piątek, 25 października 2013

Rozdział 19...

 Dodaję ten rozdział na dwa sposoby (w stylu graficznym).
Napiszcie mi,jak Wam się lepiej czyta...;-*
ROZDZIAŁ 19:
***Oczami Mai***
Zamarłam w oczekiwaniu na reakcję Justina,który nagle zjechał z drogi.Nie wiedziałam,czy mam coś powiedzieć,czy zachować milczenie.Siedziałam w bezruchu gapiąc się na swoje buty po raz,nie wiem który już dzisiaj.
-Pamiętasz jak oni wyglądali?-zapytał po długiej ciszy.
-No...podejrzanie.Czarne skóry,bluzy z kapturem...-odparłam,przypominając sobie ich wygląd.
-A jakieś znaki szczególne? Proszę,przypomnij sobie.To naprawdę ważne.-powiedział,niemalże błagalnie.
Myślami cofnęłam się do tamtego dnia i spotkania w restauracji.Za wszelką cenę starałam się odtworzyć jego twarz.
-Ym...tatuaże na rękach i...blizna nad prawym okiem...-przypomniałam sobie znak,koło jego brwi.
Chłopcy spojrzeli na siebie.
-Dylan...-powiedzieli równocześnie,po czym Justin wrócił na drogę i docisnął pedał gazu.
Chciałam zapytać,kto to taki ten Dylan,lecz zostałam uprzedzona.
-To...szef gangu do którego należało tych dwóch gnojków,których się pozbyliśmy.-westchnął.-Ja pierdole...On już wie..i Chris wie...Mamy przesrane...-to ostatnie mruknął jakby do siebie.-A tym samym i wy macie...-dodał spoglądając na nas w lusterku.
Skrzywiłam się lekko,chociaż wiedziałam,że ma rację.
Jechaliśmy średnio 180 na godzinę,więc byliśmy już kawał drogi od Las Vegas.Z powodu późnej godziny,na drogach było pusto,dlatego Justin nie miał najmniejszych problemów z przekraczaniem prędkości.Swoją drogą,jestem ciekawa ile razy zatrzymała go policja...
Chłopak podtrzymał kolanem kierownicę,wyciągając w tym samym czasie paczkę papierosów i zapalniczkę z prawej kieszeni jeansów.
Wyjął z niej szluga,po czym skierował paczkę w kierunku Austna,który powtórzył jego czynność.
Następnie skierował papieros do nas.
-Chcecie ?-zapytał,nie spuszczając wzroku z drogi.
-Dzięki.-mruknęłam cicho.
-Nie palicie ...?-spytał z ledwo widocznym uśmieszkiem,odbijającym się w przednim lusterku.
-Okazjonalnie...-odparłyśmy z Abby jak na zawołanie.
Chłopcy zaśmiali się cicho.
-Teraz właśnie jest taka okazja.-Austin odwrócił się na fotelu,przyglądając się nam dokładnie.
-Może później.-zaśmiałam się pod nosem.
-Już nie mogę się doczekać,żeby zobaczyć was z papierosami...-zawtórował mi Justin.
-Może będziesz miał okazję...-mruknęłam cicho.
Justin spojrzał porozumiewawczo na Austina,po czym oboje wybuchli śmiechem.
Zmarszczyłam brwi,nie wiedząc o co im chodzi.
-Nic,kotuś.-Justin jakby czytał mi w myślach.
Czy ja wyczułam w tym podtekst erotyczny..?
Szybko pokręciłam głową,uwalniając się od tych myśli.
Justin odpalił szluga,po czym podał zapalniczkę kumplowi.Chłopcy uchylili lekko okna ze swoich stron,aby dym mógł wydostać się z samochodu.
Wyciągnęłam z kieszeni komórkę,w celu sprawdzenia godziny.Moje oczy rozszerzyły się,gdy na wyświetlaczu zobaczyłam godzinę 2:00 w nocy.Nic dziwnego,że byłam niesamowicie zmęczona.
W końcu,kto by nie był po takim dniu.
Najpierw,gdy jesz sobie spokojnie obiad,grożą ci ludzie,których nie widziałaś wcześniej na oczy.Potem jesteś świadkiem morderstwa,przez co zostajesz porwana i uwięziona w ciemnej piwnicy,czekając na wyrok.Aż w końcu okazuje się,że twoim katem miał być chłopak,w którym jesteś zakochana.On ratuje cię z opresji,narażając przy tym własne życie.A teraz,zamiast leżeć spokojnie w swoim łóżku,jedziesz z nim nie wiadomo gdzie i nie wiadomo na ile,żeby nie zostać zabitą przez grupę chorych psychicznie facetów...
Oparłam głowę o szybę,starając się oczyścić ją ze wszelkich zbędnych myśli.To strasznie dziwne uczucie.Uciekać przed ludźmi,których w ogóle się nie zna...Po długich staraniach,udało mi się przestać myśleć i powoli zagłębiałam się w krainę snów.Nie było mi to jednak dane.Poczułam,jak samochód zatrzymuje się,a Justin wyłącza silnik.
-No to powiedzmy,że jesteśmy na miejscu...
-A tak konkretnie,to gdzie?-zapytała zaspanym głosem Abby.Widać,tak jak ja postanowiła się zdrzemnąć.
-Właściwie,to sam nie wiem.Ale na dzisiaj wystarczy tej drogi.Tu nie powinni nas znaleźć...na razie.-dodał niepewnie.
  Wysiedliśmy z samochodu,kierując się do wejścia do hotelu.Był on mały,nowocześnie urządzony.Znajdował się na uboczu,co wyjaśniało małą liczbę ludzi zatrzymującą się w tym miejscu.Bowiem oprócz auta Justina,na parkingu znajdowały się tylko dwa samochody.Przeszliśmy przez przytulny hol, prowadzący do recepcji.
-Dwa pokoje dwuosobowe na jedną noc,proszę.-Justin odezwał się do faceta stojącego za ladą.Mężczyzna spojrzał na nas,spod swoich okularów i odchrząknął cicho.
Teraz zrozumiałam,jak to mogło wyglądać.
Dwóch chłopaków przyprowadza w nocy dwie piętnastolatki "na jedną noc"...Tak,mógł to tak odebrać.Po chwili jednak podał nam klucze do naszych pokojów.Ja z Abby poszłyśmy na górę,a chłopcy wrócili po nasze rzeczy.Miło z ich strony,że nie kazali nam wracać do samochodu,ponieważ,szczerze mówiąc,byłam zmęczona,jak jeszcze nigdy.Doszłam do pierwszych drzwi i otworzyłam je.Gdy tylko moim oczom ukazało się wielkie łoże,pobiegłam i rzuciłam się na nie.Jak cudownie było poczuć pod sobą miękką pościel.Abby śmiała się ze mnie,ciągle stojąc w progu pomieszczenia.
-Co was tak rozbawiło...?-spytał Austin,stając koło mojej przyjaciółki.Kiedy zobaczył mnie,rozwaloną na łóżko,dołączył do Abby.
-A wam co ?-no tak,jeszcze jego tu brakowało...
Justin postawił torbę na podłodze.Podnosząc głowę,natknął się na mnie i...oczywiście zaczął się śmiać.Idioci...Jakby nigdy nie byli zmęczeni...
-Ja nie rozumiem,co was tak bawi...-mruknęłam z udawanym oburzeniem.
-Ty !-krzyknęli razem,wybuchając jeszcze większym śmiechem.
Po chwili dołączyłam do nich.Jakby się nad tym zastanowić,faktycznie mogło wyglądać to komicznie.Jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie,a ja pierwsze co robię,to rozwalam się na łóżku...
-No dobra.Mam nadzieję,że nie będzie  wam przeszkadzać podział pokojów...-po chwili odezwał się Justin.
-Ale że co...?-musiałam zrobić mało inteligentną minę,bo chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Ja zostaję z tobą,a Austin pójdzie z Abby.-odpowiedział po chwili z poważną już miną.
-Yyyy...no dobra...ale...hm,po co ?-zdecydowałam się zapytać,lecz i tak się jąkałam.Szczerze powiedziawszy,zaskoczył mnie tym.
-Nie wiem,na ile skuteczne są metody poszukiwawcze Chrisa,ale lepiej mieć się na baczności.-widząc,że nie za bardzo wiedziałam,do czego zmierza,postanowił kontynuować.-Jeżeli wparowałby tu w nocy,macie większe szanse,przy nas,niż jakbyście zostały same.-powiedział,drapiąc się z zakłopotaniem po karku.
Chciałam szeroko otworzyć usta,lecz powstrzymałam się od tego,wiedząc,jak głupio bym wyglądała.
-No dobra.A teraz musimy wam coś wyjaśnić...
Abby zajęła miejsce na łóżku,zaraz koło mnie,a chłopcy rozsiedli się na skórzanych fotelach po drugiej stronie pokoju.
-A więc słuchajcie...-zaczął Justin.-Miałyście okazję się przekonać,jakim gnojem jest Chris i jego banda.
Twierdząco pokiwałyśmy głowami.
Tak,zdecydowanie miałam okazję się o tym przekonać.
-Dylan potrafi być jeszcze gorszy.To psychol jakich mało...-skrzywił się nieco,po czym kontynuował.-Do czasu rozwiązania tej sprawy nie możecie odstępować od nas na krok.Przy nas,jak już mówiłem,jesteście bezpieczniejsze.Musicie wiedzieć,że nie macie żadnych "ulg" w związku z tym,że jesteście dziewczynami.Wręcz przeciwnie...-przerwał,spoglądając na nas nieśmiało.-Dylan jak i Chris to typowi damscy bokserzy.Nie zawahają się przed niczym.W tej branży nie ma litości.Jest tylko agresja...-powiedział z pewnego rodzaju współczuciem w głosie.-I jeszcze jedno...-przełknął ślinę.-Wygrana,oznacza śmierć drugiego.Nie wydaje mi się,aby było inne rozwiązanie.Musiałby się zdarzyć jakiś cud...
...Lecz przecież cuda się zdarzają...
Austin powoli wstał z fotela,podchodząc do siedzącej na łóżku.Wyciągnął w jej kierunku rękę.Moja przyjaciółka wstała i niemal natychmiast została otoczona ramionami Austina,który przyciągnął ją bliżej siebie.Chłopak po drodze chwycił jeszcze z podłogi torbę,a następnie wyszli z pomieszczenia.
Myślałam nad tym,co powiedzieć,ponieważ w powietrzu unosiła się niezręczna cisza.
-Wiesz...Jak chcesz,mogę spać na dywanie.-Justin zdecydował się przerwać milczenie,wzruszając przy tym ramionami.
-Nie ! No coś ty...-wypaliłam,bez zastanowienia.-Nie chcę,żebyś się przeziębił.-dodałam,kiedy na ustach Justina pojawił się łobuzerski uśmieszek.Nie mógł się zorientować,co do niego czułam.Uznałby mnie za idiotkę.Ludzie,ja mam piętnaście lat,a on dziewiętnaście.Dla mnie to nie ma różnicy,lecz on uważa mnie pewnie za niedoświadczoną małolatę...i przyznajmy sobie szczerze.Byłam nią...Nigdy w życiu nie miałam chłopaka.Wiem na ten temat tyle,co dziecko z zerówki,a i tak moja (nie)wiedza oparta była na komediach romantycznych,za którymi nie przepadam.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka:
-Myślę,że powinniśmy się już kłaść.Nie chcę nic mówić,ale jest 3:00,a rano ruszamy dalej.-jego głos był jakiś dziwny.Jakby...zestresowany,nieśmiały ? Zapewne,to przez Chrisa i wszystkie wydarzenia,mające miejsce w ciągu ostatnich 24 godzin.Niemniej jednak zmarszczyłam brwi,nie będąc przekonaną,czy jest to jedynym powodem jego innego zachowania.Przez cały czas był speszony,jakby czegoś się wstydził,lub próbował ukryć.
-Justin ! A co z twoim rodzeństwem ! Chris będzie próbował złamać ciebie,robiąc im krzywdę.-wpadłam w panike,gdy zdałam sobie z tego sprawę.
-Mam nadzieję,że nie...-odparł cicho i niepewnie.
W moich oczach zebrały się łzy.Nie chciałam,żeby ktokolwiek się tak dla mnie poświęcał.Nie potrafiłabym później żyć ze świadomością,że w pewnym sensie przyczyniłam się do śmierci niewinnego człowieka.
Po moich policzkach spływały gorzkie łzy,których nie potrafiłam zahamować.
W mojej głowie cały czas pojawiało się jedno pytanie.
Dlaczego Justin zamiast ratować swoją rodzinę i siebie,naraża życie zapewniając bezpieczeństwo mi...
Inną sprawą było,że pewnie brał wszystko na siebie,obwiniając się za te chore sytuacje.
-Maja,nie płacz.Proszę.-wyszeptał,siadając koło mnie na łóżku.Jego prawa dłoń znalazła się na mom policzku.Wytarł z niego łzy i zaczął uspokajająca go pocierać.-Kotuś,już dobrze...
Przyciągnął mnie bliżej siebie,wtulając w swoją klatkę piersiową.Oplótł moje drobne ciało swoimi silnymi ramionami,dając mi poczucie bezpieczeństwa,jakiego w tym momencie potrzebowałam.
Justin odsunął się ode mnie.Poczułam,że chwycił moją rękę,unosząc ją lekko.Przetarłam załzawione oczy wierzchem dłoni,spoglądając na szatyna,którego twarz nagle skamieniała.Powędrowałam wzrokiem w miejsce,w które się wpatrywał.Zauważyłam na swoim ramieniu sporych rozmiarów siniaka.
Justin przeniósł swój wzrok na moją drugą rękę,która wcale nie wyglądała lepiej.Miałam również parę zadrapań na nogach.
Chłopak zaczął gładzić obolałe miejsca,przynosząc mi tym samym chwilowe ukojenie,lecz jego wyraz twarzy wskazywał,że był wściekły,tylko starał się to przede mną ukryć.
-Maja...-zaczął niepewnie.-Czy on...-nie mógł wypowiedzieć kolejnych słów.
Uniosłam lekko brwi,dając mu do zrozumienia,żeby kontynuował.
-Przepraszam cię za bezpośredniość,ale nie potrafię inaczej.-odparł szybko.-Czy on cię zgwałcił ?
W kącikach moich oczu pojawiły się kolejne łzy.Spuściłam wzrok,nie chcąc mu tego pokazać.Do głowy napłynęły mi obrazy z przed paru godzin.
-Niewiele brakowało.-wyszeptałam.
Widziałam,jak chłopak zacisnął dłonie w pięści,lecz postanowiłam to zignorować i mówić dalej.-Kiedy zaciągnęli nas do tych baraków,straciłam nad sobą kontrolę i uderzyłam Chrisa w twarz.Wtedy on rzucił mnie na ziemię i...-urwałam,pociągając nosem.-Zaczął rozbierać i obmacywać...-Justin zacisnął szczękę,lecz nie odezwał się ani słowem.-Wtedy zadzwonił telefon.Jak się później okazało,dzwonił ten cały Dylan.Chyba mówili o tobie...-zerknęłam na chłopaka,którego twarz nie zdradzała żadnych emocji.-Następnie Chris wyszedł,a kiedy wrócił z tym popieprzonym uśmieszkiem,kazał zamknąć nas w piwnicy,mówiąc,że mamy trzy godziny życia.Resztę chyba już znasz...
Chłopak,zauważając,że zaczęłam się lekko trząść,ponownie mnie objął i przytulił.Zatopił twarz w moich gęstych włosach i pocałował w czubek głowy.
W pewnym momencie poczułam ból koło brzucha,przez co syknęłam cicho.Nie umknęło to jednak uwadze Justina.Jego oczy od razu powędrowały na mój brzuch.Złapał za guziki mojej kamizelki i zaczął rozpinać metalowe guziki.Jego oczy rozszerzyły się lekko,na widok mojego posiniaczonego brzucha.
Momentalnie wstał z łóżka.Podszedł do ściany,uderzając w nią pięścią.
Nie powiem,przestraszyłam się.Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Podszedł do mnie i chwycił moją twarz swoimi dużymi dłońmi.
-Przepraszam,mam problem z kontrolowaniem złości.Ale jestem cholernie wkurwiony !-znów podniósł głos.
Zdecydowałam,że teraz musi być ten moment.
-Justin...-zaczęłam cicho.-Dlaczego ty to dla mnie robisz...-spytałam cicho,obawiając się jego reakcji.
Szatyn od razu zrozumiał,o co mi chodzi.
-Nie mogę patrzeć,jak dzieje ci się krzywda.-odparł wymijająco.
-Ale dlaczego...?-nie dałam za wygraną.Wiedziałam,że jak go teraz nie przycisnę,mogę nigdy nie poznać prawdy.
Szatyn potarł swoje skronie i wziął głęboki oddech.
-Bo cię, kurwa, kocham !-wykrzyczał,opadając koło mnie na łóżko...
*** 
Powolnym krokiem przemierzał odległość dzielącą go od samochodu do baraków na obrzeżach miasta.Wiedział,że tam go znajdzie i będzie mógł z nim porozmawiać.
Nigdy nie przypuszczał,że dożyje chwili,kiedy dobrowolnie spotka się z Chrisem.Jednak sprawy przybrały taki obrót,że nie miał innego wyjścia.
Otworzył stare,drewniane drzwi,przekraczając próg.Znalazł się w pomieszczeniu przypominającym korytarz.Dokładnie wiedział dokąd zmierza,chociaż był tu wcześniej tylko raz.
Skręcił w prawo i otworzył pierwsze drzwi,ukazując wnętrze największego z pomieszczeń w baraku.
-Musimy porozmawiać.-postanowił od razu przejść do sedna.Zależało mu na czasie.
-Dylan...-warknął Chris,wstając z krzesła.
Oczy wszystkich zebranych spoczęły na wysokim blondynie.Był on ostatnią osobą której się spodziewali.
-Bieber i Mahone mi za to zapłacą.-syknął Dylan przez zaciśnięte zęby.
-Idealne wyczucie czasu.Znowu...-Chris powrócił myślami do wydarzeń sprzed paru godzin,kiedy to Dylan przerwał mu zabawianie się z piękną blondynką.
-Wiem,że ty również chcesz się na nich zemścić...-Dylan podniósł jedną brew,oczekując odpowiedzi Chrisa.
-Właśnie obmyślaliśmy z chłopakami plan.-Chris kiwnął głową w stronę swoich kolegów.
Nowo przybyły złapał pierwsze z brzegu krzesło,odwracając je przodem do siebie.
-Więc słucham...-dołączył się do rozmowy.-Nie daruję sobie,jeśli ten skurwiel zostanie wśród żywych.
-Czuły punkt...-odrzekł Chris,z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.
Dylan niemal natychmiast zrozumiał plan Chrisa.
-Blondynka...-odparli zgodnie.
***
Zastanawialiście się kiedyś,jak to jest być celem morderców ?
I na dodatek być dziewczyną...?
Myślę,że nikt się nad tym nie zastanawiał,dopóki nie odczuł tego na własnej skórze.
No bo kto może przypuszczać,że jednego dnia prowadzi rajskie życie,a następnego będzie na celowniku gangów...
A co byście powiedzieli na to,że te wydarzenia to jedynie pięćdziesiąt ze stu osiemdziesięciu stopni ?
Co,jeśli to dopiero początek...?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
Nie wierzę,że udało mi się wstać tak wcześnie...
Ale czego się nie robi dla moich Miśków... ;-*
Mam nadzieję,że rozdział się podoba...
Co do stylu graficznego,napiszcie mi w komentarzach,jak Wam się najlepiej czyta...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham Was i do następnego ;-*
Ps.Jakieś pytania ?
ask.fm/Paulaaa962  
Chciałam również polecić wspaniale zapowiadający się blog:
Remember me sweety ?

16 komentarzy:

  1. next!! czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham! <3
    Justin w końcu powiedział jej że ją kocha.. jasuhdsduisd <3
    Czekam na nn!
    http://trust-me-chelsea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam .! <33
    czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana !!! to jest zajebiste no i w kóńcu doszło do tego momentu!!! powiedział że ją kurwa kocha ale czemu urwałaś ? nie wiemy co ona sobie pomyślała ale będziemy cierpliwie czekać na nowy obyy pojawił się szybcituko! <3 a co to stylu pisania to pierwszy jak dla nas jest lepszy . ale to nasze zdanie . pozdrawiamy i dziękujemy że jesteś z nami ! <3
    ~ KinWer Bieber ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo *.* zresztą jak wszystkie :)
    kocham to opowiadanie :)
    Wreszcie się doczekałam tego momentu , wreszcie jej powiedział. :D
    Dziwne mój chłopak mi tak samo wyznał miłość i nawet jeśli kiedyś byśmy się rozstali(a na to się nie zapowiada) to te słowa będę pamiętać już zawsze " Kurwa Kocham Cię! "

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cud , miód i malinka :*
    No czekam już na następny
    Jestem bardzo ciekawa jak Majka zareaguje na te słowa :)
    /czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne , nie moge się doczekać nn < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. ojejku jacy oni są opiekuńczy w stosunku do dziewczyn ♥ Mi bardziej pasuje ten drugi styl, wtedy po prostu lecisz wzrokiem od prawej od lewej, a nie cały czas skaczesz z linijki do linijki ;> Widać, że z rozdziału na rozdział rozwijasz się, jest coraz więcej akcji, motywów, dialogi są bardziej rozbudowane i co najważniejsze jest dużo opisów! ;) Jestem z ciebie dumna <3 Rozdział jest naprawdę fantastyczny i nie mogę się doczekać, kiedy Chris z Dylanem znajdą ich. xd

    OdpowiedzUsuń
  9. o bożuniu super jest ;)
    czekam tylko na nowy ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku,świetny jest; ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Justin jest słodki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny że ojej ;p
    lepiej się czyta gdy tekst jest w jednej linii ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG <3 kocham to opowiadanie ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdro że tak dobrze piszesz

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...