Co się dzieje? Taka była moja pierwsza myśl gdy usłyszałam dźwięk
mojego budzika,który poprzedniego dnia nastawiłam na godzinę 8:00.
Zobaczyłam kontem oka,że Abby również się obudziła.
Oby dwie zwlekłyśmy się powoli z łóżka.
-Zapowiada się wielki dzień.-powiedziałam do przyjaciółki.Wtedy jeszcze nie wiedziałam,jak trafne było to stwierdzenie.
-No raczej!-odparła Abby z wielkim uśmiechem.
Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic.Potem rozczesałam
włosy,zostawiłam je rozpuszczone i,jak zwykle,przerzuciłam na jeden
bok.Po mnie do łazienki weszła Abby.Ja w tym czasie pościeliłam
łóżko.Pare minut później schodziłyśmy już z naszymi ogromnymi plecakami
po schodach.Zostawiłyśmy je w przedpokoju,a same udałyśmy się do kuchni
na śniadanie.Moi rodzice już tam siedzieli.Zjadłyśmy kanapki
przygotowane przez moją rodzicielkę i zaczęłyśmy się powoli zbierać.
-Dziewczynki,upewnijcie się czy wszystko wzięłyście.Macie ciepłe ubrania,ręczniki,wodę,jakieś jedzenie,i środek przeciw komarom?
-Tak,mamy wszystko,ale te ciepłe ubrania to się chyba niezbyt
przydadzą.Jest 27 stopni.Zamiast tego mogłabyś się zapytać czy mamy
namiot,śpiwory i karimaty,no ale po co…-odpowiedziałam ze śmiechem.
-No dobrze,już dobrze.To w takim razie uważajcie na siebie.Postarajcie
się znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na nocleg…Idźcie już bo się
spóźnicie.
-Pa!-krzyknęłyśmy jeszcze na pożegnanie i zatrzasnęłyśmy za sobą drzwi.
-No…teraz to ja czuję się naprawdę wolna.-powiedziała Abby gdy byłyśmy dwie ulice dalej.
-Która godzina?-zapytałam,gdy zobaczyłam,że dziewczyna wyjmuje telefon.
-8:55
-No to mamy jeszcze 15 minut,spoko.
Plan był taki,że do miejscowości z której miałyśmy wypożyczyć kajaki dojedziemy pociągiem.
Gdy byłyśmy na dworcu,zegar wskazywał 9:05,a nasz pociąg czekał na nas
na peronie.Wsiadłyśmy do pustego wagonu i zajęłyśmy miejsca naprzeciw
siebie,przy oknie.
Po pół godzinnej drodze byłyśmy na miejscu.Wyjęłam z kieszeni dokładny adres wypożyczalni i podeszłam do jednego z przechodniów.
-Przepraszam,wie pani może jak dojść do wypożyczalni kajaków na ulicy…Sun Street?
-Tak,kochanie.Musisz iść tą ulicą do końca i w prawo.Potem na drugim skrzyżowaniu w lewo i będziesz na miejscu.
Udałyśmy się z Abby do wypożyczalni,zgodnie ze wskazówkami.Gdy
doszłyśmy,skierowałyśmy się od razu do faceta,który stał przy
zapakowanych już na samochód dwóch,jednoosobowych kajakach.
-Dzień dobry.Miałyśmy zarezerwowane na weekend dwa kajaki.
-A tak,tak.Już na was czekają.
Poszłam jeszcze tylko do biura zapłacić i wsiadłam do samochodu,który
miał nas zawieźć do punktu wodowania kajaków.Gdy dojechaliśmy na miejsce
pożegnałyśmy się z panem,umawiając się wcześniej,że jutro,kiedy
będziemy chciały wracać,zadzwonimy do właściciela.
Zostałyśmy same na pomoście.Przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i wsiadłyśmy do kajaków.
***Oczami Justina***
-Justin! Justin! Wstawaj!-usłyszałem radosny krzyk Jazzy.
-Co?Co się stało?-zapytałem całkowicie nieprzytomny.
-No siema stary…Ty jeszcze w łóżku???A ja myślałem,że to ja się spóźniam…-do pokoju wszedł Austin.
-O,siema.Która godzina?
-12:30.
-Ja pierdziele.A czuję się jakby była 9:00.
-Nie marudź tylko wstawaj,bo tych wszystkich piw nie zdążymy
wypić.-powiedział za śmiechem Austin,machając mi przed nosem zgrzewką z alkoholem.
-No,no,postarałeś się.W pierwszej szufladzie są kluczyki od auta.Idź od razu schować.
Austin wyszedł,a ja zacząłem się ubierać…
***Oczami Maji***
Płynęłyśmy już jakieś 3-4 godziny.Nie wiem dokładnie,bo telefon miałam
głęboko schowany.Zdążyłyśmy w tym czasie opisać z Abby wszystkich
chłopaków z naszej szkoły i wyszło nam,że nie ma tam żadnego super
przystojniaka.Płynęłyśmy jeszcze jakąś godzinę,kiedy uznałyśmy,że
jesteśmy już trochę zmęczone i bolą nas ręce.Zaczęłyśmy się rozglądać za
jakąś polaną z łagodnym wejściem do wody.W końcu udało nam się znaleźć
idealne miejsce.Wpłynęłyśmy na mini plażę i wyszłyśmy z
kajaków.Zabrałyśmy z nich plecaki i poszłyśmy się trochę rozejrzeć.Gdy
znalazłyśmy dobre miejsce,postanowiłyśmy rozbić tam namiot.W środku
ułożyłyśmy karimaty,a na nie rzuciłyśmy plecaki.Właśnie zabrałyśmy się
za wyciąganie z wody kajaków,gdy ma polanę wjechało czarne BMW…
***Oczami Justina***
Gdy byłem już gotowy,zszedłem na dół,gdzie moja mama rozmawiała z Austinem.
-Pięknie wczoraj wyglądałeś w tym garniturze.-powiedziała moja mama.
-Nie wydaje mi się…wyróżniałem się z tłumu…za bardzo się wyróżniałem.
-Kochanie,nie przejmuj się.Zresztą…dziewczynom podobają się faceci w
garniturach.-moja mama zabawnie poruszyła brwiami.-Nie wiesz ile ja bym
dała,żeby Justinek założył garnitur,a on jakby się bał,że ten garnitur
go ugryzie…
-Mamoo,ja się wcale nie boję…-oburzyłem się.
-Oj dobrze synuś,mam tylko nadzieję,że na swój ślub nie pójdziesz w dresie…
Pożegnaliśmy się z moją mamą i poszliśmy do garażu.Włożyliśmy do
bagażnika resztę bagaży.Otworzyłem drzwi od garażu i bramę,po czym
wsiadłem do samochodu,odpaliłem silnik i…ruszyliśmy.Nie należę do
ludzi,którzy przestrzegają przepisów,zresztą Austin też nie.Dzięki temu
byliśmy na miejscu po 20 minutach.Skręciliśmy w boczną,leśną
drogę.Jeszcze parę minut jechaliśmy prosto.Drzewa zaczęły się przerzedzać,a my w oddali zobaczyliśmy dwie laski w strojach kąpielowych
stojące przy namiocie.
-Ej stary,to nie są przypadkiem te dwie dziewczyny,które wczoraj w parku widzieliśmy?-zapytał Austin.
-No bez jaj…to one.Jedziemy tam…-odpowiedziałem zabawnie poruszając brwiami,na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
***Oczami Maji***
-Mamy towarzystwo…-powiedziałam do Abby.
Samochód podjechał bliżej i zaparkował w okolicach naszego
namiotu.Chciałam,żebyśmy ten weekend spędziły z Abby razem,same,bez
ludzi,bez innych…lecz szybko zmieniłam zdanie,gdy z auta wysiadło dwóch
chłopaków wyglądających na około 19-20 lat.Na pierwszy rzut oka można
było stwierdzić,że obydwoje są przystojni,lecz mój wzrok zatrzymał się
na szatynie,który wysiadł od strony kierowcy.Szczupły,fajnie ubrany,i do
tego te włosy postawione na żel…marzenie.Oj dobra,za bardzo się
rozmarzyłam,a tymczasem oni zaczęli iść w naszym kierunku.
-Hej laleczki.Możemy się przyłączyć.-zaczął szatyn.
Wymieniłyśmy z Abby znaczące spojrzenia,po czym jak na zawołanie odpowiedziałyśmy:
-No jasne,że tak.
-Jestem Austin.-przywitał się brunet.
-A ja Justin-podszedł do mnie drugi z chłopaków.
Miałam wrażenie,że przelotnie zmierzył mnie wzrokiem.
-Same tu jesteście?-zapytał Justin
-Trzeba się było chociaż na chwilę z domu wyrwać…-odpowiedziałam,na co chłopaki się zaśmiali.
Odeszłam od nich do kajaków,z zamiarem wyjęcia ich na brzeg.Muszę przyznać,że były dość ciężkie.
-Czekaj,czekaj kotuś.Nie przemęczaj się.-powiedział Justin chwytając za
jeden kajak.Wyciągnął go na brzeg z taką łatwością jakby ważyły tyle co
chusteczka.
Austin chwycił za kajak Abby i takim sposobem oby dwa leżały na trawie nieopodal namiotu.
-Wy też na weekend?-zapytała moja przyjaciółka.
-Tak.Taka pogoda nie mogła się zmarnować.-odpowiedział Austin na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Wiem,że kobiet się o to nie pyta ale…ile macie lat?
-15-odpowiedziałam bez zastanowienia.Nie widziałam sensu w tym,żeby kłamać.
Chłopaki zabrali się za rozstawianie swojego namiotu.
Gdy wszystko było gotowe, wymienili między sobą znaczące spojrzenia,co nie uszło mojej uwadze.
Nasi nowi znajomi,przebrani w kąpielówki podbiegli do nas.Austin Abby,a
Justin mnie zarzucił sobie przez ramię i wbiegli do wody.Ja i moja
przyjaciółka nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu.Woda była zimna,co
chłopakom zdaje się w ogóle nie przeszkadzało.Justin cały czas mnie
łaskotał,a tym samym dotykał.Muszę przyznać,że podobało mi się to.
W końcu,po jakiś 20 minutach złapał mnie w talii i wyciągnął na brzeg.
Wieczorem siedzieliśmy jeszcze przy ognisku,które rozpalili nasi
towarzysze.Chłopaki zaopatrzeni byli w piwo,którym nas
poczęstowali.Wypiłyśmy z Abby po 1,5 piwa,ale nie byłyśmy
pijane.Opowiadaliśmy kawały,śmialiśmy się,wygłupialiśmy,jednym słowem
doskonale czułyśmy się w ich towarzystwie.
Nagle poczułam,że jestem strasznie zmęczona,zresztą nie tylko ja,bo Abby
też rozjeżdżały się oczy.Zaraz po tym poczułam,że Justin mnie
podnosi.Wziął mnie na ręce i zaniósł do namiotu.Po chwili Austin
przyniósł Abby.
-Dzięki,ale chyba byśmy doszły.
-Nigdy nic nie wiadomo…
Pożegnali się i poszli dopijać piwo.Do spania założyłam czystą bieliznę i
koszulkę na ramiączka.Nie zakładałam pidżamy,było za gorąco.Fajny
dzień- pomyślałam i … zasnęłam.
***Oczami Justina***
Zaniosłem Maje do namiotu i wróciłem z Austinem do ogniska.Maja…buzia
anioła,ciało modelki…Zobaczyłem kontem oka,że dziewczyny przebierają się
w namiocie.Nie no,nie będę taką świnią.Odwróciłem głowę w stronę
Austina.
-No to nam się udało…-zacząłem.
-Oj tak.Towarzystwo jest wyśmienite…Tak swoją drogą,to chyba spodobała ci się ta Maja…-Austin zabawnie poruszył brwiami.
-A tobie Abby.-zawtórowałem mu.
Skończyliśmy dopijać…któreś tam piwo.
-Dobra stary,trzeba się kłaść.-powiedziałem w końcu.
Poszliśmy do naszego namiotu.Przebraliśmy tylko kąpielówki na bokserki i
weszliśmy do śpiworów.Słychać jeszcze było śpiew świerszczy i szum
drzew.
***
Pierwsze spotkanie…niby nic specjalnego,a jednak.
Tych dwoje ludzi nie myślało wtedy,że połączy ich tak wiele,że ich drogi splotą się w jedną…
Teoretycznie,lepiej dla nich byłoby,gdyby się nigdy nie spotkali,lecz nie da się zmienić planu,który przygotowało nam życie...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !
Mam nadzieję,że rozdział chociaż trochę się podoba.Narazie to nic wielkiego,ale jakoś muszę wprowadzić Was,do mojej historii.
Zmieniłam kolor liter...Mogą być takie ? Jeśli nie,to podajcie kolor.Dostosuję się.To Wam ma się dobrze czytać...Przez przypadek zmieniłam coś w tle i muszę postarać się to naprawić...
Jak chodzi o komentarze...Jest ich mało,a nawet bardzo,ponieważ pod rozdziałem znalazłam jedynie 1 komentarz...To naprawdę zajmuje Wam chwilę,a mnie motywuje do dalszego pisania.Nie musicie się rozpisywać.Wystarczy mi krótkie zdanie co myślicie o rozdziale bądź opowiadaniu...
Jeśli podoba Wa się to co piszę,polecajcie to opowiadanie innym.Dla autorki najważniejsi są czytelnicy.
I odpowiadam na zadane pytanie:Wszystko co piszę,wszystkie "złote myśli" są mojego autorstwa...
Pamiętaj ! CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham Was i do następnego !!! ;-*
PS.:Jeśli chcecie polecić swoje blogi,śmiało piszcie w komentarzach.Uwielbiam czytać inne opowiadania,a zwłaszcza o Justinie...;-*
Ps.2:Rozdział 4 znajdziecie po rozdziale 5.
Przepraszam za utrudnienia...
Ps.2:Rozdział 4 znajdziecie po rozdziale 5.
Przepraszam za utrudnienia...
Bardzo dobry rozdział. Nie mogę się doczekać co tam jeszcze przygotowałaś.;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Pozdrawiam i czekam na kolejny.
PS. Bardzo mi się podobał twój cytat o SNACH z poprzedniego rozdziału.
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
http://anamarafashion.blogspot.com/
świetny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńbłędów też już ni ma , no chyba, że ja już nie zauważam, bo tak mnie wciągnęło czytanie.
Zarąbiste skarbie zapraszam na moje opowiadanko <3 http://reas0nbiebz.blogspot.com/2013/09/powrot.html
OdpowiedzUsuń