyć jednemu klientowi.Maja spojrzała na mnie,a jej wzrok zatrzymał się na mojej dłoni.
-Mam nadzieję,że to nie twoje.-popatrzyła na mnie sceptycznie.
-Miałem to zawieść jednemu kolesiowi,ale całkowicie wypadło mi to z głowy.-mruknąłem,w dalszym ciągu wpatrując się w biały proszek.
Z drugiej kieszeni wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do chłopaka,któremu miałem zawieść narkotyki.
-Siema.-mruknąłem,przytrzymując w jednej ręce narkotyki,a w drugiej telefon.-Jeśli chcesz swoją działkę,to przyjdź do mnie.
-O której.-spytał,a ja po głosie mogłem poznać,że był na głodzie.
-Obojętnie.-rzuciłem,skręcając w międzyczasie.
-Będę za pół godziny.-odparł,a ja zakończyłem połączenie.
-Będziemy mieli gościa.-mruknąłem cicho do Mai,krzywiąc się nieco.Wiedziałem jednak,że Drew nie należy do grupy,do której zalicza się reszta moich kumpli,więc nie będę musiał obawiać się o Maję.
-Mogę cię o coś zapytać ?-dziewczyna przygryzła dolną wargę.
-Jasne.-posłałem jej zachęcający uśmiech.
-Bierzesz ?-wskazała na narkotyki.
-Rzadko.-wzruszyłem ramionami.-Zazwyczaj,jak ktoś mnie porządnie wkurwi.-dodałem,zgodnie z prawdą.
-A jak często ktoś cę wkurwia ?-kolejne pytanie,a ja kolejny raz musiałem odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
-Średnio raz w tygodniu.-odparłem,obserwując uważnie jej reakcję.-Ale zazwyczaj palę tylko marihuanę,po kokainę czy inne gówno sięgam w... specjalnych przypadkach.
-A kiedy ostatni raz się naćpałeś ?-coś czuję,że to dzień przesłuchań.Wspaniale...
-Jak wróciliśmy z tego wypadu nad jezioro.-odparłem,a na moje usta wkradł się lekki uśmieszek.Blondynka spojrzała na mnie z wysoko uniesionymi brwiami.
-Byłem wkurwiony na siebie.-kolejny raz wzruszyłem ramionami.
-Na siebie ?-spytała z niedowierzaniem,kręcąc przy tym głową.
-Tak.Dlatego,że nie wziąłem od ciebie numeru.-wyszczerzyłem się do niej,lecz taka była właśnie prawda.Już wtedy poczułem,że to ona jest tą jedyną.
-Nigdy więcej masz nie brać narkotyków przeze mnie.-ostrzegła mnie,robiąc słodką minkę.
-Dobrze,mamo.-przytaknąłem,jak posłuszny pięciolatek.Do moich uszu doszedł dźwięk cichego śmiechu blondynki,przez co i ja się uśmiechnąłem.
Po paru minutach zaparkowałem na podjeździe przed domem,a następnie zgasiłem silnik,wysiadając z samochodu.Podszedłem do drzwi od strony pasażera i otworzyłem je,pomagając blondynce wysiąść.Doszliśmy do drzwi,a ja wyciągnąłem z kieszeni kurtki klucze i przekręciłem jeden z nich w dolnym zamku.
Jak brzmiała pierwsza zasada,której nauczyła mnie mama ? Zawsze przepuszczaj kobiety w drzwiach.
Jestem więc teraz,po dziesięciu latach,wyćwiczony jak robot.
Chwilę później znaleźliśmy się w środku.Wziąłem od Mai kurtkę oraz torbę,po czym udałem się do swojego pokoju.
-Rozgość się !-krzyknąłem jeszcze,zanim dziewczyna zniknęła z mojego pola widzenia.
Wszedłem do swojego pokoju,układając kurtkę oraz torbę Mai na krześle.Zrzuciłem z siebie kurtkę,kładąc ją obok ubrania blondynki.Zszedłem na dół,zastając swoją dziewczynę,oglądającą zdjęcia,wiszące na jednej ze ścian.Podszedłem do niej i objąłem w talii,układając głowę w zagłębieniu jej szyi.
-Ale słodki z ciebie bobas...-westchnęła,przyglądając się zdjęciu,na którym miałem dwa latka.
-Cudem udało mi się przekonać mamę,aby nie wieszała mojego zdjęcia podczas kąpieli,kiedy miałem trzy lata.Uważała,że wyglądam tam prześlicznie.-zironizowałem,przewracając oczami.
Blondynka zaśmiała się cicho,układając swoje dłonie na moich.
-A teraz powiedz mi,co chcesz na kolację ?-spytałem,przyglądając jej się uważnie.
-Juuustin...-przeciągnęła wyraz,a ja momentalnie wiedziałem,o co chodzi.
-Nie ma mowy.Masz coś zjeść.-rzuciłem szybko.-Tosty czy naleśniki,bo nic innego nie umiem.-dodałem,drapiąc się po karku.
-Nie jestem głodna.-westchnęła,opadając na kanapę.
-To nie zmienia faktu,że musisz coś zjeść.-spojrzałem na nią sceptycznie.-Zagłodzisz mi się na śmierć.
-Justin,ja przecież się nie głodzę.Po prostu nie mam apetytu.-mruknęła,zakładając ręce na piersi.
Chociaż na początku chciałem tego uniknąć,teraz wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem.
-A co powiesz na to ?-spytałem,wyjmując z szafki paczkę żelków.Na ustach dziewczyny momentalnie pojawił się wielki uśmiech.Pokręciłem z rozbawieniem głową.
-I to jest moja typowa kolacja.-wyszczerzyła się do mnie,biorąc ode mnie żelki.
-Jesz coś poza słodyczami ?-spytałem,nadal z rozbawionym wyrazem twarzy.
-Raczej nie.-wyszczerzyła do mnie swoje śliczne,białe ząbki,a ja,nie mogąc się powstrzymać,podszedłem do niej i musnąłem jej słodkie usta.
  Chwilępóźniej w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
-Wchodź !-krzyknąłem,ponieważ nie chciało mi się podchodzić do drzwi.Kilka chwil później do salonu wszedł Drew.Ręce,jak zwykle,trzymał w kieszeni,a na głowie miał kaptur.
-Siema,stary.-rzucił do mnie,a następnie przeniósł wzrok na Maję.Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech,a ja przewróciłem oczami.-Nie mówiłeś,że masz taką śliczną dziewczynę.-oblizał wargi,przez co zacisnąłem pięści,podchodząc do niego.Nic nie poradzę,że tak się troszczę o Maję...
-Mi też miło cię widzieć.-mruknąłem,witając się z nim po męsku.-Ile chcesz ?-spytałem od razu,spoglądając na niego.
-Możesz dać mi trzy ?-uniósł pytająco brwi,na co ja skinąłem głową.
-Czekaj tu.-rzuciłem do niego.-I masz się trzymać z dala od mojej dziewczyny,bo inaczej nic nie dostaniesz.-posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie.
Wszedłem po schodach,a następnie udałem się do swojego pokoju.Z szuflady wyjąłem dwa woreczki z białym proszkiem,wiedząc,że trzeci mam w kieszeni.Opuściłem pomieszczenie,schodząc po schodach.
-Trzymaj.-podałem Drew'owi trzy działki,natomiast on wręczył mi kasę.
-Tylko pamiętaj,jak masz brać to gówno.Nie chcę cię później oglądać na cmentarzu.-rzuciłem do niego.
Po pożegnaniu chłopak wyszedł,a my wreszcie zostaliśmy sami i nie zapowiadało się,aby ktoś zepsuł naszą chwilę prywatności.
Zamknąłem za chłopakiem drzwi na klucz,a następnie wróciłem do salonu.
-Idziemy na górę ?-spytałem,na co Maja przytaknęła głową.
Chwilę później znaleźliśmy się w moim pokoju.
-Spakowałeś mi wszystko ?-spytała,podchodząc do swojej torby.
-Tak mi się wydaje.-wzruszyłem ramionami,układając się wygodnie na łóżku.
Dziewczyna przez chwilę przeszukiwała swoją torbę,przekładając w niej różne rzeczy.
-A w czym mam spać ?-zaśmiała się,spoglądając na mnie.
-Oj.-posłałem jej słodki uśmiech,na co dziewczyna przewróciła oczami.Byłem pewien,że o czymś zapomniałem,lecz dopiero teraz zdałem sobie sprawę,co to było.
Maja podniosła się z podłogi i podeszła do jednej z moich szafek,po czym otworzyła ją i wyjęła jakąś koszulkę na krótki rękaw.
-Pozwolisz,że sobie pożyczę.-uśmiechnęła się do mnie słodko.
-Dla ciebie wszystko,skarbie.-wpatrywałem się w nią jak w obrazek.Dziewczyna przewiesiła koszulkę na oparciu łóżka,układając się obok mnie.
-Moi rodzice strasznie cię polubili.-zacząłem,obejmując jej drobne ciało ramieniem.
-Nawet nie wiesz,jak się cieszę.-odparła,układając główkę na mojej klatce piersiowej.Zacząłem bawić się jej włosami,a drugą ręką gładziłem jej plecki.
-Ah,byłbym zapomniał.-powiedziałem nagle,a na moich ustach zagościł łobuzerski uśmieszek.
Blondynka podparła się na łokciu,unosząc brwi.
-Obiecałem ci drugą malinkę.-szepnąłem jej do ucha,przewracając nas tak,że teraz to ja byłem górą.Dziewczyna spojrzała na mnie niewinnie,przygryzając dolną wargę.Zacząłem składać pocałunki na jej szyi,a ona wplątała palce w moje włosy.Schodziłem coraz niżej,sunąc wargami po rozgrzanej skórze na jej dekolcie.Zatrzymałem się,ssąc i przygryzając delikatnie jej skórę.Dziewczyna jęknęła cicho,ciągnąc lekko za końcówki moich włosów.W dalszym ciągu składałem mokre pocałunki na jej dekolcie,schodząc ustami coraz niżej.
Nagle dziewczyna odepchnęła mnie delikatnie od siebie,odwracając nas tak,że teraz to ona była górą,siadając okrakiem na moim kroczu.Złączyła nasze spragnione usta,w wyniku czego przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.Dziewczyna sunęła rękoma po mojej klatce piersiowej,zjeżdżając aż do brzucha,czym cholernie mnie podniecała.Ułożyłem dłonie na tyłku dziewczyny,ściskając go lekko,przez co z jej ust wydobył się cichy jęk.Wykorzystując okazję,zaatakowałem swoim językiem jej,walcząc o dominację.Blondynka zawiesiła mi ręce na szyi,przysuwając się do mnie,przez co otarła się o moje,i tak już nabrzmiałe,krocze.Mocniej chwyciłem biodra dziewczyny,starając się normalnie funkcjonować,co w obecnej sytuacji było cholernie trudne.Czułem,jak z każdą chwilą mój członek sztywnieje.Delikatne ruchy Mai doprowadzały mnie do szaleństwa.Nasze usta dosłownie atakowały swoje,wysyłając nas do zupełnie innego świata.Dziewczyna sunęła dłońmi po moich umięśnionych ramionach,przez klatkę piersiową,aż do podbrzusza.Przymknąłem powieki,czując przyjemność,wypełniającą każdą część mojego ciała.Rysowałem niewidzialne wzorki na jej talii,cały czas walcząc z jej językiem o dominację.W pokoju zrobiło się nagle niesamowicie gorąco i duszno,przez co mój oddech był szybszy.
Maja złapała krańce mojej koszulki,ściągając ją ze mnie.Utkwiła wzrok na moim umięśnionym torsie,przygryzając delikatnie wargę.Zaczęła z wdziękiem całować moją szyję,przenosząc mnie tym na nowy poziom przyjemności.Opuszkami palców badała każdy mój tatuaż,natomiast swoim językiem w dalszym ciągu wyprawiała cuda na mojej rozpalonej skórze.
-Nie masz pojęcia,co ze mną robisz,prawda.-jęknąłem,kolejny raz przymykając powieki.
-A co...?-szepnęła mi do ucha,przygryzając jego płatek.
Ująłem jej dłoń i powoli zsunąłem w dół,kierując się do mojego cholernie nabrzmiałego członka.Ułożyłem jej dłoń na ogromnym wybrzuszeniu w moich spodniach,uważnie obserwując jej reakcję.Dziewczyna w dalszym ciągu nie oderwała wzroku od mojego krocza.Nagle poczułem,jak zaczyna delikatnie sunąć dłonią po moim członku.Odrzuciłem głowę do tyłu,czując nową falę przyjemności,wypełniającą moje ciało.Zacisnąłem mocno wargi,powstrzymując jęknięcia,które próbowały wydostać się z moich ust.Blondynka natomiast w dalszym ciągu jeździła opuszkami palców po moim cholernie nabrzmiałym kroczu.
-Maja.-wyjęczałem,otwierając oczy.-Jeśli teraz tego nie przerwiemy,nie będę w stanie się kontrolować...-dodałem,zaciskając zęby,aby zagłuszyć wydawane przez siebie dźwięki.
Dziewczyna niepewnie podniosła wzrok,wpatrując się prosto w moje czekoladowe tęczówki.
-W takim razie,nie przerywajmy.-mruknęła cicho,przygryzając dolną wargę...

