ROZDZIAŁ 16:
***Oczami Justina***
O Boże,Maja...
Nie,to nie możliwe.
To nie może być ona.
To nie dzieje się naprawdę...
Stanąłem w drzwiach jak wryty.Nie wiedziałem co powiedzieć.Nie wiedziałem jak się zachować.Moje serce waliło z taką siłą,jakby chciało wyrwać się z mojej piersi.
Wpatrując się w nią zauważyłem,że opadła na ziemię.
Podbiegłem do niej i podniosłem do pozycji siedzącej.
Austin podszedł do skulonej obok Abby i przytulił ją.Maja w dalszym ciągu była nieprzytomna.Pogłaskałem ją czule po włosach,przyciągając do swojej piersi.
Wtuliłem twarz w jej piękne,lśniące włosy.
Pachniała tak cudownie...
-Maja...-szepnąłem.
Nic,żadnej reakcji.
Ponowiłem próbę obudzenia jej,tym razem skutecznie.Dziewczyna powoli otworzyła oczy,mrugając nimi kilka razy.Przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej.Blondynka nie wiedziała co się dzieje.Była całkowicie zdezorientowana.
Dopiero gdy trochę się od niej odsunąłem,rozejrzała się po pokoju,kojarząc fakty.
-O Boże...Justin.To ty...?-spytała cicho,a w jej oczach zauważyłem tworzące się łzy.
To było to.Mój czuły punkt.
-Proszę cię...Nie płacz.-zamknąłem oczy,nie mogąc znieść tego widoku.
Nie ma nic gorszego niż płacząca dziewczyna,płacząca kobieta.
Nie ma nic gorszego niż łzy osoby,która jest dla ciebie ważna...
Zmusiłem się do otworzenia oczu i ponownego spojrzenia na tą małą,kruchą osóbkę.
Zauważyłem,że na całym ciele miała siniaki i obtarcia.
Miała napuchnięte oczy od płaczu i rozciętą wargę.
W tym momencie dotarło do mnie coś przerażającego.
A co jeśli została...zgwałcona...?
Poczułem,jak nogi uginają się pode mną,a oczy stały się lekko wilgotne.
Przecież nie zapytam jej o to wprost.
Najchętniej zabiłbym teraz tego skurwysyna gołymi rękami.
Spojrzałem na Abby.Była w znacznie lepszym stanie fizycznym,bo psychicznie będą to pamiętały jeszcze długo...
-Zrób już,co masz zrobić,bo nie zniosę dalej myśli,że ...-urwała,nie mogąc wydusić z siebie tego słowa.
Ja jednak doskonale wiedziałem co miała na myśli.Otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem w jej,łapiąc jej twarz obiema dłońmi.
-Nigdy w życiu,rozumiesz? Nigdy w życiu.-powiedziałem dosadnie każde z tych słów.
Gładziłem opuszkami palców jej idealnie gładką skórę.
Dziewczyna miała naturalnie zaróżowione policzki,co dodawało jej niewinnego wyglądu.
Była po prostu żywą laleczką,od której nie można było oderwać wzroku.
Spojrzała na mnie,a ja mogłem wyczuć w niej niepewność,strach,lecz również pewnego rodzaju ulgę.
-Zbieramy się stąd.-zarządził Austin,przerywając ciszę,która panowała w całym pomieszczeniu.
W dalszym ciągu przyglądałem się idealnym rysom twarzy blondynki,jak zahipnotyzowany.
Walczyłem ze sobą,aby nie zjechać wzrokiem niżej,na jej odsłonięty dekolt.
Nic na to nie poradzę.Jestem tylko facetem...
-Ale jak? Przecież gdy Chris się dowie,zabije nie tylko nas,ale również was...-po raz pierwszy odezwała się Abby.
-Dlatego trzeba to odpowiednio rozegrać...-odpowiedziałem powoli,układając w głowie plan.
Wiedziałem,że Chris nie zejdzie teraz zobaczyć,jak nam poszło.Był przekonany,że nie jesteśmy na tyle odważni,aby je uwolnić i uciec.Myślał,że jego groźby okażą się na tyle skuteczne,aby zmusić nas do morderstwa.
