ROZDZIAŁ 18:
***Oczami Justina***
-Dwa lata temu przystąpiliśmy do gangu Chrisa.Dla nas był to rodzaj rozrywki,niewinna zabawa.Byliśmy ciekawi.Chcieliśmy spróbować czegoś nowego,czegoś...niebezpiecznego.Chcieliśmy,żeby adrenalina płynęła w naszych żyłach zamiast krwi...
***Wspomnienie***
Byliśmy już blisko starych baraków na obrzeżach miasta.Wiedzieliśmy,że tam możemy go spotkać.I nie zawiedliśmy się,kiedy on,siedział przy drewnianym stole,na środku sali.Pewnym krokiem weszliśmy do środka.Chris nieco się zdziwił na nasz widok.Znaliśmy się od bardzo dawna.Chłopak był od nas starszy o dwa lata.Nie było to dla mnie żadnym problemem.Nie czułem się gorszy,czy słabszy z powodu wieku.Miałem duszę przywódcy i chciałem to wykorzystać...
-Bieber,Austin?-spojrzał na nas z lekkim zdziwieniem.
-Nie spodziewałeś się nas tutaj,no nie?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie,lekko rozbawiony reakcją Chrisa.
-Szczerze powiedziawszy to nie...Co was tu sprowadza?-zapytał mrużąc oczy w skupieniu.
-Chyba to,co wszystkich...kasa...
-No tak,no tak...Mogłem się domyśleć..A miałem nadzieję,że się za mną stęskniliście.-odparł z uśmieszkiem.-Sekcje znacie,prawda?
-Jasne.Możemy od razu przejść do konkretów.-zależało mi na czasie.
-Sekcja C będzie wasza.-spojrzał na nas w oczekiwaniu.
-No spoko.Od kiedy zaczynamy?-zapytałem,tym samym zgadzając się na warunki Chrisa.
-Od teraz.-odparł bez zastanowienia i wyciągnął z kieszeni kilka działek.
***Koniec wspomnienia***
-Mijały dni.Nie było żadnych problemów.My sprzedawaliśmy,inni kupowali.Normalny handel.Niektórzy jednak zdecydowali się oszukiwać...
***Wspomnienie***
-Chłopaki ! Mamy problem z jednym z klientów...-zaczepił nas Chris,po jednym ze spotkań.
Nie do końca rozumiałem,do czego zmierza.Z tego co wiedziałem,naszym zadaniem był po prostu handel dragami.Problemy załatwiali inni.
-A co ma to wspólnego z nami...?-spytałem,kiedy Chris nie raczył kontynuować.
-Pójdziecie do niego po zaległą kasę.-odparł,jakby była to rzecz,którą robiliśmy na co dzień.
-Masz od tego innych...-mój głos był bardziej zbliżony do warknięcia.
-Spokojnie,Bieber.Czas spróbować czegoś nowego...-na jego ustach pojawił się lekki uśmieszek.
-Gdzie mieszka ten koleś ?-przewróciłem teatralnie oczami,dając mu do zrozumienia,że dla nas nie ma rzeczy niemożliwych.
Chłopak wyciągnął kawałek pogiętej kartki z kieszeni jeansów i podał go nam.
Na środku,dużymi literami było wypisane imię i nazwisko oraz adres naszego dłużnika,a także kwota jaką był winien.
Bez słowa opuściliśmy z Austinem baraki,wsiadając do mojego samochodu.
Po 20 minutach byliśmy już pod domem tego nieszczęśnika.Zawsze zastanawiało mnie,co kieruje ludźmi,kiedy zapożyczają się na takie kwoty i to w dodatku u członków gangu.
Owszem,nie byłem święty.Zażywałem narkotyki,lecz nigdy w dużych ilościach.Nie jestem uzależniony i nie muszę się u nikogo zadłużać.
Czy ludzie nie mogliby brać ze mnie przykładu...?
Założyłem na głowę kaptur swojej czarnej bluzy i powolnym krokiem ruszyłem w kierunku drzwi.
Zapukałem w nie parę razy.
Nic.
Spojrzałem na Austina,którego wyraz twarzy wskazywał na to,że był lekko podirytowany całą tą sytuacją.