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
I jak się podoba rozdział ? Od razu mogę powiedzieć,że 30 będzie...hm...no wiadomo... ;P
Mam już go w większości napisanego,więc powinien pojawić się niedługo...
Mam sprawę...Chodzi o to,że od dodania poprzedniego rozdziału miałam 1161 wyświetleń (w zaledwie cztery dni !!!),a pod rozdziałem jedynie 9 komentarzy...
1161---->9 hmm...
Nie mam najmniejszego zamiaru szantażować Was,że jeżeli nie będzie iluś komentarzy,nie będzie rozdziału.To na pewno nie !
Ale prosiłabym Was,żeby chociaż pod tym rozdziałem,zostawili po sobie komentarz  WSZYSCY,którzy to przeczytali.Już nawet nie karzę Wam komentować każdego rozdziału,wię zostawcie komentarz pod tym rozdziałem.Wystarczy jedno słówko,które nic Was nie kosztuje,a ja chciałabym po prostu sprawdzić,dla ilu osób piszę... ;-* Proooszę... ;-*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Wpadajcie na mojego aska !!!
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*
Ps.W tym tygodniu miałam próbne egzaminy gimnazjalne,ale chwyciła mnie taka wena na to opowiadanie,że pisałam wszystko w 20 minut i wychodziłam,żeby pisać dla Was rozdziały xD
Zachęcam Was do obejrzenia nowego teledysku naszego Austina ;-*
http://www.youtube.com/watch?v=Xovw9Qpl_jE

29 komentarzy:

  1. tyle podniecających emocji , o kurwa !
    czułam się jakbym to ja była Majką
    japierdziele rozdział cudowny *.*
    z reszta jak każdy ♥
    Kocham Cię ;*
    /czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku. wez.. juz nie moge sie doczekac nn.
    Abby i Austin to takie slodziaki
    z reszta Maja i Justin tez..
    bd sie dzialoo oj bd. hahha. juz od dawna na to czekalam haha. n
    nie zebym byla jakims erotomanem nie xd
    jest pieknie. idealnie i assdfghj...
    WENY SKARBIE ;***
    true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham twojego bloga i zycze weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ten blok jest fantastyczny
    next next

    OdpowiedzUsuń
  6. PISZ DALEJ !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O jprdl musialas w takim momencie skonczyc ? hahahaha... Rozdzial jak zawsze cudowny ;D Czekam nn ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział xDD KC<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww<3 *.* Oni są przesłodcy<3 Masz wielki talent, kocham cię <3
    @myboyakabiebs

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg oni sa przeslodcy *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle boski .!
    awwww *__*
    No i chcę Cię poinformować iż zostałaś nominowana do Libster Award Blog .. więcej znajdziesz tutaj .. ---> http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html
    bądź na drugim moim blogu :
    http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć! Zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award Blog. Jest to nagroda, za dobrze wykonaną robotę, dlatego dla Ciebie idealna! :)
    Więcej dowiesz się u mnie tu : http://thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html .

    Lub tu ;

    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html .

    ~ Drew.

    OdpowiedzUsuń
  13. atnsvhevahxia boski *-*
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć! Zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award Blog. Jest to nagroda, za dobrze wykonaną robotę, dlatego dla Ciebie idealna! :)
    Więcej dowiesz się u mnie
    true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. OMB!
    Świetny rozdział!
    Czekam na nn! <3
    http://trust-me-chelsea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie dzisiaj nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebiste!!!!
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    Kocham twoje opowiadanie <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG ! Cudowne <3Kocham !

    OdpowiedzUsuń
  19. 58 yrs old Mechanical Systems Engineer Minni Ramelet, hailing from Frontier enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Hooping. Took a trip to Boyana Church and drives a Bentley 8 Litre Sports Coupe Cabriolet. sprawdz

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...