Cóż...mylił się i to bardzo.
Już niedługo będzie miał okazję się o tym przekonać...
-A więc zrobimy tak: Austin-zwróciłem się do przyjaciela-ty z Abby wyjdziesz tylnym wyjściem,a my rozegramy tu małe przedstawienie...-powiedziałem z łobuzerskim uśmieszkiem,co trochę rozweseliło Maję.
-Ok.Spotykamy się za parę minut na drodze...-Austin najwyraźniej zorientował się,co miałam na myśli.
W końcu znał mnie lepiej,niż ja sam siebie...
Mój kumpel razem z szatynką wyszli,cicho się skradając.Wiedzieli,że gdyby zobaczył ich któryś z pachołków Chrisa,byliby gorzej niż martwi...
-Słuchaj Maja,wytłumaczę ci to wszystko później.Teraz nie mamy na to czasu.Obiecaj mi tylko,że zrobisz wszystko co ci powiem...-blondynka twierdząco pokiwała głową.-Kiedy karzę ci uciekać,uciekniesz.Kiedy karzę ci się schować,schowasz się.Kiedy każe ci zostawić mnie i ratować siebie,robisz to.
-..Dobrze,ale za to ty mi obiecaj,że nie będzie takiej potrzeby i że nic ci się nie stanie...-powiedziała niepewnie,unikając mojego wzroku.
Zauważyłem coś ważnego,dzięki czemu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Martwisz się o mnie...-stwierdziłem unosząc jedną brew.
-Nie..ja tylko...-próbowała się bronić,speszona.
-Kotuś,to nie było pytanie tylko stwierdzenie...-puściłem do niej oczko.
-Słodko wyglądasz,kiedy się rumienisz.-powiedziałem do niej,na widok ślicznych rumieńców,na delikatnych policzkach dziewczyny.
Chciałem dodać,że zawsze wygląda słodko i po prostu zajeb...
Dobra Bieber,ogarnij dupę...(na chwilę)
Ale co ja poradzę,że nie potrafię...!?!
Ona tak na mnie działa,że nie umiem się na niczym skoncentrować.
Cała moja uwaga skupiona była na niej.
Bez znaczenia było to,że siedzieliśmy w brudnej,wilgotnej piwnicy i zagrażało nam śmiertelne niebezpieczeństwo,ze strony psychicznego mordercy.
Liczyła się tylko ona.
Dobra.Koniec tej wewnętrznej przemowy,bo za chwilę ja zamienię się w psychola...
-Przejdźmy do rzeczy.-zacząłem,po długiej ciszy.-Na mój znak wydasz z siebie krzyk,wrzask,pisk...cokolwiek,żeby brzmiało naturalnie.Zaraz po tym zatkaj uszy,ok?
Maja skinęła głową.
Widziałem,że była przerażona.Nie mogłem nic na to poradzić...
Przysunąłem ją do siebie,sadzając na swoich kolanach.Oplotłem ramionami jej drobną talię i schowałem twarz w jej włosach.
-Cii...-wyszeptałem prosto do jej ucha.-Ze mną jesteś bezpieczna.Nie musisz się bać.-chyba nie była do końca przekonana,ponieważ w dalszym ciągu lekko się trzęsła.Przycisnąłem jej głowę do mojego torsu i zacząłem lekko nią kołysać.Dziewczyna oplotła mnie w pasie swoimi szczupłymi ramionkami.
Nie mogłem się nie uśmiechnąć.Ten widok mnie rozczulił...
Przyłożyłem usta do jej czółka i złożyłem na nim delikatny pocałunek.
Nie chciałem wypuszczać jej ze swoich objęć,lecz niestety musiałem...
Odsunąłem się od niej na kilka metrów.Z tylnej kieszeni jeansów wyjąłem naładowaną wcześniej broń i odblokowałem ją.Oczy dziewczyny zrobiły się nieco szersze.Dałem jej znak ręką,a ona wykonała moje wcześniejsze polecenie.
Muszę przyznać,że wyszło naprawdę realistycznie.Wysunąłem rękę z odblokowaną bronią i wycelowałem w kratę na oknie.Strzeliłem raz,odczekałem chwilę i oddałem drugi strzał.Majka spojrzała na mnie przestraszona.Podszedłem do niej,pomogłem wstać i przytuliłem do siebie uspokajająca.
Podeszliśmy do okna wychodzącego na drogę.Odsłoniłem kratę i otworzyłem okno,pomagając Mai przez nie wyjść.Podsadziłem ją,a następnie odruchowo złapałem za jej tyłek,aby łatwiej było jej wydostać się z piwnicy.
No co...? Nic na to nie poradzę...
-A ty? Czemu nie idziesz?-zapytała ze strachem w głosie,kiedy odsunąłem się od okna na dwa kroki.
-Pamiętasz,co mi przed chwilą obiecałaś?-zapytałem łagodnie,choć tak naprawdę nie chciałem jej opuścić.Nie wiedziałem czy któryś z chłopaków nie zechce udać się na przechadzkę.Skręciło mi się w żołądku,gdy tylko o tym pomyślałem.Bałem się o nią,naprawdę się bałem.
Niby wiedziałem,że Austin czeka zaraz za zakrętem i że ma przy sobie broń,jednak jakaś niepewność,obawa zajmowała moje myśli.
Ostrożnie zamknąłem okno i kratę,kierując się w stronę drzwi.Wszedłem na górę,gdzie siedzieli wszyscy.Podszedłem do Chrisa,czując w gardle wielką gulę...
-Zadowolony? Problem z głowy...-wysyczałem.
-A żebyś wiedział,że zadowolony...i to bardzo.-wyszczerzył się do mnie,a ja poczułem niesamowitą ochotę przywalić mu prosto w mordę.Zdziwiłby się gdybym wygrał,a jestem pewien,że pokonałbym go,gdyby do czegoś doszło.
-Nie wydałyby cię psom,możesz mi wierzyć...-splunąłem z odrazą wymalowaną na twarzy.
-To była również taka moja mała zemsta na tobie,Bieber.Nie toleruję nieposłuszeństwa...-posłał mi swój chytry uśmieszek,czym rozwścieczył mnie jeszcze bardziej.
-Mam to w dupie.Ciebie i twoje pieprzone zasady,Robens...-warknąłem.
Byłem na granic wytrzymałości.W końcu nie wiedziałem,co tak dokładnie zrobił Mai.
Właściwie,to nie byłem pewien,czy chcę poznać prawdę.
Mógłbym tego nie przeżyć...
-Taki jesteś teraz odważny?-z jego twarzy nie znikał ten cholerny uśmieszek.- A co zrobiłeś,gdy twoja dziewczyna popatrzyła ci w oczy,chwilę przed śmiercią ?-nie zrozumiałem go do końca.
-Skąd...? To nie była moja dziewczyna...-spuściłem wzrok zastanawiając się skąd mógł wiedzieć,że ją znam i nie jest mi obojętna...
-Odniosłem inne wrażenie,Bieber.A ta druga to może laska Austina,co?-zaśmiał się pod nosem.
-Skąd wiedziałeś,że się znamy...?-zdecydowałem się w końcu zapytać.Ta sprawa nie dawała mi spokoju...
-Powiedzmy,że kiedy klęczała przede mną,wypowiedziała bardzo interesujące słowa...
-Jak klęczała...-otworzyłem szeroko oczy.-O czym ty kurwa mówisz.Jakie słowa?-nie dowierzałem w to co do mnie mówił.
Co ten skurwiel zrobił MOJEJ Mai...
Złość zawładnęła moim ciałem.Niczego nie chciałem bardziej,niż rzucić się na niego i powybijać mu te jego białe ząbki...delikatnie mówiąc.
Zdecydowałem jednak,że dam mu dokończyć.
-Kiedy przyłożyłem jej pistolet do głowy...wyznała ci miłość,a konkretnie powiedziała trzy,naprawdę wzruszające słowa.-na jego ustach pojawił się chory uśmiech psychicznego człowieka.-Kocham cię Justin.
Moje serce zatrzymało się,żeby zaraz zacząć bić dwa razy szybciej.Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem...
-Ale czy to ma teraz jakieś znaczenie?-Chris zrobił słodkie oczka.-Przecież ona nie żyje,a najlepsze jest to,że zabiłeś ją ty.Osoba,którą kochała...
Nie mogłem się opanować.Ogromna złość wstąpiła w moje ciało.Nie myślałem co robię,nie kontrolowałem tego.W jednej chwili moje ręce zacisnęły się na jego gardle i przyparły go do muru.
Chciałem go zabić.
Tu i teraz.
-Nie wierzę,że można być takim gnojem...-wysyczałem prosto w jego twarz.
-To zabawne-powiedział odpychając mnie od siebie.-To samo powiedziała ONA,kiedy klęczała przede mną...
W tej chwili myślałem,że rozszarpię go na kawałeczki.Moje dłonie zacisnęły się w pięści.Wyciągnąłem prawą rękę i z całej siły uderzyłem Chrisa w nos.
Chłopak zachwiał się,podpierając ściany.
Uderzyłem go ponownie,tylko że tym razem w brzuch.
Zgiął się w pół,łapiąc za obolałe miejsce.
Czułem satysfakcję z tego,że tym razem to ja zadałem mu ból.Chociaż raz to on był tym słabszym,gorszym.Odwróciłem się i wyszedłem przez otwarte drzwi.
-Nienawidzę cię.-warknąłem na odchodne i splunąłem na betonową podłogę.
-Jeszcze mnie popamiętasz,Bieber.-syknął za mną.
Poszedłem drogą,do zakrętu,za którym był zaparkowany mój samochód.Austin zawsze miał ze sobą drugą parę kluczyków,dlatego razem z dziewczynami siedzieli już w środku.
-No stary,co tak długo? Już się zastanawiałem czy nie iść tam i nie...-urwał spoglądając na moją prawą dłoń,która była cała we krwi.-No to pięknie...-mruknął,kręcąc głową z dezaprobatą.
-Zasłużył sobie...-warknąłem,lecz widząc przestraszoną i zapłakaną twarz Mai,cała złość opuściła moje ciało,zamieniając się w zatroskanie-Lepiej już jedźmy,bo nie wiadomo kiedy się zorientują...-odrzekłem,chcąc odłożyć ten temat na dalsze tory.
Nie potrafiłem się skupić na drodze.Nie potrafiłem się skupić na niczym.W głowie cały czas rozbrzmiewały mi słowa Chrisa.
Na pewno wypowiedziała to pod wpływem emocji.Nie myślała o tym,co mówi,co robi.Ale jednak jako ostatnie słowa w życiu miała wypowiedzieć "Kocham cię Justin"...
Nie ukrywam,że w środku czułem ciepło rozchodzące się po całym moim ciele.Z jednej strony byłem szczęśliwy jak nigdy przedtem,a z drugiej strony niesamowicie wkurwiony.
To w ogóle jest możliwe...?
Wygląda na to,że tak...
A to wszystko dlatego,że te dwie rzeczy były ze sobą powiązane,a punktem wspólnym była Maja.
Nie wiedziałem,co o tym wszystkim myśleć.Jak miałem się teraz przy niej zachowywać? Normalnie? Jakby się nic nie stało? Jakbym o niczym nie wiedział? Nie byłem przekonany,czy dam radę...
Jechaliśmy w kierunku centrum miasta.Nie wiedziałem,co teraz będzie.Co miałem zrobić ?
Oczywiście,nie zostawimy dziewczyn samych.Chris jest nieobliczalny,zdolny do wszystkiego.
Bałem się o nie...Głównie o Maję...
Nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić...
***Oczami Chrisa***
Nie byłem pewien swoich emocji w tej chwili.
Z jednej strony satysfakcja,że zagiąłem Biebera,a z drugiej,szkoda mi było tej dziewczyny.
Jeszcze wczoraj nie pomyślałbym nawet,że mogę komukolwiek współczuć.A dzisiaj przeżywam to na własnej skórze.
Nic na to nie poradzę.Ona była taka...wyjątkowa.Nie potrafię tego nazwać inaczej...
Cieszyłem się jednak,że pokazałem Bieberowi jego słabości.Nie potrafił mi się przeciwstawić.
Tak poza tym,to zdobyłem dzisiaj stu procentową pewność,że mam do czynienia z prawdziwymi facetami.
Zaraz po wyjściu Biebera,chłopcy zaczęli "poważne" rozmowy na temat...dziewczynek.
Dokładnie omawiali całokształt każdej z nich.
Jedni twierdzili,że lepsza była brunetka,inni,że blondynka.Nie obyło się również bez "niewłaściwych" komentarzy na ich temat.
Ale czemu ja się właściwie dziwię...?
-Ej Chris,mamy problem !-krzyknął jeden z chłopaków.
Uniosłem brwi,dając mu znak,aby kontynuował.
-Wyszedł nam remis w ocenianiu tych panienek...-poruszył znacząco brwiami,dając mi do zrozumienia,co ma na myśli.
Zaśmiałem się pod nosem.
Ja tu mam poważne sprawy na głowie,a oni zajmują się ocenianiem cycków dwójki małolat.
Pokręciłem głową z rozbawieniem.
-Oj chłopcy,chłopcy.Co ja z wami mam...
-Oj stary...Tylko mi nie mów,że ciebie to nie interesowało...-chłopak uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-No więc jak mam wam pomóc ?-odwróciłem się w ich kierunku,ponownie unosząc brwi.
Z ich twarzy nie znikały kpiące uśmieszki,co po chwili udzieliło się również mnie.
-Która lepsza ?-walnął prosto z mostu.
Zaśmiałem się po raz kolejny.
W mojej głowie pojawiła się półnaga blondynka.
Idealna twarz,idealne ciało...po prostu marzenie.
I znowu to cholerne uczucie...
To Bieber na nią patrzył,to Bieber z nią rozmawiał,to on ją dotykał,to on przy niej był...
Kurwa ! Ogarnij się idioto !!!
Tak swoją drogą,to Justin zaprzeczał,że był z blondynką.Jestem ciekaw,które z nich mówiło prawdę.
Jedno było jednak pewne-coś ich łączyło...
Widziałem,jak Bieber się wściekł,gdy o niej mówiłem.
Widziałem,że była dla niego ważna...
-Ehm,Chris...Czekamy...-moje rozmyślenia przerwał głos kumpla.Zdałem sobie sprawę,że wszyscy obserwują mnie z dużym zainteresowaniem.
Nie mogłem sobie pozwolić na to,aby wyczytali ze mnie jakiekolwiek emocje.
-Blondynka.-powiedziałem bez najmniejszego zastanowienia.-Zdecydowanie...-dodałem z uśmiechem.
W sali rozległy się wiwaty i gwizdy.
Blondynka wygrała...
-No właśnie.Co robimy z ciałami ?-zapytał Nick,przypominając mi o tym,że dziewczyny w dalszym ciągu leżały w piwnicy.
-Rzeka.-odparłem niewzruszony.
Chłopcy skierowali się w kierunku schodów,prowadzących na dół.
Zdecydowałem się również podnieść moje cztery litery.Udałem się za przyjaciółmi...jeżeli mogłem ich tak nazwać.Obecnie znajdowałem nię na pozycji,w której nie jeden chciałby wbić mi nóż prosto w plecy...
-O kurwa !-usłyszałem donośny krzyk z piwnicy.
Przepchnąłem się przez wszystkich,docierając do drzwi.
-Co do cholery ?-wrzasnąłem.-Możesz m powiedzieć,co...-urwałem,spoglądając na wnętrze pomieszczenia.
Rozwalona krata w oknie i żadnego ciała na podłodze.
Dopiero po chwili dotarło do mnie,co tak na prawdę się stało.
Z mojego ciała wyparowało całe współczucie.Natychmiast zostało zastąpione cholerną złością.
To,co czułem w tym momencie było nie do opisania.
Byłem tak wkurwiony,jak nigdy przedtem.Miałem ochotę rozwalić wszystko,co stało mi na drodze,włącznie z głowami ludzi...
Ale cholera,nie było najgorsze to,że Bieber po raz kolejny mnie wykiwał.
Ja pierdole ! Byłem po prostu zajebiście zazdrosny !!!
Kurwa ! On mógł mieć wszystko,a ja nie !!!
Teraz przesadziłeś,Bieber.
Zapłacisz mi za to...
***
Czy zemsta to na prawdę najlepsze rozwiązanie...?
Nie można swoich starych spraw załatwić w inny sposób ?
Otóż można,lecz wielu w to wątpi...
Wyobraźcie sobie taką sytuację :
Dwie przyjaciółki rywalizują o względy tego samego chłopaka.Wiadomo,że wygrać może tylko jedna.
Druga zaś zrobi wszystko,aby zniszczyć związek swojej,niegdyś,przyjaciółki.
A czy nie łatwiej byłoby po prostu odpuścić ?
Pogodzić się z tym i odpuścić ?
Albo inaczej :
Porachunki gangów.
Krew,żądza mordu,cierpienie i ból,a to wszystko jednym słowem nazywa się zemsta.
Moja definicja zemsty ?
Bezsensowna ucieczka od problemów,zazdrość i brak umiejętności pogodzenia się z zaistniałą sytuacją.
A wystarczyłoby przecież wyciągnąć przyjacielską dłoń i puścić w niepamięć całe zło tego świata...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Miśki Moje Kochane !!!
Specjalnie dla was leciałam dzisiaj z samego rana (tak,dla mnie 12:30 to rano...),żeby dodać nowy rozdział !!!
Chciałam Wam straasznie za wszystko podziękować:za to,że jesteście,że czytacie,że komentujecie,że doceniacie moje starania...i za to,że po prostu jesteście...!!!
Mam nadzieję,że rozdział chociaż trochę się podobał...
Co myślicie o Chrisie...? Z jednej strony morderca,a tak na prawdę również ma uczucie...
Pamiętajcie,żeby zostawić po sobie komentarz...
Kocham Was i do następnego...
Ps.Chciałam polecić GENIALNEGO bloga,który od razu przypadł mi do gustu...
Trust me Chelsea
Zapraszam również na mojego aska.Jeśli macie jakieś pytania z chęcią na nie odpowiem.
http://ask.fm/Paulaaa962
Jeszcze raz dziękuję !!!
ojejciu jak on się o nią troszczy ♥ niby tacy twardziele, a jednak mają serca ;o Fantastycznieeee ! <3 Już nawet nie przychodzi mi do głowy, czym mogłabyś nas jeszcze zaskoczyć. xd
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ;*** <3333
OdpowiedzUsuńbelive. zgadzam się z Twoim komentarzem :)
OdpowiedzUsuńWreszcie je uratowali , ciekawe jak dalej się potoczy życie Justin i Mai :)
Bo teraz tez nie będzie im łatwo niestety .
Czekam na następny :D
/czytelniczkaa
Rozdział zajebisty !! Hahaha Chris zazdrosny a Bieber go zrobił w chuja hahahahah nie no on każdego potrafi wykiwać xdd czekamy na nowy rozdział .. + wejdź i zostaw po sobie ślad chociaż to dopiero początek ale od czegoś trzeba zacząć prawda? http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/ ;D
OdpowiedzUsuńU nas pojawił się już nowy rozdział zapraszamy i czekamy z niecierpliwością na nowy u ciebie na blogu ! <3
Usuńhttp://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
~ KinWer Bieber ;D
Jestem z Ciebie tak bardzo dumna aaa super bardzo dziekuje za ten rozdzial ;**
OdpowiedzUsuńJestem szczesliwa, ten blog wspaniale pokazuje jaki wplyw ma osoba ktora sie kocha na nas ;***
OdpowiedzUsuńAww no to czekam na kolejny musze przyznac ze kazdy kolejny bije poprzedni ;**<33
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Kocham twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńPs. Nie wiem czy mój blog jest genialny, no ale i tak bardzo ci dziękuję. Jesteś kochana! <3
I jak tu Ciebie nie kochac ;***
OdpowiedzUsuńCUDOWNY *_*
OdpowiedzUsuńhttp://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/ u nas nowy kiedy u cb się pojawi??
OdpowiedzUsuń