Po paru chwilach zamek w drzwiach zaskrzypiał,a z wnętrza domu wyłonił się mężczyzna po dwudziestce.
-Witam.My po kasę...-zacząłem,gdy nagle drzwi omal nie zamknęły się przed moim nosem.W porę jednak zdążyłem zblokować je stopą.
-Tak przyjmujesz gości ?-rzuciłem do faceta,wparowując do środka.
Złapałem go za koszulkę i uderzyłem nim o ścianę.Koleś wydał z siebie lekki jęk bólu.
-Rozumiem,że nie masz tych pieniędzy...?-spytał Austin,opierając się o ścianę.
Jego widok niesamowicie mnie rozbawił.Wyglądał jak jakaś rozkapryszona panienka,której rodzice zabronili założyć miniówki do szkoły.
Dosłownie.
-Dajcie mi jeszcze trochę czasu.-syknął przez zaciśnięte zęby.
-Może trochę grzeczniej,co ?-warknąłem do niego.
Nagle usłyszałem stukot szpilek na schodach prowadzących na parter.
-Kochanie,wszystko w porządku ?-zza rogu wyłoniła się szczupła brunetka.Miała może 16 czy 17 lat,lecz tona makijażu nieco ją postarzała.Ubrana była w krótkie, jeansowe szorty i obcisły top bez ramiączek,odsłaniający jej cycki.
-Nam wisisz kasę,a na dziwki masz ...?-zaśmiałem się sucho.Na pierwszy rzut oka było widać,czym zajmuje się ta brunetka.
Nie powiem.Była atrakcyjna i to nawet bardzo.Miała długie,smukłe nogi,fajny tyłek i duże cycki.
Dziewczyna podeszła do mnie,zagryzając wargę,a na jej twarzy widoczny był uśmieszek.
Stanęła na przeciw mnie,dając mi idealny widok na jej biust.Podniosłem brwi w oczekiwaniu na jej dalsze gierki.
-Jestem Cortney.-mruknęła mi do ucha uwodzicielsko.
-A ja jestem niezainteresowany.-mruknąłem ze znudzeniem,wywracając na nią oczami.
Jej wyraz twarzy zmienił się z pewnego siebie na zaskoczony.Nie spodziewała się pewnie,że jakikolwiek facet będzie w stanie jej odmówić.
Przeniosła swój wzrok na Austina,kierując się w jego kierunku.
-Daruj sobie.-rzucił w jej stronę.
-Masz czas do końca tygodnia.Później inaczej to załatwimy.-po raz kolejny przygwoździłem faceta do ściany.-A ty,kochanie...-przeniosłem swój wzrok na dziewczynę.-Powinnaś się jeszcze lalkami bawić,a nie puszczać na prawo i lewo...
Wyszliśmy z budynku,kierując się do mojego samochodu.Po chwili zajęliśmy miejsca,a ja odpaliłem silnik,odjeżdżając z posesji.
-Niezła była,co ?-zaśmiał się Austin.
-Ta...-odparłem rozbawiony.-Niezła...
***Koniec wspomnienia***
-Wszystko szło dobrze.Mieliśmy klientów,nie było żadnych problemów,lecz wiadomo jak to bywa.To co dobre,szybko się kończy.Nie wystarczały nam same narkotyki.Chcieliśmy zająć się czymś poważniejszym.Dlatego też postanowiliśmy nawiązać współpracę z innymi gangami...
***Wspomnienie***
-Bieber?-zapytał nieznajomy.
-Tak...A o co chodzi?-odparłem nie zbyt zadowolony z tego,że znał moje nazwisko.
-Mam dla ciebie i twojego kumpla-machnął w stronę Austina-propozycję.
Zaciekawiony podniosłem brew,zachęcając go tym samym,aby kontynuował.
-Popracowalibyście dla mnie i mojego...gangu.
-O.o.A na czym miałaby ta "praca" polegać..i co mielibyśmy w zamian...?
