Bardzo się cieszę,że zdecydowałaś/eś się czytać mojego bloga.
Teraz (09.12.2013 r.) kiedy czytam początkowe rozdziały,łapię się za głowę i zastanawiam,jak ja mogłam tak strasznie pisać.
Za parę rozdziałów zmienia się długość rozdziałów i ogólnie cały styl,więc jeśli jesteś cierpliwa/y i wytrwasz tych pierwszych parę rozdziałów,obiecuję,że nie pożałujesz... ;-*
Ach,jak cudownie obudzić się wyspanym.Po raz pierwszy od...bardzo dawna.Zakończenie roku szkolnego.Ależ pięknie to brzmi,aż chce się żyć.Po całym roku nauki i stresów w szkole będzie można wreszcie odpocząć.Jednak jest pewien problem.Za dwa miesiące znowu zacznie się męczarnia...
Teraz (09.12.2013 r.) kiedy czytam początkowe rozdziały,łapię się za głowę i zastanawiam,jak ja mogłam tak strasznie pisać.
Za parę rozdziałów zmienia się długość rozdziałów i ogólnie cały styl,więc jeśli jesteś cierpliwa/y i wytrwasz tych pierwszych parę rozdziałów,obiecuję,że nie pożałujesz... ;-*
Ach,jak cudownie obudzić się wyspanym.Po raz pierwszy od...bardzo dawna.Zakończenie roku szkolnego.Ależ pięknie to brzmi,aż chce się żyć.Po całym roku nauki i stresów w szkole będzie można wreszcie odpocząć.Jednak jest pewien problem.Za dwa miesiące znowu zacznie się męczarnia...
Ja skupię się na tym,co jest teraz,czyli...O MÓJ BOŻE ! 09:15 !
Mam pół godziny do wyjścia.Świetnie,chociaż na zakończenie roku mogłabym się nie spóźnić...
Z tą myślą wstałam i podeszłam do szafy,w celu znalezienia ubrań na apel.To zbyt eleganckie,to za luźne,to niewygodne,a to...nie,na to nie mogę nawet patrzeć.Najpierw może zdecyduję w ogóle,czy zakładam spodnie,czy sukienkę.Ostatecznie zdecydowałam się na czerwoną sukienkę.Na górze śliski,a na dole zwiewny materiał będzie idealnie komponował się z czarną marynarką z również śliskiego materiału.Gdy byłam już ubrana,zeszłam na dół na śniadanie.Po skończonym posiłku,spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 9:35,co oznaczało,że miałam jeszcze 10 minut.Weszłam na górę i skierowałam się do łazienki z zamiarem umycia zębów.Nie malowałam się.Uważałam,że najważniejsza jest naturalność.Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone,przerzucając na jeden bok,czyli tak jak zwykle.Gdy uznałam,że jestem już w 100% gotowa,chwyciłam torebkę i zeszłam na dół.Założyłam jeszcze czarne szpilki i wyszłam z domu,zamykając go na klucz.Rodziców jak zwykle nie było.Chodzili do pracy na 7:00,a wracali po 16:00,więc często byłam sama.Nie przeszkadzał mi to,a wręcz przeciwnie.
Gdy doszłam do szkoły po około 15 minutach,w drzwiach ujrzałam moją siostrę,bratnią duszę,najcudowniejszą osobę na świecie.Podeszłam do niej i uśmiechnęłam się szeroko,co od razu odwzajemniła.
-I jak się czujesz,siostro.Za chwilę oficjalny koniec męczarni !-zaczęła moja przyjaciółka.
-Świetnie ! A jak mam się czuć ? W końcu będziemy mogły od tego wszystkiego odpocząć.-odpowiedziałam z entuzjazmem.
Po chwili usłyszałyśmy odgłos zbliżających się kroków.Zza drzwi wyłoniła się nasza wychowawczyni.
-Dziewczyny,wy jeszcze tutaj ? Wszyscy są już na sali.Pogadacie sobie później.Będziecie na to miały dwa miesiące.-powiedziała wychowawczyni i znów zniknęła za drzwiami.Swoją drogą,to miłe powitania,jak na ostatni dzień.Chwyciłam Abby za rękę i weszłyśmy do szkoły.
Apel,o dziwo,nie trwał zbyt długo.Dyrektorka chyba wreszcie zrozumiała,że my i tak jej nie słuchamy,a zwłaszcza w ostatnim dniu.Po części oficjalnej,odbyło się jeszcze rozdanie świadectw w klasach,ale to jak zawsze poszło szybko.Wyszłyśmy z Abby przed szkołę i razem,jak na zawołanie krzyknęłyśmy "WOLNOŚĆ"
Umówiłyśmy się wcześniej,że po zakończeniu pójdziemy na pizzę.Udałyśmy się więc do naszej ulubionej pizzerii.
-No to co ? Oficjalnie mamy już luz.-powiedziałam,gdy usiadłyśmy przy jednym ze stolików.
-Czekałam na ten moment cały rok ! -odrzekła Abby,otwierając swoje menu.
-Nie wiem jakim cudem udało nam się namówić rodziców na nasz
wyjazd.
-Też się dziwię,ale...to super ! Będziemy przez te dwa dni zupełnie same.
Jakiś czas przed zakończeniem roku,wymyśliłyśmy z Abby,że strasznie chciałybyśmy popłynąć same na spływ kajakowy,z noclegiem w namiocie na jakiejś polanie.Długo przekonywałyśmy rodziców,którzy cały czas powtarzali,że to niebezpieczne,że coś może nam się stać.Jednak w końcu się zgodzili,a my wyjeżdżamy...Jutro ! Niestety to tylko wypad na weekend,ale zawsze coś...
Po zjedzeniu poszłyśmy jeszcze na spacer do parku,gdzie spotkałyśmy...no tak,to było do przewidzenia.Nasi koledzy oblewający zakończenie roku.Musieli być już po paru piwach,bo nie mówili zbyt wyraźnie,raz po raz zataczając się na boki.
-Hej laski ! Może się przyłączycie.-krzyknął Matthew.Trudno było go zrozumieć,ponieważ bardziej przypominało to bełkotanie niż mówienie.
-Nie,dzięki.-odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem,widząc,jak Jerry spada z ławki.
-Ej no,mała.Jedno piwo Ci nie zaszkodzić.-Matthew nie dawał za wygraną.Podszedł do mnie i objął w pasie.
-No bez przesady.Łapy przy sobie !-moja reakcja była natychmiastowa.
-Dobra Mat.Zostaw je.Nie chcą,to trudno.-powiedział Luke.-Nie wiecie,co tracicie !-krzyknął za nami,gdy skierowałyśmy się w stronę wyjścia z parku.
-Co za idioci.Nie minęły nawet dwie godziny od zakończenia,a ci już są kompletnie nawaleni.-zaśmiałam się.
-Faceci...-westchnęła Abby,na co obie się zaśmiałyśmy.
-No dobra,to co robimy.Pamiętaj,trzeba się spakować.
-To może najpierw chodźmy do mnie.Pomożesz mi się spakować,a potem pójdziemy już prosto do ciebie.
Jak postanowiłyśmy,tak zrobiłyśmy.Pakowanie rzeczy Abby zajęło nam około 1,5 godziny.Gdy skończyłyśmy była 15:00.Zeszłyśmy więc na dół pożegnać się z rodzicami Abby,ponieważ wcześniej ustaliłyśmy,że moja przyjaciółka będzie nocować dzisiaj u mnie.Mieszkam jakieś 10 minut drogi od domu Ab,więc koło 15:20 byłyśmy u mnie.Nie zastałyśmy moich rodziców,co oczywiście nie było dla nas zdziwieniem.Poszłyśmy do mojego pokoju.Spakowałam się,tak jak moja przyjaciółka,w duży plecak.Pakowanie moich rzeczy trwało troszkę dłużej,ponieważ musiałyśmy znaleźć jeszcze namiot,karimaty i śpiwory.Po upewnieniu się,że spakowałyśmy już wszystko,zeszłyśmy na dół,gdzie siedzieli moi rozdzice.
-Cześć dziewczynki.-przywitała nas moja mama.Zawsze tak się do nas zwracała,a nas to za każdym razem rozśmieszało.-Nie chcieliśmy wam z tatą przeszkadzać.Jesteście gotowe?
-W 101% !-odpowiedziałyśmy razem,po czym wszyscy zaczęli się śmiać.
Z rodzicami siedziałyśmy jeszcze jakiś czas.Gdy zrobiło się już dość późno poszłyśmy na górę.Wpierw ja,a potem Abby wzięła prysznic.Przebrałyśmy się w piżamy i położyłyśmy do łóżka.Znałyśmy się od 15 lat,więc od urodzenia,a i tak nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów.Gadałyśmy więc jeszcze jakieś 2 godziny,lecz uznałyśmy,że najwyższa pora iść już spać.Musiałyśmy nabrać sił przed nadchodzącym weekendem.W końcu,nigdy nie wiadomo,co wydarzy się jutro...
***
Jutro...nikt nie wie,co wydarzy się jutro.Ludzie mają różne plany,lecz kto wie,czy los nie spłata figli i nie wydarzy się coś nieprzewidzianego.Wielu ludzi na stwierdzenie "Jutrzejsze wydarzenie odmieni Twoje życie" wyśmiałoby to,nie uwierzyliby.Lecz czy tak nie może się stać?
Wypadek,choroba,niesamowite spotkanie,czy parę słów za dużo może przynieść nieodwracalne skutki.
Ta dziewczyna należała do osób,którzy nie zastanawiają się nad tym,co wydarzy się jutro.A może powinna...? Może powinna pomyśleć,że jej życie może się diametralnie odmienić ?
Nie.Nawet gdyby się nad tym zastanawiała,nawet gdyby wzięła to pod uwagę i tak nie mogła przewidzieć tego,co miało wydarzyć się wkrótce...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Taak ! W końcu udało mi się dodać...(nie patrzcie na godzinę podaną na dole,bo tam jest coś zjebane;aktualnie jest 00:00...)
Wiem,że nie tego się spodziewaliście i pewnie Was trochę zawiodłam.Niestety,takie są początki opowiadań...Z czasem akcja zacznie się znacznie rozkręcać...(Mam napisane wiele rozdziałów do przodu,więc wiem co,kiedy,jak i gdzie :P) Każdy następny rozdział jest pisany coraz lepszym stylem. Po prostu nie chciałam już zmieniać początku,który nie za bardzo mi się podoba,no ale cóż...Jest taki...pospolity...
Mam nadzieję,że nie zniechęcicie się i zostaniecie ze mną.Pomysł na to opowiadanie spadł na mnie jak grom z jasnego nieba,a właściwie to słowa przed ostatniego rozdziału..Wiecie,że mam już zaplanowany epilog..? Dobra,nic więcej nie zdradzam.
Wkrótce powinien pojawić się rozdział 2.Proszę..nie przekreślajcie mnie po pierwszym rozdziale.Akcja nie może rozkręcać się od samego początku.
Dziękuję za Wasze komentarze.Jestem Wam niezmiernie wdzięczna...
Zajrzyjcie koniecznie,na blogi dwóch czytelniczek:
sztukiibanialuki.bloog.pl
modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com
Pamiętaj !
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Liczę na Was i Wasze komentarze...
Jakieś pytania ? Zapraszam !
http://ask.fm@Paulaaa962
Do następnego ! Kocham Was ;-*
Nie jest źle. Bo nie jest źle. I widzę że ty masz już wszystko zaplanowane. Trochę tło jest przy ciemne jak pod litery, i może to powodować niechęć do czytania. Ale pierwszy rodziła jest ok. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na bloga mojej kumpeli:
opowiadanie-dramatyczne.blogspot.com
HISTORIA OPARTA NA FAKTACH
Dzięki.Na pewno wejdę.I dzięki za tę uwagę o tle.Faktycznie muszę zmienić kolor...Jeszcze raz dzięki za komentarz !
UsuńZgadzam się z komentarzem wyżej, nie da się czytać :D
OdpowiedzUsuńI ogólnie, zanim dodasz rozdział, sprawdź błędy, bo w tym rozdziale troszkę literówek jest. Jakiś pojedynczy błąd - okej, ale w tym wypadku jest ich sporo :)
siemka, no całkiem ciekawe. Tylko straszne dużo błędów popełniasz przez co możesz stracić czytelników, bo z błędami źle się czyta. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą już bez błędów. :)
OdpowiedzUsuńsiemka, no całkiem ciekawe. Tylko straszne dużo błędów popełniasz przez co możesz stracić czytelników, bo z błędami źle się czyta. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą już bez błędów. :)
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuń