poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 15...

ROZDZIAŁ 15:
***Oczami Chrisa***
Zatrzymałem się.Powoli opuściłem broń,przyglądając się uważnie dziewczynie.
Ukucnąłem koło niej,podnosząc jej brodę tak,że jej wzrok utkwiony był we mnie.
-Jak mi przykro...-zaśmiałem się.-Nie zobaczysz już więcej swojego chłopaka...-wybuchłem śmiechem,gdy w kącikach jej oczu pojawiły się łzy.
Może i ludzie powiedzieliby,że jestem potworem,ale mam to głęboko w dupie.
Nie interesuje mnie to,co myślą na mój temat.
Widok płaczącej laski w ogóle mnie nie wzrusza.
Naoglądałem się łez w swoim życiu.
Uodporniłem się...
-Wiesz co ci powiem ?-zacząłem ponownie.-Znam jednego Justina i muszę ci powiedzieć,że chętnie wymazałbym z pamięci dzień w którym go poznałem...-moja szczęka zacisnęła się,pod wpływem wspomnień,które zawładnęły moim mózgiem.
Dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.Chciała mnie przestraszyć ?
Nie udało jej się...
-Skoro zacząłeś temat-do rozmowy dołączył się jeden z chłopaków-Co z Bieberem...?
W tym momencie stało się coś,czego na pewno się nie spodziewałem.
Dziewczyna momentalnie podniosła głowę.Jej oczy powiększone były dwukrotnie.Wpatrywała się we mnie z...niedowierzaniem...?
Zaraz,zaraz...Czy to możliwe,żeby ona...
-Nie ! Nie wierzę !-krzyknąłem zarówno oszołomiony,jak i lekko rozbawiony.-Widzę,że mówimy o tym samym Justinie.Co za zbieg okoliczności...-wstałem,przechadzając się w kółko po pomieszczeniu.
Na mojej twarzy kształtował się łobuzerski uśmieszek,a w głowie genialny plan.
-Nic mu nie zrobisz.-krzyknęła w desperacji.
Zastanawiałem się przez chwilę,czy opowiedzieć jej wszystko od początku,czy nie.
Przypomniałem sobie,że na drugim końcu pokoju siedzi ta druga dziewczyna.
Podszedłem do niej powoli.Zauważyłem,że była brunetką-gust Austina.
Cóż za zbieg okoliczności...
-Powiedz mi,koleżanko...A co ciebie łączy z Austinem...?-spytałem łagodnie,z drwiną.
-Nic.-odpowiedziała krótko.
W innych okolicznościach pewnie bym się wściekł i ją pobił,lecz w obecnej sytuacji miałem za dobry chumor,aby psuć go sobie jakąś rozkapryszoną małolatą.
Jeszcze raz zmierzyłem ją wzrokiem,który po chwili przeniosłem na tą drugą.
Na mojej twarzy gościł wielki,łobuzerski uśmiech.
Zdecydowanie wolę tę blondynkę.
Oblizałem usta,oglądając jej pół nagie ciało.
Laska powinna być modelką.Szkoda tylko,że już nie zdąży...
-Przestań się tak na mnie gapić,zboczeńcu.-warknęła blondynka,ciskając we mnie pioruny.
Roześmiałem się na dobór jej słów,po czym podszedłem do niej.
-Przykro mi.Nie potrafię !-męska część zbiorowiska zaczęła się niepohamowanie śmiać,lustrując wzrokiem dziewczynę.-Czyli zakochałaś się w Bieberze,tak...?-spytałem,podnosząc ręką jej podbródek.
-Nie dotykaj mnie !-warknęła,strącając moją dłoń.
Czyli znowu odzyskała pewność siebie...
Przyjrzałem jej się dokładnie.Jej roztrzepane na wszystkie strony włosy,podpuchnięte oczy i siniaki na całym ciele,wcale nie ujmowały jej urody...
Dziewczyna nie miała na sobie ani grama makijażu,a i tak wyglądała oszałamiająco...
Dobrze.Może i jestem mordercą i damskim bokserem,ale to nie znaczy,że nie mam w sobie żadnych uczuć.
Ciężko mi to stwierdzić,ale ten jeden pieprzony raz muszę się zgodzić z Bieberem.
Dziewczyna jest prześliczna...
Nie oznacza to jednak,że nie zrealizuję swojego zajebiście wspaniałego planu.
To,że jakaś laska ma buźkę laleczki,nie zmienia mnie w czułego mięczaka.
Wyszedłem z baraków i skierowałem się w głąb lasu.Wyciągnąłem z kieszeni telefon,wybierając właściwy numer...
-Czego?-zapytał głos w słuchawce.
-Może grzeczniej,co?-syknąłem przez zaciśnięte zęby.
Głos po drugiej stronie zamilkł,więc postanowiłem kontynuować.
-Mam dla was zadanie...Obowiązkowe zadanie.-na mojej twarzy rozlał się piekielny uśmiech,na myśl o "przedstawieniu",które planowałem zrobić.
-A konkretnie ?-zapytał od niechcenia,co wyprowadziło mnie lekko z równowagi,lecz nie dałem tego po sobie poznać.
-Sprzątniecie takie dwie laski...-zacząłem kopać wszystkie przedmioty,leżące mi na drodze.
-Niby czemu...?-było słychać,że stracił pewność siebie.
O to mi właśnie chodziło...
-Bo ja tak mówię.Czy to nie wystarczający powód ?-spytałem głosem przesiąkniętym jadem i ironią.
-Sorry.Mam inne sprawy na głowie.-odparł,a mnie momentalnie zamurowało.
Czy on ma nie równo pod sufitem ?!
Jakim prawem tak się do mnie odzywa ?
-Posłuchaj mnie,synku.Myślisz,że kim ty jesteś ? Nie zapominaj,że to ja tu rządzę.Wystarczy jedno moje słowo,a lądujesz po drugiej stronie...-gnojek poważnie mnie wkurzył.
-Nie rozśmieszaj mnie ! Dobrze wiem,że mnie nie zabijesz.-zakpił głos w słuchawce.
Miał rację.
Cholera,miał rację.
Nie mogłem jednak dać mu tej pieprzonej satysfakcji.Musiałem podejść go inaczej...
-Chcesz,żeby wszyscy się dowiedzieli...?-zapytałem,a na mojej twarzy powoli tworzył się zarys uśmieszku.Moje brwi uniosły się lekko w górę,gdy nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Wygrałem...
-A gdzie twoja pewność siebie,hm ?-mój głos był pełen sarkazmu.
-Gdzie i kiedy ?-przerwał swoje długie milczenie.
-W starych barakach,jak najszybciej.-grałem na jego emocjach,robiłem to co chciałem zrobić od dawna.
Taka mała zemsta...
-Nie damy rady szybciej niż za trzy godziny...-słychać było,że się lekko stresował.
-Ostatecznie może być.-odparłem.-I ani minuty później.Pamiętaj...-ostrzegłem.
  Nacisnąłemczerwony przycisk,kończąc rozmowę.
Zauważyłem,że na wyświetlaczu pojawiła się jedna nieprzeczytana wiadomość :
"Wymiar sprawiedliwości zostawiam Tobie.
Nie zamierzam mieszać się w Wasze sprawy,choć po części dotyczą i mnie...
Dylan“
Zaśmiałem się pod nosem.Koleś wie,co dla niego najlepsze.Nie to co Bieber...
No właśnie...
Nie spodziewałem się,że ten dzieciak może być tak inteligentny.
Zdecydowanie zbyt inteligentny...
Powolnym krokiem ruszyłem do baraków.
Nie wiem dlaczego,ale zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem...
Jestem mordercą i dobrze mi z tym.
Mam władzę nad innymi.Boją się mnie.
I tak ma zostać...
Nie pozwolę,aby to wszystko odebrał mi jakiś żałosny szczeniak !
Wszedłem do środka.Mój wzrok od razu wylądował na drobnym ciele blondynki.
Cholera !
Ta dziewczyna miała w sobie coś takiego,co nie pozwalało oderwać od niej wzroku.
Byłem wściekły. A dlaczego ?
Bo najnormalniej w świecie byłem kurwa zazdrosny !
Ten pieprzony Bieber mógł mieć to co chciał !
Nie dość,że zaczął zagrażać mi w sprawach "biznesowych",to jeszcze ta laska...
Była jego,nie moja.
I to doprowadzało mnie do szaleństwa...
Przecież nie możliwe,żebym zaczął coś do niej czuć...
Nie,zdecydowanie nie !
Podszedłem do niej i kopnąłem ją w brzuch.Musiałem wyładować na kimś swoje emocje,a ona idealnie się do tego nadawała.
Blondynka zgięła się w pół,łapiąc za idealnie płaski,opalony brzuch.
-Jakim gnojem trzeba być,żeby pobić dziewczynę,co?-warknęła przez zaciśnięte zęby.
Znowu mnie wyzywa,a ja znowu muszę zachować kontrolę,żeby nie zabić jej teraz i tutaj.
-Posłuchaj mnie,mała suko...Mogłaś już nie żyć,lecz ja ulitowałem się nad tobą,nad wami.-zerknąłem z pogardą na jej przyjaciółkę-Byłem tak dobry,że zdecydowałem się przedłużyć wasze nędzne życie o całe TRZY GODZINY.-zaśmiałem się,wypowiadając ostatnie słowa z takim jadem w głosie,na jaki tylko było mnie stać.-Do piwnicy z nimi !
***Oczami Mai***
Cała obolała,zostałam wciągnięta do jakiejś brudnej,wilgotnej i ciemnej piwnicy w barakach.Zaraz po mnie przyprowadzili Abby.Nie związali nas.Właściwie,to nie było w tym sensu,skoro za trzy godziny miałyśmy już nie żyć...
Szczerze wolałabym,żeby Chris strzelił do mnie,kiedy miał mnie już na celowniku.Oszczędziłby mi bólu.
Nie fizycznego,lecz psychicznego.
Chyba najgorszą rzeczą na świecie,jest czekanie na własną śmierć...
Przypominamy sobie wtedy najpiękniejsze chwile naszego życia...Chwile w których byliśmy szczęśliwi,wzruszeni,potrzebni,zakochani...
Zakochani...Czy naprawdę byłam zakochana? Słowa,które wydostały się z moich ust,w chwili w której Chris stał z pistoletem przyłożonym do mojej skroni wyleciały same z siebie... Nie myślałam nad nimi,nie zastanawiałam się...
Jednak coś musiały znaczyć,skoro jako ostatnie słowa w życiu miałam wypowiedzieć "Kocham cię Justin"...Nie wiedziałam,co czuję.Nie byłam pewna,czy go kochałam,chociaż jakby się tak nad tym zastanowić...
Tak,jestem w nim zakochana.
O boże,jestem w nim zakochana.
Kocham go.
Znaczył dla mnie więcej niż ktokolwiek inny...
Ale jakie to ma teraz znaczenie.
Jakie ma to znaczenie w obliczu śmierci,w chwili w której czekam na wyrok.W chwili,w której wiem,że za trzy godziny już mnie tu nie będzie...
Dlaczego nie mogę być szczęśliwa?
Dlaczego nie mogę nacieszyć się życiem? Boże! Dlaczego wybrałeś dla mnie takie życie !?
Spojrzałam na Abby.Była tak samo załamana jak ja.
-Więc to koniec?-spytałam cicho,choć tak na prawdę doskonale znałam odpowiedź.
-Ale dlaczego my...?-odpowiedziała szeptem,a ja od razu poznałam,że płacze.Zresztą czemu ja się dziwię? Za chwilę zostaniemy zabite...Płacz jest najbardziej odpowiednią rzeczą w tym momencie.
Nie wiem czemu ja sama nie płakałam.Dlaczego nie zalewałam się łzami,jak na każdego normalnego człowieka przystało?
Chyba dotarło już do mnie,że niczego by to nie zmieniło...
Bo dla nas nie było już ratunku...
***Oczami Chrisa***
Siedziałem na krześle,wybijając na stole rytm mojej ulubionej piosenki.Czekałem na rozpoczęcie mojego przedstawienia.
Nie mogłem jednak w pełni skoncentrować się na zemście,ponieważ moją głowę zapełniała jedna myśl...
Piękna blondynka...
Starałem się,próbowałem pozbyć się myśli o niej,lecz bezskutecznie.
Co ona ze mną zrobiła ...?
Znam ją od...właściwie to ja w ogóle jej nie znam...
Nie wiem nawet,jak ma na imię,ile ma lat.
Wygląda na jakieś 15...
Od kiedy ja w ogóle patrzę na takie gówniary...?
Jak widać,od teraz...
To było na prawdę wkurzające.
Myśl o tym,że taka laska jak ona jest z Bieberem,a nie ze mną,podnosiła mi ciśnienie do dwustu.
Ja pierdole !
Jak ja go nienawidzę !
Na szczęście,już niedługo przekona się,co oznacza słowo "zemsta"...
*
Minęły już prawie trzy godziny od mojego telefonu.
W każdej chwili powinni się pojawić.Wykonają wyrok i będzie po sprawie.Moją głowę opuszczą myśli o blond aniele,ponieważ jej już tu nie będzie...
Czy mam wyrzuty ?
Raczej nie.
Robię to z zemsty,na którą czekałem od dawna.
Ona i jej przyjaciółka są tylko rekwizytami,które wyrzuca się do kosza po skończonym przedstawieniu.
Po chwili drzwi wejściowe zostały otwarte,a w środku pojawili się mordercy.
Weszli w głąb sali,stając przede mną.
-Jesteśmy.A teraz łaskawie przejdź do rzeczy,bo nie mam całej nocy,Robens.-wysyczał do mnie.Nie odpowiadał mi ton jego głosu,ale nie miałem na to czasu.
-Jak już ci powiedziałem.Macie zabić dwie laski.Są w piwnicy.Czekają na was...-odpowiedziałem równie jadowitym tonem.
-Ale czemu? Co ci przeszkadzają dwie niewinne dziewczyny?-zapytał głosem,który mówił,że nie był już taki odważny.
-Widzisz to?-spytałem wskazując na dwa ciała leżące na zimnej i mokrej posadzce.-Ten pierwszy nie zdążył pisnąć słowa zanim oberwał kulkę w łeb,lecz ten drugi, na kolanach błagał o przebaczenie.-wysyczałem do niego.-Przed śmiercią jednak zdążył powiedzieć mi coś,co nie spodobało mi się za bardzo.-widziałem jak chłopak zaciska szczękę.
-Ale co mają do tego te dziewczyny.-zapytał ponownie,lecz nie zamierzałem mu odpowiedzieć.
-One miały takiego pecha,że były tego świadkami,a ja miałem takiego farta,że dowiedziałem się kim jest jedna z nich...
***Oczami Mai***
  Wedługmojego zegarka zostały nam jakieś dwie minuty życia.Najwyższy czas,żeby pożegnać się z Abby.
-Wiedz,że byłaś dla mnie jak siostra...-wyszeptałam do niej,nie odrywając wzroku od podłogi.
-Ty dla mnie też..-wychlipała Abby.
-Przyjaźniłyśmy się od urodzenia aż do...śmierci...-ostatnie słowo niemalże wyszeptałam.Nie chciało przejść mi przez gardło.Nie docierało do mnie do końca,co miało stać się za kilka minut.
-Powiedz mi.Co my im zrobiłyśmy ?-zapytała,zalana łzami.
Nie mogłam patrzeć na moją przyjaciółkę,kiedy była w takim stanie,więc odwróciłam wzrok.
-Nie wiem...Znalazłyśmy się po prostu w złym miejscu,w złym czasie.-odpowiedziałam.
Nie znalazłam żadnego innego rozwiązania.
Bali się,że pójdziemy na policję.
To zrozumiałe.Nikt nie chce iść siedzieć,zwłaszcza kiedy jest się pewnym,że wyrok będzie oznaczał dożywocie...
-Mnie jednak zastanawia,skąd oni znają chłopaków...-Abby spojrzała na mnie niepewnie,jakby obawiała się mojej reakcji.
I się zaczęło.
Wiedziałam,że prawdopodobnie nie uniknę tego tematu.Abby była równie ciekawska co ja.
Myśl o dziwnych powiązaniach Justina z tym mordercą przyprawiała mnie o dreszcze.
-Powiem ci szczerze,że chyba nawet nie chcę wiedzieć,zresztą,to i tak nie ma już teraz znaczenia...-zobaczyłam,że na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się jeszcze większy smutek i przygnębienie.
Nie powinnam tego mówić.Nie powinnam była pogarszać tej sytuacji...
-Przepraszam...-zdążyłam powiedzieć,gdy usłyszałam na schodach kroki.Serce zatrzymało się w mojej piersi.
Ten dźwięk oznaczał śmierć.
Śmierć,na którą, można by powiedzieć,że czekałam...trzy godziny...
Przez pomieszczenie przebiegł hałas otwieranych drzwi.Z cienia zaczęły wyłaniać się dwie postacie.Gdy słabe światło z góry oświetliło ich twarze,poczułam że zaczyna mi się kręcić w głowie,zrobiło mi się czarno przed oczami i to nie dlatego,że przez trzy godziny żyłam ze świadomością,że zginę.
Parę metrów ode mnie stał on.
Chłopak,którego kochałam...
***
"Czasem nie słusznie narzekamy na los : trafiliśmy szczęśliwie,tylko nie zgłosiliśmy się po wygraną..."
Nasze życie jest jednym wielkim kuponem na loterii.
Jak to bywa,jeden przegrywa,drugi wygrywa.
Przegrany-nieszczęście,smutek żal i przekonanie,że nie da się tego zmienić.
Wygrany zaś-szczęście,miłość,optymizm i brak poczucia,że jednak można to wszystko stracić.
Przegrany los-pomyłka,gdy znajdujemy pozytywną stronę naszego jakże kruchego życia.
Wygrany los-błąd,kiedy go nie pilnujemy.Łatwo zmienia się wtedy w przegrany.
Każdy człowiek chce dla siebie jak najlepiej.Stara się jak może,aby mieć wszystko,co jest mu niezbędne.
Dlaczego więc są przegrani ?
Czy aby na pewno zawsze zależy to od nich ?
Czy zawsze mają wpływ na swoje życie ?
Każdy los w pewien sposób wygrywa,ponieważ każdy problem można załagodzić.
Z każdego jest jakieś wyjście.Może nie zawsze przynoszące natychmiastowe efekty czyli szczęście i radość,lecz jednak jest.
A co,jeśli wśród wszystkich znalazły się dwa takie losy,których nawet Bóg nie potrafiłby zmienić w wygrane ?
Co jeśli znalazłyby się dwa takie losy,z których nie ma żadnego wyjścia,żadnej drogi ucieczki ?
Ja wiem,że istnieją...
I wiem również,czyjego życia są odzwierciedleniem...

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
I jak podoba się rozdział ???
Jestem ciekawa Waszej opinii...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Justin Bieber-"Heartbreaker" -posłuchajcie koniecznie.Dzisiaj była światowa premiera.Piosenka jest po prostu cudowna !!!
Jeśli macie jakiekolwiek pytania,czy dotyczące opowiadania,czy czegokolwiek innego-zapraszam na mojego aska: ask.fm/Paulaaa962
Do następnego !!!
Kocham Was ;-*

9 komentarzy:

  1. Aww jestem pierwsza ;** Jesuu dlaczego ten blog tak uzaleznia , kocham go w skrocie mowiac, i uwielbiam Cb za to ze go nadal prowadzisz <333 a co do piosenki jest Piekna , kocham ten jego glos, Jego piosenki maja przekaz a to wazne <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby Cie wena nie opuscila bo jestem ciekawa co bedzie dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMB
    UMARŁAM! - znowu ! <3
    Zapraszam na mojego bloga http://trust-me-chelsea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Adagaahahahahsvffaafgaag UMARŁAM naprawde NIESAMOWITY ROZDZIAŁ ... Pisz szybko następny bo nie wytrzymam <3 :))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz chyba na początku każdego rozdziały będę pisała 'ojejku'. xd
    Ojejku ! Ojejku ! Ojejku ! Jakie to jest fantastyczneeee ! Jejku ! Strasznie spodobało mi się to, że pisałaś z perspektywy Chrisa ;) Coś nowego w opowiadaniu zawsze jest dobre! Dreszczyk emocji i zawał. xd Naprawdę genialne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. I want more Awww chce wiecej to jest Cudowne ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam się z komentarzami wyżej , rozdział jest niesamowity w sumie jak całe opowiadanie . Już się nie mogę doczekać kolejnego . :) Serio postaraj się jak najszybciej dodać błagam , bo ja się nie doczekam :D
    /czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie potrafie, nie mige doczekac sie kolejnego;* Kocham Cie ;**

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...