-Oh...-zaśmiał się.-O to się nie martwcie.Będziecie wykonywać swego rodzaju...misje,których celem będzie wydobycie informacji od innych.Nie ważne jakim sposobem,ważne,żeby zdobyć.A w zamian dostaniecie naprawdę niezłą kasę i co najważniejsze...szacunek i uznanie w naszym świecie...
-Brzmi interesująco...
-I na pewno niebezpiecznie,ale z tego co wiem,wam to nie przeszkadza..
-Na pewno nie.-zaśmiałem się.
-Dużo o tobie słyszałem,Bieber.
-Oh,doprawdy...? A można wiedzieć co?
-Same pozytywy,chłopie...I najważniejsze...Chris nic o tym nie wie i tak ma zostać,rozumiemy się?
-Jasne,nie ma sprawy.Wkurza mnie ostatnio,ale,jak to się mówi,z tego interesu się nie odchodzi...
-Mądry chłopiec...Czuję,że się dogadamy.
-Mam taką nadzieję.-odparłem uśmiechając się.-To od kiedy zaczynamy?
-Od teraz.
***Koniec wspomnienia***
-Tak więc zaczęliśmy naprawdę niebezpieczną robotę,o to nam właśnie chodziło.Chcieliśmy zdobyć szacunek w tej branży i byliśmy na najlepszej drodze.
Na początku wydawało nam się to naprawdę łatwe.Wykonywaliśmy swoje misje po cichu,nie przyciągając niczyjej uwagi.Nawiązaliśmy współpracę jeszcze z innym.Udawało nam się to wszystko ze sobą pogodzić,tak żeby nikt nie zorientował się,jaką rolę odgrywamy w tym przedstawieniu.Sprawy zaczęły się jednak komplikować,gdy wciągnęli w to osoby trzecie..
***Wspomnienie***
-No Bieber.Nieźle nas wykiwałeś.Ciekawe co zrobisz następnym razem.-zadrwił
-Nie chcesz wiedzieć.Uwierz mi.-syknąłem przez zaciśnięte zęby.
-Ale się boję.Naprawdę myślisz,że twoje groźby coś mi zrobią? Potrafisz tylko gadać,nic więcej.
-Chcesz się przekonań,na co mnie stać?-podszedłem do niego,przykładając mu pistolet do gardła.Jego pełne pogardy oczy,momentalnie zmieniły się w przerażone.-No więc właśnie.
Odsunąłem się na parę metrów,nie spuszczając z niego wzroku.Jego kumpel obdarzył mnie piorunującym spojrzeniem.
-Co byś zrobił,gdyby coś stało się twojej słodkiej siostrzyczce.-zapytał po chwili,z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.Zamarłem.Nie miałem pojęcia,skąd do cholery jasnej wiedzą o Jazzy.-Albo twojemu braciszkowi...
-Nie tkniecie ich.-warknąłem groźnie.
-Chcesz się przekonać?-oblizał usta i poruszył brwiami,używając mojego wcześniejszego tekstu.
Byłem wściekły,choć to i tak za mało powiedziane.Już miałem się na niego rzucić,lecz zostałem wyprzedzony.Austin złapał go za koszulkę i przyparł do muru.
-Zrobisz im coś,a pożałujesz,że się urodziłeś.-syknął,a ja widziałem w nim taką złość,jak jeszcze nigdy.
-Zdziwisz się,Austin.-zaśmiał się przyparty do muru chłopak.
To wystarczyło mojemu kumplowi,żeby natychmiast zareagować.Uderzył go w brzuch,potem w szczękę.Drugi z chłopaków chciał pomóc wspólnikowi,lecz powstrzymałem go.Podszedłem do niego i kilka razy kopnąłem kolanem w brzuch,a potem w nos,łamiąc go.Obydwoje,leżeli już na glebie,cali we krwi.
-I to ma nas niby wystraszyć,Bieber?-zapytał,spluwając krwią.-Niedługo twoje kochane rodzeństwo będzie martwe...-dodał z uśmiechem na ustach.
-Chyba,że wy będziecie pierwsi.-wyciągnąłem pistolet i wolnym krokiem podszedłem do leżących na ziemi facetów.Austin zrobił to samo.-Czas się pożegnać,Dany...Twoje ostatnie słowa?
-Zapłacicie za to...zobaczycie.-przyłożyłem mu pistolet do skroni i powoli nacisnąłem spust,pozwalając,aby kula przeszła przez jego głowę.Patrzyłem na niego chwilę,po czym wstałem,chcąc skończyć z drugim,kiedy zorientowałem się,że Austin kucał przy nim z przyłożoną bronią do gardła.Parę sekund później strzelił,powodując rozlew krwi zabitego...
-Z nami się nie zadziera.-powiedziałem cicho do ciał leżących przy naszych stopach,po czym obróciłem się i odeszliśmy,zostawiając za nami czerwoną plamę...
***Koniec wspomnienia***
-Chris niczego się nie domyślał,my niczego po sobie nie zdradzaliśmy.Do czasu,aż nie zaczął mnie wkurzać.Wiadomo,szef może być tylko jeden.Gorzej,jak na to miejsce są dwaj kandydaci...
***Wspomnienie***
-Nie zapominaj,kto to wszystko rozkręcił,Bieber.-warknął do mnie wkurzony Chris.
-Nie zapomniałem.Chcę ci tylko uświadomić,że nie dla wszystkich jesteś najważniejszy.-mruknąłem,wyraźnie znudzony całą tą sytuacją.
-Lubiłem cię,Bieber.Ale na prawdę zaczynasz mi działać na nerwy.-westchną.
-Co ja na to poradzę ?-spytałem rozbawiony.-Mam duszę przywódcy...
Chris prychnął pod nosem,lecz nic nie powiedział.
Kiedy byłem pewien,że nasza rozmowa dobiegła końca,Chris niespodziewanie zabrał głos.
-Dam ci dobrą radę,Bieber.-trzymajcie mnie ludzie ! Ten idiota chce mi dawać rady...
Uniosłem brwi,czekając na ciąg dalszy tej jakże fascynującej konwersacji.
-Nie zakochuj się...-tym totalnie zbił mnie z tropu.
-Że co ?-mruknąłem do niego,nie znajdując w tym żadnego połączenia.
-Ludzie z tej branży potrafią się mścić...
***Koniec wspomnienia***
Spojrzałem na dziewczyny,których wzrok mówił,że panicznie się bały.Uśmiechnąłem się przyjaźnie,aby je trochę rozluźnić,lecz nic to nie dało.
-Po tym wszystkim,Chris zaczął się domyślać,że nie jesteśmy do końca uczciwi w stosunku do niego,lecz nie zabił nas.Byliśmy zbyt cenni,a przede wszystkim,posiadaliśmy zbyt cenne informacje.Martwi,na nic byśmy mu się nie zdali.-odkaszlnąłem cicho.-Macie może jakieś pytania? Skoro zdecydowaliśmy się być z wami szerzy,to w całości.
Dziewczyny siedziały z szeroko otwartymi oczami.
-A...dlaczego Chris zabił tych dwóch chłopaków?-spytała cicho Maja.
-To proste.-odparłem.-Myślał,że to oni zabili tamtych kolesi.Widać,ich nie cenił sobie tak,jak nas.
Majka spóściła wzrok,patrząc na swoje buty.
-A...-urwała,jakby bała się tego,o co chciała zapytać.-Czy gdybyśmy to nie były my,zabilibyście inne dziewczyny?-spytała,bojąc się odpowiedzi.
Zacisnąłem szczękę,nie wiedząc,co odpowiedzieć.Nie chciałem ich wystraszyć,dlatego nie wiedziałem czy skłamać,czy nie.W końcu jednak zdecydowałem się powiedzieć prawdę:
-Nie wiem.Nie potrafię na to odpowiedzieć.-na moment spuściłem wzrok.Naprawdę nie wiedziałem,co by było gdyby...Nie miałem pojęcia czy byłbym wstanie zabić kogoś tak bezbronnego,niewinnego.Co innego dorosły facet,który wręcz prosi się o śmierć,ale dziewczyna? Moje przemyślenia przerwał cichy głos Mai:
-I jeszcze,jak mogę,to zadam ostatnie pytanie.Czy oprócz tego gangu,którego dwóch członków zabiliście,mógłby być ktoś,kto chciałby wam...zaszkodzić?
To pytanie wydało mi się z jakiegoś względu inne,poważniejsze.
-Jest wiele ludzi,którzy nas..nie lubią,ale nie tak,żeby chcieli nas zabić,jeśli dobrze cię zrozumiałem.
-Aha...-zobaczyłem w lusterku,że blondynka spuściła wzrok.
-A co?-zapytałem,zaalarmowany jej zachowaniem.
-Nic,nic.Tak tylko spytałam.-Maja z Abby wymieniły porozumiewawcze spojrzenia,a ja wiedziałem już,że chodzi o coś poważniejszego.Co one ukrywają...?
-Dziewczyny...No przecież widzę,że coś jest nie tak...
-Tylko się nie denerwujcie...-zaczęła nieśmiało Maja,a ja jak na zawołanie zacisnąłem dłonie mocniej na kierownicy i poczułem wzbierającą się we mnie złość.Postanowiłem jednak opanować się i wysłuchać,co miała do powiedzenia.-Jak parę dni temu wracałyśmy z Abby do domu,zaczepiło nas paru podejrzanych kolesi i kazali przekazać,że jeżeli nie pojawicie się u nich do końca tego tygodnia,zemszczą się na nas...
Z mojej twarzy odpłynęły wszelkie kolory.Kątem oka zauważyłem,że Austin wyglądał tak,jak ja.Momentalnie zjechałem na pobocze,zatrzymując się gwałtownie.Kurwa ! Czy oni zawsze muszą się wpieprzać w nie swoje sprawy !?
***
Myślę,że każdy z nas wspominał piękne chwile swojego życia.
Każdy z nas wspominał również te pechowe dni,w których nic nie idzie po naszej myśli.
Wspomnienia są jak drugie życie,czasem lepsze,czasem gorsze.
Jednak czasem wspomnienia naszego przeszłego życia są jedynym,co nam pozostało.
Są również jedynym,co pozostało po nas...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
Jak obiecałam,rozdział dodaję wcześniej...;-*
Dziękuję Wam z całego mojego serduszka za ponad 5000 wyświetleń i prawie 100 komentarzy...!!!
Jesteście wspaniali ;-*
Rozdział może nie jest zbyt ciekawy,ale wyszedł mi tak,jak go sobie zaplanowałam...
Nie martwcie się,następne będą ciekawsze ;-*
Jeśli nie słuchaliście jeszcze najnowszej piosenki Justina,wklejam link...
Piosenka jest po prostu cudowna i od razu się w niej zakochałam...
Hold tight
Kocham Was i do następnego !!!
Ps.Jakieś pytania ?
ask.fm/Paulaaa962
CUDOWNY WSPANIALY !!!! dziekuje ! ;*** nie moge doczekac sie kolejnego to za bardzo wciaga <333
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie! <3
Czekam na nowy rozdział!
http://trust-me-chelsea.blogspot.com/
ojejku czy ty zawsze musisz kończyć w takim momencie ?! Jejku do dzisiaj miałam nadzieję, że jednak Austin z Justinem nikogo nie zabili, a tu dupa zimna ;c Huhuhu cudo ♥ Nie wiem, jak można nie czytać twojego bloga, jak można go nie lubić ?! O.o
OdpowiedzUsuńJak Ty w ogóle możesz tak mówić że nudny rozdział? Każdy napisany przez Ciebie rozdział jest bardzo ciekawy i pełen emocji, widać że piszesz to od serca, a nie na odpieprz, że tak się wyrażę :)
OdpowiedzUsuń/czytelniczkaa
to my Tobie dziękujemy za to że piszesz i do tego tak wspaniale. <3
OdpowiedzUsuńa rozdział jak zawsze cudowny .!! :)
Rozdział zajebisty ale duużo wspomnień ale właśnie dzięki temu dowiadujemy się więcej o Justinie i Austinie ... ;P czekamy na nowy i zapraszamy na nowy rozdział u nas http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
~ KinWer Bieber ;D
Świetny, czekam na następny i zapraszam tu : http://remember-me-sweety.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoski czekam na naj i zapraszam na swojego pierwszego bloga http://take-a-breath-and-live.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuń