Leżałem na zimnym betonie, paląc kolejnego już skręta. Czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce, a tak konkretnie, jakby to ona mi to zrobiła.
Już od dawna moje serce należało tylko do niej, a teraz czułem w tym miejscu jedynie pustkę. Nadal była dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nadal zajebiście mocno ją kochałem i nadal uważałem, że jest tylko moja, że należy do mnie. Dlatego właśnie tak trudno było mi się pogodzić z tym, jak cholernie mnie zraniła...
Chwyciłem butelkę whisky i przyłożyłem ją do ust. Czułem, jak alkohol przepływa przez moje gardło, lecz nie czułem tego przyjemnego pieczenia. Po prostu chciałem w nim zatopić cały swój smutek, żal...
Nagle usłyszałem kroki i odgłosy rozmów.
-Justin! - do moich uszu doszedł głos Austina.
Ponownie upiłem kilka łyków, nie zwracając uwagi na kumpla. Po chwili zza rogu wyszedł brunet razem z Abby. Popatrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, kiedy ja ponownie wysypałem część białego proszku, wciągając go.
-Stary, ile ty tego wziąłeś!? Chcesz się, kurwa, zaćpać na śmierć!? - krzyknął Austin, wyrywając mi kolejny woreczek z kokainą.
-Wszystko mi jedno... - rzuciłem, kolejny raz wypijając kilka łyków jakiegoś alkoholu.
-Boże... - szepnęła Abby, a jej wzrok utkwiony był na moich nadgarstkach. Ukucnęła koło mnie, chwytając moje nadgarstki. - Przecież ty...
-Zostaw mnie. - warknąłem wyrywając się. Odpaliłem kolejnego skręta, chowając głowę w kolanach.
-Stary, kurwa, co ty odpierdalasz? - Austin wyrzucił ręce w powietrze.
-Jak widać, chcę zapomnieć o tej dziwce. - warknąłem cicho. - Tylko mi to nie wychodzi.
-Nie nazywaj jej tak! Ona nic ci nie zrobiła, a ty potraktowałeś ją jak śmiecia! - krzyknęła szatynka.
-Ona mi, kurwa nic nie zrobiła? - ryknąłem, podnosząc się gwałtownie. Popchnąłem Abby, dociskając jej ciało do muru. - To, że puściła się, jak zwykła dziwka, nazywasz niczym!? - wrzasnąłem.
-Puść mnie, kurwa. - warknęła, uderzając mnie w twarz. Już po chwili poczułem, jak Austin odciąga mnie od szatynki.
-Kurwa, stary! Ogarnij się! Chcesz ją stracić na zawsze!? - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. - Przecież ją kochasz, a zachowałeś się jak kompletny idiota!
Już od dawna moje serce należało tylko do niej, a teraz czułem w tym miejscu jedynie pustkę. Nadal była dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nadal zajebiście mocno ją kochałem i nadal uważałem, że jest tylko moja, że należy do mnie. Dlatego właśnie tak trudno było mi się pogodzić z tym, jak cholernie mnie zraniła...
Chwyciłem butelkę whisky i przyłożyłem ją do ust. Czułem, jak alkohol przepływa przez moje gardło, lecz nie czułem tego przyjemnego pieczenia. Po prostu chciałem w nim zatopić cały swój smutek, żal...
Nagle usłyszałem kroki i odgłosy rozmów.
-Justin! - do moich uszu doszedł głos Austina.
Ponownie upiłem kilka łyków, nie zwracając uwagi na kumpla. Po chwili zza rogu wyszedł brunet razem z Abby. Popatrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, kiedy ja ponownie wysypałem część białego proszku, wciągając go.
-Stary, ile ty tego wziąłeś!? Chcesz się, kurwa, zaćpać na śmierć!? - krzyknął Austin, wyrywając mi kolejny woreczek z kokainą.
-Wszystko mi jedno... - rzuciłem, kolejny raz wypijając kilka łyków jakiegoś alkoholu.
-Boże... - szepnęła Abby, a jej wzrok utkwiony był na moich nadgarstkach. Ukucnęła koło mnie, chwytając moje nadgarstki. - Przecież ty...
-Zostaw mnie. - warknąłem wyrywając się. Odpaliłem kolejnego skręta, chowając głowę w kolanach.
-Stary, kurwa, co ty odpierdalasz? - Austin wyrzucił ręce w powietrze.
-Jak widać, chcę zapomnieć o tej dziwce. - warknąłem cicho. - Tylko mi to nie wychodzi.
-Nie nazywaj jej tak! Ona nic ci nie zrobiła, a ty potraktowałeś ją jak śmiecia! - krzyknęła szatynka.
-Ona mi, kurwa nic nie zrobiła? - ryknąłem, podnosząc się gwałtownie. Popchnąłem Abby, dociskając jej ciało do muru. - To, że puściła się, jak zwykła dziwka, nazywasz niczym!? - wrzasnąłem.
-Puść mnie, kurwa. - warknęła, uderzając mnie w twarz. Już po chwili poczułem, jak Austin odciąga mnie od szatynki.
-Kurwa, stary! Ogarnij się! Chcesz ją stracić na zawsze!? - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. - Przecież ją kochasz, a zachowałeś się jak kompletny idiota!
-Ja pierdole! To ona mnie zdradziła, a nie ja ją!
-Majka cię nie zdradziła! Ona cię cholernie kocha! - powiedziała Abby, patrząc mi prosto w oczy.
-Wszystko widziałem na filmie, możecie sobie odpuścić. - warknąłem.
-Bieber, kurwa! Uspokój się! Ty wiesz w ogóle, jak ją zraniłeś, jak ona to przeżywa!?
Popatrzyłem na niego z mordem w oczach.
-Widzę, że już zdążyłeś ją pocieszyć, co...? - wysyczałem z takim jadem w głosie, na jaki tylko było mnie stać. - No, Austin? Może tobie też dupy dała? - podszedłem do niego maksymalnie blisko. - Ciekawe tylko czy Abby o tym wie.
-Pojebało cię... - pokręcił powoli głową.
-Może ja też powinienem posuwać twoją laskę!? - krzyknąłem rozwścieczony.
-Teraz przegiąłeś, stary... - warknął brunet, a następnie rzucił się na mnie. Uderzył mnie z pięści w brzuch, za co oddałem mu ciosem w szczękę. Popchnąłem go na ścianę, zaciskając pięści na koszulce kumpla.
-Chłopaki, stop! - krzyknęła Abby, rozdzielając nas. - Przestańcie!
Austin odepchnął mnie od siebie, a ja niemal natychmiast sięgnąłem po butelkę wódki, przechylając ją do ust.
-My ci, kurwa, chcieliśmy pomóc. - chłopak splunął na ziemię. - Zastanów się nad sobą. Twoja siostra się ciebie boi, twoja mama się o ciebie martwi.
-No pięknie! - parsknąłem ironicznym śmiechem. - Moją matkę też obracasz?
-Nie chce mi się nawet z tobą gadać. - rzucił, a następnie złapał Abby za rękę i razem wyszli z baraków.
Usiadłem na betonie, a spod moich powiek ponownie wypłynęły gorzkie łzy.
-Maja... - wyszeptałem. - Ja cię, kurwa, tak kocham...
Chwilę później wyciągnąłem z kieszeni komórkę, wybierając odpowiedni numer.
-Siema, facet. Co jest? - usłyszałem głos w słuchawce.
-Szukam kogoś, kto się ze mną upije do nieprzytomności. - mruknąłem, zaciągając się skrętem. - Albo zaćpa, obojętnie...
-Bieber, co się dzieje? - spytał od razu.
-Życie mi się spieprzyło. - odparłem, biorąc z pierwszej butelki kilka łyków.
-Będę za dziesięć minut. - rzucił, po czym, nie czekając na moją odpowiedź, rozłączył się.
Położyłem się na betonie, kolejny raz czując łzy, zalewające moje oczy.
-Dlaczego!? - krzyknąłem w desperacji, wycierając mokre oczy.
Przymknąłem powieki, starając się wyciszyć. Myślałem, że chociaż Austin stanie po mojej stronie, że będę mógł na niego liczyć. Myliłem się. Nie dość, że Majka puściła się z moim kuzynem, to jeszcze on odwrócił się do mnie plecami. Teraz mogę liczyć jedynie na wsparcie kogoś, kogo jeszcze niedawno chciałem zabić.
W tym momencie usłyszałem cichą pracę silnika, dobrze znanego mi ferrari.
-Bieber, jesteś tu!? - krzyknął Chris, jednocześnie zamykając drzwi od samochodu.
-Tsa. - mruknąłem, jednak na tyle głośno, żeby chłopak mógł mnie usłyszeć.
Już po chwili do moich uszu doszedł dźwięk kroków, a przede mną pojawił się Chris.
-Kurwa, stary. Co jest? - podszedł do mnie i przywitał się po męsku. Na ten moment usiadłem na betonie, lecz już po chwili powróciłem do pozycji leżącej. Wplątałem palce we włosy i pociągnąłem z frustracją za ich końcówki.
-Kurwa, weź mnie zabij. Tak będzie prościej. - mruknąłem cicho.
-Kiedyś z wielką chęcią, ale teraz jakoś mi się nie spieszy. - rzucił z rozbawieniem, siadając koło mnie. Podniósł jedną z butelek i przechylił ją tak, że alkohol wleciał do jego gardła. Następnie wyjął zapalniczkę i podpalił końcówkę jednego ze skrętów.
-To teraz opowiadaj. Jestem gotowy się z tobą upić, naćpać i co tylko chcesz. - poklepał mnie lekko po plecach, dodając mi tym otuchy.
-Ta szmata mnie zdradziła. - warknąłem, zaciskając pięści.
-Chyba nie mówisz o Mai... - zmarszczył brwi, wypuszczając z ust dym.
-No a o kim? - przewróciłem oczami, otwierając kolejne piwo. - Puściła się z Dannym, jak zwykła dziwka.
-Dobra, Bieber. Uważaj na słowa. - ostrzegł mnie Chris, posyłając mi znaczące spojrzenie. - Ty chyba nie myślisz, że ona byłaby do tego zdolna. - pokręcił powoli głową.
-Kurwa, Chris! Ona była do tego zdolna, bo to zrobiła! - krzyknąłem, rzucając szkłem o ścianę.
-A skąd to wiesz? Danny ci powiedział? - zironizował drugą część zdania.
-Tak, stary. Danny mi powiedział. - warknąłem, zaciskając pięści.
-I ty mu, kurwa, uwierzyłeś? - sapnął z niedowierzaniem.
-Chris, on mi pokazał ten jebany film... - wymamrotałem, chowając głowę w kolanach.
-Jaki znowu film? O czym ty do cholery mówisz? - spojrzał na mnie, kompletnie zdezorientowany.
-Pokazał mi film na którym posuwa tę szmatę... - kolejny raz pociągnąłem z frustracją za włosy.
-Szmatę, którą obydwoje kochamy, więc panuj nad swoimi słowami, Bieber. - Chris uderzył mnie lekko w tył głowy. - Nie uważasz, że on mógł jakoś przerobić ten film? - spytał po chwili, wpatrując się w ścianę przed nami.
-Kurwa, widziałem to. Conor to nagrał u niej w pokoju, rozumiesz? A zresztą, oprócz tego Danny wiedział o tym, że Majka ma tatuaż w kształcie serca na...
-Wiem, stary. Widziałem... - mruknął cicho, przez co moje ciśnienie jeszcze bardziej wzrosło.
-Ale Dylan jej wtedy nic nie zrobił, prawda? - spytałem nieśmiało, unikając wzroku blondyna.
-A widzisz! Jednak się o nią martwisz! - chłopak klasnął w dłonie.
-Kurwa, idioto! Ja ją kocham! Ona jest dla mnie wszystkim! - odwróciłem ręce, pokazując mu swoje rozharatane nadgarstki. - Słyszałem, że to pomaga. - spojrzałem znacząco na rozcięcia. - Gówno prawda...
-Bieber, ona by cię nie zdradziła. Wsadź sobie w dupę ten film i jego słowa. Ona cię kocha, a poza tym zastanów się nad tym. Ile ona w ogóle ma lat? Piętnaście? - uniósł pytająco brwi, a ja jedynie skinąłem głową. - No właśnie. Na prawdę sądzisz, że taka gówniara myśli o tym, żeby się puszczać na prawo i lewo? Przecież taka małolata jak się zakocha, zrobi wszystko, żebyś przy niej został. Zastanów się, koleś... - poklepał mnie po plecach. - A tak poza tym,coś mi się wydaje, że potrafisz ją ostro wypieprzyć. Nie sądzę, żeby musiała się puszczać z Dannym. - zaśmiał się pod nosem, przez co i na moich ustach pojawił się cień nikłego uśmiechu.
-Ale ja to widziałem. Na własne oczy. Wiesz, jak się poczułem, kiedy zobaczyłem, że najważniejsza osoba w moim życiu zdradziła mnie z własnym kuzynem? Tak swoją drogą, nie sądziłem, że Danny się do tego posunie. Kurwa, ja nie miałem pojęcia, że tamta laska była jego! Przecież nie przeleciałbym jej! - wyrzuciłem ręce w powietrze, zaciągając się skrętem.
-Co masz zamiar teraz zrobić? - spytał po chwili.
-Nie wiem, stary. Nie mam pojęcia. Kocham ją, ale zdrady jej nie wybaczę... - mruknąłem cicho, zalewając swoje słowa alkoholem.
-Ja wiem jedno. Ona cię nie zdradziła. Nie wiem, co zrobił Danny, ale jeśli faktycznie się z nim bzykała, to nie zrobiła tego dobrowolnie.
-Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, szukając sensu w jego słowach.
-Nie wiem stary. Po prostu mówię to, co myślę...
***Oczami Mai***
W nocy nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o Justinie i o tym, co powiedział. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, jak mnie potraktował. Zachował się jak niedojrzały gówniarz czy może raczej jak damski bokser? Nie wiem, ale skrzywdził mnie, a z tym nie mogę się pogodzić. Powoli zeszłam z łóżka, ignorując zawroty głowy. Nic nie jadłam przez dwa dni, więc czułam się wykończona i osłabiona. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i rozczesałam swoje blond włosy. Zmieniłam piżamę na normalne ubrania, a następnie wzięłam torbę i zeszłam na dół. W moich oczach cały czas kręciły się łzy, proszące o wydostanie się. Pociągnęłam nosem, wchodząc do kuchni.
-Cześć, kochanie. - mama pocałowała mnie w policzek.
-Cześć. - mruknęłam cicho, siadając na wysokim krześle.
-Skarbie, co się stało. Widzę, że cały czas płaczesz... - pogłaskała mnie po ramieniu. - Maja, co to jest? - jej nastrój uległ nagłej zmianie, kiedy dotknęła mojego policzka. Spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami. - Kto ci to zrobił? - podniosła głos, jednak ja w dalszym ciągu milczałam. - Maja, kto ci to zrobił!? - złapała za moje nadgarstki, przez co ja cicho syknęłam. - Majka, odwróć się. - rozkazała, okręcają krzesło. - Boże kochany, skąd to masz. Skąd te wszystkie siniaki? - ponownie spuściłam wzrok.
-Mamo, nie chcę o tym rozmawiać. - mruknęłam i chciałam wstać, lecz mama złapała mnie za ramię.
- Dziecko, spójrz na mnie. - niepewnie podniosłam głowę, a mój wzrok spotkał się z jej. - Justin ci to zrobił? - spytała surowo, lecz jednocześnie ze współczuciem.
-Nie chcę o tym rozmawiać. - powtórzyłam, kolejny raz się wyrywając.
-Jestem twoją matką i mam prawo wiedzieć. Rozumiem, gdyby to były siniaki na ramionach czy na udach, bo to oznaczałoby, że Justin lubi po prostu bardzo ostry seks, ale...
-Mamo! - krzyknęłam. Normalnie parsknęłabym śmiechem, ale w tym momencie nie miałam nastroju.
Inną sprawą było, że Justin faktycznie lubił bardzo ostry seks...
-Maja, to Justin cię pobił? - spytała ponownie, tym razem jej głos brzmiał poważnie.
-Tak. - szepnęłam, a następnie wybiegłam z domu.
Ze łzami w oczach udałam się prosto do szkoły. Już piętnaście minut później wchodziłam do dużego budynku, zdobywając po drodze zaniepokojone spojrzenia uczniów, jak i nauczycieli. Doszłam do swojej szafki, otwierając ją, a następnie wyciągnęłam książkę od angielskiego.
-Siemka. - po prawej stronie usłyszałam wesoły głos Mike'a. Przetarłam rękawem mokre od łez oczy, odwracając się w stronę chłopaka.
-Hej. - uśmiechnęłam się blado.
-Co się stało? Kto cię uderzył? - spytał od razu, na co westchnęłam głośno.
-Nie chcę o tym rozmawiać, Mike. - mruknęłam cicho.
-Obiecuję, że jeśli to Bieber...
-Nie mów o nim. - przerwałam brunetowi, czując, jak nowe łzy tworzą się pod moimi powiekami.
-Ej, mała. Co się dzieje? - chłopak położył ręce na moich ramionach. - Mam mu skopać dupę?
-Przepraszam cię, Mike. Nie chcę o tym rozmawiać. Ale dziękuję. - szepnęłam, a następnie najnormalniej w świecie uciekłam.
Udałam się prosto do damskiej toalety. Oparłam się o umywalki, patrząc, jak moje łzy skapywały do zlewu.
-Dlaczego mi to zrobiłeś...? - wyszeptałam, pociągając nosem.
Chwilę później drzwi od łazienek otworzyły się cicho. W progu stanęła Abby, posyłając mi smutne spojrzenie.
-Kochanie, nie płacz. - podeszła do mnie i wtuliła moje ciało w swoje.
-Przepraszam. - wychlipałam, czując jak szatynka ściera moje łzy z twarzy.
-Jak się czujesz? Trochę lepiej? - spytała z troską, głaszcząc mnie po plecach.
-Abby, jest coraz gorzej. - wydukałam, spuszczając głowę.
Między nami nastała chwilowa cisza. Spojrzałam na przyjaciółkę. Zauważyłam na jej twarzy współczucie, zakłopotanie oraz niepewność.
-Co się stało? - spytałam od razu. Za dobrze ją znam, żeby mogła przede mną cokolwiek ukryć.
-Rozmawiałam z nim wczoraj. - powiedziała, unikając mojego wzroku. - O ile w ogóle można było to nazwać rozmową. - dodała ciszej.
Przetarłam oczy, wpatrując w nią swoje czekoladowe tęczówki. Uniosłam pytająco brwi, dając jej w ten sposób do zrozumienia, że ma kontynuować.
-Austin wiedział, gdzie pojechał Justin. - mruknęła pod nosem. - Majka, on był kompletnie załamany. Wyglądał jeszcze gorzej niż ty. Był pijany, naćpany... - wymieniała, a ja czułam, jak moje, i tak pęknięte już serce, rozsypuje się na jeszcze drobniejsze części. - Miał całe pocięte nadgarstki. Wyglądało to przerażająco. On to zrobił szkłem... - powiedziała, patrząc na mnie. - I na dodatek cały czas płakał...
W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym płaczem. Myślałam, że tylko ja czułam się skrzywdzona, całkowicie zapominając o uczuciach Justina.
-Maja, on na prawdę wierzy w to, że go zdradziłaś. - dodała na koniec.
-Jak mam mu udowodnić, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła? Kocham jego i tylko jego. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Nikt poza nim się nie liczy. Dlaczego on mi nie wierzy? - wychlipałam cicho, wpatrując się w oczekiwaniu w przyjaciółkę.
-Nie wiem Maja, ale to wszystko przez tego Danny'ego. Obiecuję ci, że się dowiem. - pogłaskała mnie po głowie. - A teraz chodź. Nie ma co płakać. - posłała mi pocieszający uśmiech.
Podniosłam się i kiedy już miałyśmy wychodzić z łazienki, usłyszałyśmy krzyki dochodzące z korytarza.
Otworzyłam drzwi, lecz już po chwili poczułam czyjeś ciało oparte na swoim i ciężki oddech na ramieniu.
-Maja... - wydyszał chłopak, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że to Chris.
-Co się stało? - spytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
Odsunął się ode mnie minimalnie, a ja mogłam zobaczyć jego rozszerzone źrenice, co oznaczało, że był naćpany.
-Mówiłem mu, żeby tu nie przychodził, ale nie chciał mnie słuchać. Nie potrafiłem go zatrzymać. Uparł się i koniec. - mówił, lekko bełkocząc.
-Ale kto? - spytałam, lecz już po chwili otrzymałam odpowiedź.
Przez korytarz szedł Justin. Miał zaciśnięte pięści i czapkę na głowie. Poczułam, jak nogi się pode mną uginają, więc przytrzymałam się ściany, żeby nie upaść. Serce zaczęło bić mi kilka razy szybciej, a głos uwiązł w gardle.
Ale nie to było najgorsze. Ja się go po prostu bałam. Bałam się jego spojrzenia, jego agresywnego tonu głosu, tego, że znowu mnie uderzy i potraktuje jak szmatę...
-Gdzie jest ta dziwka!? - krzyknął, podchodząc bliżej. Mnie w dalszym ciągu zasłaniała postać Chrisa.
Spod moich powiek ponownie wypłynęły łzy. Myślałam, że to był tylko raz, że więcej tego nie powie.
Myliłam się...
Justin odepchnął na bok Chrisa, patrząc na mnie z mordem w oczach. Przełknęłam głośno ślinę, w dalszym ciągu podpierając się ściany.
-Justin, ja...
-Zamknij się, szmato! - uderzył mnie w twarz...
Po raz kolejny mnie uderzył...
Uderzył mnie...
Zrobił to...
Uderzył mnie...
-Bieber, uspokój się. - Chris starał się odciągnąć ode mnie szatyna, lecz ten jedynie odwrócił się i uderzył go z pięści w brzuch, odpychając go na szafki z tyłu.
Ponownie szarpnął mnie za ramiona, dociskając moje ciało do ściany. Dookoła zaczęło zbierać się coraz więcej ludzi, a z moich oczu wypływało coraz więcej łez.
-Justin zostaw ją! - krzyknęła Abby, podchodząc do nas szybkim krokiem.
-Nie wpierdalaj się w nasze sprawy! - warknął wściekły, odpychając ją. Ponownie przeniósł swój wzrok na mnie, a ja byłam jeszcze bardziej przerażona. Widziałam, że był naćpany. I to bardzo...
-Justin, pozwól mi cokolwiek...
-Powiedziałem ci, kurwa, zamknij mordę! - ryknął, przez co całe moje ciało zadrżało.
To straszne, że jeszcze wczoraj był najwspanialszą osobą na świecie, a dzisiaj wzbudza u mnie lęk i przerażenie.
-Jesteś zakłamaną suką! - kolejny raz mnie uderzył. - Nienawidzę cię, rozumiesz!? Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj! - wykrzyczał mi prosto w twarz.
-Dlaczego!? Co ja ci takiego zrobiłam!? Traktujesz mnie jak śmiecia a nawet nie pozwalasz nic wytłumaczyć! - krzyknęłam, czując nagły przypływ energii.
-Ja, kurwa, traktuję cię jak śmiecia!? - wysyczał mi prosto w twarz, łapiąc mnie za włosy. - To nie ja puszczam się z pierwszym lepszym facetem! To nie ja zachowuję się jak dziwka! To, kurwa, nie ja ciągle kłamię!
-Ale ja cię nie...
-Morda, szmato! - szarpnął mnie za włosy, sprawiając, że upadłam przed nim na kolana. Cała moja twarz zalana była łzami. Nie wierzyłam w to co się dzieje. Byłam bezsilna...
-Jesteś zwykłą, nic nie wartą kurwą! Żałuję każdej sekundy spędzonej z tobą! Jedynie w łóżku jesteś zajebista! Jak widać, nadajesz się tylko do tego, żeby cię posuwać! - czułam, jak obraz przed oczami powoli mi się rozmywa. - Straciłaś w moich oczach wszystko! Jeszcze wczoraj kochałem cię ponad własne życie, a dzisiaj już nic dla mnie nie znaczysz! Rozumiesz, kurwa!? - ponownie szarpnął mnie za włosy. - Nic!
-Zostaw ją! - pisnęła Abby.
Szatyn puścił mnie na ułamek sekundy, po czym uderzył moją przyjaciółkę w twarz.
-O nie, kurwa! Teraz przesadziłeś, huju! - z końca korytarza doszedł do mnie dźwięk krzyku Austina. Chłopak w mgnieniu oka znalazł się przy nas i odepchnął ode mnie Justina. Kątem oka zauważyłam, że zaczynają się bić, lecz dla mnie nic już nie miało znaczenia. Ból, jaki czułam w sercu był nie do opisania. Zabijał mnie od środka. Po przejściu paru metrów na kolanach, powoli podniosłam się z ziemi, ocierając łzy. Ostatni raz spojrzałam na bijących się Austina i Justina oraz Mike'a i Chrisa, starających się ich rozdzielić, a następnie wybiegłam ze szkoły, ponownie wybuchając płaczem...
-Majka cię nie zdradziła! Ona cię cholernie kocha! - powiedziała Abby, patrząc mi prosto w oczy.
-Wszystko widziałem na filmie, możecie sobie odpuścić. - warknąłem.
-Bieber, kurwa! Uspokój się! Ty wiesz w ogóle, jak ją zraniłeś, jak ona to przeżywa!?
Popatrzyłem na niego z mordem w oczach.
-Widzę, że już zdążyłeś ją pocieszyć, co...? - wysyczałem z takim jadem w głosie, na jaki tylko było mnie stać. - No, Austin? Może tobie też dupy dała? - podszedłem do niego maksymalnie blisko. - Ciekawe tylko czy Abby o tym wie.
-Pojebało cię... - pokręcił powoli głową.
-Może ja też powinienem posuwać twoją laskę!? - krzyknąłem rozwścieczony.
-Teraz przegiąłeś, stary... - warknął brunet, a następnie rzucił się na mnie. Uderzył mnie z pięści w brzuch, za co oddałem mu ciosem w szczękę. Popchnąłem go na ścianę, zaciskając pięści na koszulce kumpla.
-Chłopaki, stop! - krzyknęła Abby, rozdzielając nas. - Przestańcie!
Austin odepchnął mnie od siebie, a ja niemal natychmiast sięgnąłem po butelkę wódki, przechylając ją do ust.
-My ci, kurwa, chcieliśmy pomóc. - chłopak splunął na ziemię. - Zastanów się nad sobą. Twoja siostra się ciebie boi, twoja mama się o ciebie martwi.
-No pięknie! - parsknąłem ironicznym śmiechem. - Moją matkę też obracasz?
-Nie chce mi się nawet z tobą gadać. - rzucił, a następnie złapał Abby za rękę i razem wyszli z baraków.
Usiadłem na betonie, a spod moich powiek ponownie wypłynęły gorzkie łzy.
-Maja... - wyszeptałem. - Ja cię, kurwa, tak kocham...
Chwilę później wyciągnąłem z kieszeni komórkę, wybierając odpowiedni numer.
-Siema, facet. Co jest? - usłyszałem głos w słuchawce.
-Szukam kogoś, kto się ze mną upije do nieprzytomności. - mruknąłem, zaciągając się skrętem. - Albo zaćpa, obojętnie...
-Bieber, co się dzieje? - spytał od razu.
-Życie mi się spieprzyło. - odparłem, biorąc z pierwszej butelki kilka łyków.
-Będę za dziesięć minut. - rzucił, po czym, nie czekając na moją odpowiedź, rozłączył się.
Położyłem się na betonie, kolejny raz czując łzy, zalewające moje oczy.
-Dlaczego!? - krzyknąłem w desperacji, wycierając mokre oczy.
Przymknąłem powieki, starając się wyciszyć. Myślałem, że chociaż Austin stanie po mojej stronie, że będę mógł na niego liczyć. Myliłem się. Nie dość, że Majka puściła się z moim kuzynem, to jeszcze on odwrócił się do mnie plecami. Teraz mogę liczyć jedynie na wsparcie kogoś, kogo jeszcze niedawno chciałem zabić.
W tym momencie usłyszałem cichą pracę silnika, dobrze znanego mi ferrari.
-Bieber, jesteś tu!? - krzyknął Chris, jednocześnie zamykając drzwi od samochodu.
-Tsa. - mruknąłem, jednak na tyle głośno, żeby chłopak mógł mnie usłyszeć.
Już po chwili do moich uszu doszedł dźwięk kroków, a przede mną pojawił się Chris.
-Kurwa, stary. Co jest? - podszedł do mnie i przywitał się po męsku. Na ten moment usiadłem na betonie, lecz już po chwili powróciłem do pozycji leżącej. Wplątałem palce we włosy i pociągnąłem z frustracją za ich końcówki.
-Kurwa, weź mnie zabij. Tak będzie prościej. - mruknąłem cicho.
-Kiedyś z wielką chęcią, ale teraz jakoś mi się nie spieszy. - rzucił z rozbawieniem, siadając koło mnie. Podniósł jedną z butelek i przechylił ją tak, że alkohol wleciał do jego gardła. Następnie wyjął zapalniczkę i podpalił końcówkę jednego ze skrętów.
-To teraz opowiadaj. Jestem gotowy się z tobą upić, naćpać i co tylko chcesz. - poklepał mnie lekko po plecach, dodając mi tym otuchy.
-Ta szmata mnie zdradziła. - warknąłem, zaciskając pięści.
-Chyba nie mówisz o Mai... - zmarszczył brwi, wypuszczając z ust dym.
-No a o kim? - przewróciłem oczami, otwierając kolejne piwo. - Puściła się z Dannym, jak zwykła dziwka.
-Dobra, Bieber. Uważaj na słowa. - ostrzegł mnie Chris, posyłając mi znaczące spojrzenie. - Ty chyba nie myślisz, że ona byłaby do tego zdolna. - pokręcił powoli głową.
-Kurwa, Chris! Ona była do tego zdolna, bo to zrobiła! - krzyknąłem, rzucając szkłem o ścianę.
-A skąd to wiesz? Danny ci powiedział? - zironizował drugą część zdania.
-Tak, stary. Danny mi powiedział. - warknąłem, zaciskając pięści.
-I ty mu, kurwa, uwierzyłeś? - sapnął z niedowierzaniem.
-Chris, on mi pokazał ten jebany film... - wymamrotałem, chowając głowę w kolanach.
-Jaki znowu film? O czym ty do cholery mówisz? - spojrzał na mnie, kompletnie zdezorientowany.
-Pokazał mi film na którym posuwa tę szmatę... - kolejny raz pociągnąłem z frustracją za włosy.
-Szmatę, którą obydwoje kochamy, więc panuj nad swoimi słowami, Bieber. - Chris uderzył mnie lekko w tył głowy. - Nie uważasz, że on mógł jakoś przerobić ten film? - spytał po chwili, wpatrując się w ścianę przed nami.
-Kurwa, widziałem to. Conor to nagrał u niej w pokoju, rozumiesz? A zresztą, oprócz tego Danny wiedział o tym, że Majka ma tatuaż w kształcie serca na...
-Wiem, stary. Widziałem... - mruknął cicho, przez co moje ciśnienie jeszcze bardziej wzrosło.
-Ale Dylan jej wtedy nic nie zrobił, prawda? - spytałem nieśmiało, unikając wzroku blondyna.
-A widzisz! Jednak się o nią martwisz! - chłopak klasnął w dłonie.
-Kurwa, idioto! Ja ją kocham! Ona jest dla mnie wszystkim! - odwróciłem ręce, pokazując mu swoje rozharatane nadgarstki. - Słyszałem, że to pomaga. - spojrzałem znacząco na rozcięcia. - Gówno prawda...
-Bieber, ona by cię nie zdradziła. Wsadź sobie w dupę ten film i jego słowa. Ona cię kocha, a poza tym zastanów się nad tym. Ile ona w ogóle ma lat? Piętnaście? - uniósł pytająco brwi, a ja jedynie skinąłem głową. - No właśnie. Na prawdę sądzisz, że taka gówniara myśli o tym, żeby się puszczać na prawo i lewo? Przecież taka małolata jak się zakocha, zrobi wszystko, żebyś przy niej został. Zastanów się, koleś... - poklepał mnie po plecach. - A tak poza tym,coś mi się wydaje, że potrafisz ją ostro wypieprzyć. Nie sądzę, żeby musiała się puszczać z Dannym. - zaśmiał się pod nosem, przez co i na moich ustach pojawił się cień nikłego uśmiechu.
-Ale ja to widziałem. Na własne oczy. Wiesz, jak się poczułem, kiedy zobaczyłem, że najważniejsza osoba w moim życiu zdradziła mnie z własnym kuzynem? Tak swoją drogą, nie sądziłem, że Danny się do tego posunie. Kurwa, ja nie miałem pojęcia, że tamta laska była jego! Przecież nie przeleciałbym jej! - wyrzuciłem ręce w powietrze, zaciągając się skrętem.
-Co masz zamiar teraz zrobić? - spytał po chwili.
-Nie wiem, stary. Nie mam pojęcia. Kocham ją, ale zdrady jej nie wybaczę... - mruknąłem cicho, zalewając swoje słowa alkoholem.
-Ja wiem jedno. Ona cię nie zdradziła. Nie wiem, co zrobił Danny, ale jeśli faktycznie się z nim bzykała, to nie zrobiła tego dobrowolnie.
-Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, szukając sensu w jego słowach.
-Nie wiem stary. Po prostu mówię to, co myślę...
***Oczami Mai***
W nocy nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o Justinie i o tym, co powiedział. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, jak mnie potraktował. Zachował się jak niedojrzały gówniarz czy może raczej jak damski bokser? Nie wiem, ale skrzywdził mnie, a z tym nie mogę się pogodzić. Powoli zeszłam z łóżka, ignorując zawroty głowy. Nic nie jadłam przez dwa dni, więc czułam się wykończona i osłabiona. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i rozczesałam swoje blond włosy. Zmieniłam piżamę na normalne ubrania, a następnie wzięłam torbę i zeszłam na dół. W moich oczach cały czas kręciły się łzy, proszące o wydostanie się. Pociągnęłam nosem, wchodząc do kuchni.
-Cześć, kochanie. - mama pocałowała mnie w policzek.
-Cześć. - mruknęłam cicho, siadając na wysokim krześle.
-Skarbie, co się stało. Widzę, że cały czas płaczesz... - pogłaskała mnie po ramieniu. - Maja, co to jest? - jej nastrój uległ nagłej zmianie, kiedy dotknęła mojego policzka. Spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami. - Kto ci to zrobił? - podniosła głos, jednak ja w dalszym ciągu milczałam. - Maja, kto ci to zrobił!? - złapała za moje nadgarstki, przez co ja cicho syknęłam. - Majka, odwróć się. - rozkazała, okręcają krzesło. - Boże kochany, skąd to masz. Skąd te wszystkie siniaki? - ponownie spuściłam wzrok.
-Mamo, nie chcę o tym rozmawiać. - mruknęłam i chciałam wstać, lecz mama złapała mnie za ramię.
- Dziecko, spójrz na mnie. - niepewnie podniosłam głowę, a mój wzrok spotkał się z jej. - Justin ci to zrobił? - spytała surowo, lecz jednocześnie ze współczuciem.
-Nie chcę o tym rozmawiać. - powtórzyłam, kolejny raz się wyrywając.
-Jestem twoją matką i mam prawo wiedzieć. Rozumiem, gdyby to były siniaki na ramionach czy na udach, bo to oznaczałoby, że Justin lubi po prostu bardzo ostry seks, ale...
-Mamo! - krzyknęłam. Normalnie parsknęłabym śmiechem, ale w tym momencie nie miałam nastroju.
Inną sprawą było, że Justin faktycznie lubił bardzo ostry seks...
-Maja, to Justin cię pobił? - spytała ponownie, tym razem jej głos brzmiał poważnie.
-Tak. - szepnęłam, a następnie wybiegłam z domu.
Ze łzami w oczach udałam się prosto do szkoły. Już piętnaście minut później wchodziłam do dużego budynku, zdobywając po drodze zaniepokojone spojrzenia uczniów, jak i nauczycieli. Doszłam do swojej szafki, otwierając ją, a następnie wyciągnęłam książkę od angielskiego.
-Siemka. - po prawej stronie usłyszałam wesoły głos Mike'a. Przetarłam rękawem mokre od łez oczy, odwracając się w stronę chłopaka.
-Hej. - uśmiechnęłam się blado.
-Co się stało? Kto cię uderzył? - spytał od razu, na co westchnęłam głośno.
-Nie chcę o tym rozmawiać, Mike. - mruknęłam cicho.
-Obiecuję, że jeśli to Bieber...
-Nie mów o nim. - przerwałam brunetowi, czując, jak nowe łzy tworzą się pod moimi powiekami.
-Ej, mała. Co się dzieje? - chłopak położył ręce na moich ramionach. - Mam mu skopać dupę?
-Przepraszam cię, Mike. Nie chcę o tym rozmawiać. Ale dziękuję. - szepnęłam, a następnie najnormalniej w świecie uciekłam.
Udałam się prosto do damskiej toalety. Oparłam się o umywalki, patrząc, jak moje łzy skapywały do zlewu.
-Dlaczego mi to zrobiłeś...? - wyszeptałam, pociągając nosem.
Chwilę później drzwi od łazienek otworzyły się cicho. W progu stanęła Abby, posyłając mi smutne spojrzenie.
-Kochanie, nie płacz. - podeszła do mnie i wtuliła moje ciało w swoje.
-Przepraszam. - wychlipałam, czując jak szatynka ściera moje łzy z twarzy.
-Jak się czujesz? Trochę lepiej? - spytała z troską, głaszcząc mnie po plecach.
-Abby, jest coraz gorzej. - wydukałam, spuszczając głowę.
Między nami nastała chwilowa cisza. Spojrzałam na przyjaciółkę. Zauważyłam na jej twarzy współczucie, zakłopotanie oraz niepewność.
-Co się stało? - spytałam od razu. Za dobrze ją znam, żeby mogła przede mną cokolwiek ukryć.
-Rozmawiałam z nim wczoraj. - powiedziała, unikając mojego wzroku. - O ile w ogóle można było to nazwać rozmową. - dodała ciszej.
Przetarłam oczy, wpatrując w nią swoje czekoladowe tęczówki. Uniosłam pytająco brwi, dając jej w ten sposób do zrozumienia, że ma kontynuować.
-Austin wiedział, gdzie pojechał Justin. - mruknęła pod nosem. - Majka, on był kompletnie załamany. Wyglądał jeszcze gorzej niż ty. Był pijany, naćpany... - wymieniała, a ja czułam, jak moje, i tak pęknięte już serce, rozsypuje się na jeszcze drobniejsze części. - Miał całe pocięte nadgarstki. Wyglądało to przerażająco. On to zrobił szkłem... - powiedziała, patrząc na mnie. - I na dodatek cały czas płakał...
W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym płaczem. Myślałam, że tylko ja czułam się skrzywdzona, całkowicie zapominając o uczuciach Justina.
-Maja, on na prawdę wierzy w to, że go zdradziłaś. - dodała na koniec.
-Jak mam mu udowodnić, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła? Kocham jego i tylko jego. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Nikt poza nim się nie liczy. Dlaczego on mi nie wierzy? - wychlipałam cicho, wpatrując się w oczekiwaniu w przyjaciółkę.
-Nie wiem Maja, ale to wszystko przez tego Danny'ego. Obiecuję ci, że się dowiem. - pogłaskała mnie po głowie. - A teraz chodź. Nie ma co płakać. - posłała mi pocieszający uśmiech.
Podniosłam się i kiedy już miałyśmy wychodzić z łazienki, usłyszałyśmy krzyki dochodzące z korytarza.
Otworzyłam drzwi, lecz już po chwili poczułam czyjeś ciało oparte na swoim i ciężki oddech na ramieniu.
-Maja... - wydyszał chłopak, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że to Chris.
-Co się stało? - spytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
Odsunął się ode mnie minimalnie, a ja mogłam zobaczyć jego rozszerzone źrenice, co oznaczało, że był naćpany.
-Mówiłem mu, żeby tu nie przychodził, ale nie chciał mnie słuchać. Nie potrafiłem go zatrzymać. Uparł się i koniec. - mówił, lekko bełkocząc.
-Ale kto? - spytałam, lecz już po chwili otrzymałam odpowiedź.
Przez korytarz szedł Justin. Miał zaciśnięte pięści i czapkę na głowie. Poczułam, jak nogi się pode mną uginają, więc przytrzymałam się ściany, żeby nie upaść. Serce zaczęło bić mi kilka razy szybciej, a głos uwiązł w gardle.
Ale nie to było najgorsze. Ja się go po prostu bałam. Bałam się jego spojrzenia, jego agresywnego tonu głosu, tego, że znowu mnie uderzy i potraktuje jak szmatę...
-Gdzie jest ta dziwka!? - krzyknął, podchodząc bliżej. Mnie w dalszym ciągu zasłaniała postać Chrisa.
Spod moich powiek ponownie wypłynęły łzy. Myślałam, że to był tylko raz, że więcej tego nie powie.
Myliłam się...
Justin odepchnął na bok Chrisa, patrząc na mnie z mordem w oczach. Przełknęłam głośno ślinę, w dalszym ciągu podpierając się ściany.
-Justin, ja...
-Zamknij się, szmato! - uderzył mnie w twarz...
Po raz kolejny mnie uderzył...
Uderzył mnie...
Zrobił to...
Uderzył mnie...
-Bieber, uspokój się. - Chris starał się odciągnąć ode mnie szatyna, lecz ten jedynie odwrócił się i uderzył go z pięści w brzuch, odpychając go na szafki z tyłu.
Ponownie szarpnął mnie za ramiona, dociskając moje ciało do ściany. Dookoła zaczęło zbierać się coraz więcej ludzi, a z moich oczu wypływało coraz więcej łez.
-Justin zostaw ją! - krzyknęła Abby, podchodząc do nas szybkim krokiem.
-Nie wpierdalaj się w nasze sprawy! - warknął wściekły, odpychając ją. Ponownie przeniósł swój wzrok na mnie, a ja byłam jeszcze bardziej przerażona. Widziałam, że był naćpany. I to bardzo...
-Justin, pozwól mi cokolwiek...
-Powiedziałem ci, kurwa, zamknij mordę! - ryknął, przez co całe moje ciało zadrżało.
To straszne, że jeszcze wczoraj był najwspanialszą osobą na świecie, a dzisiaj wzbudza u mnie lęk i przerażenie.
-Jesteś zakłamaną suką! - kolejny raz mnie uderzył. - Nienawidzę cię, rozumiesz!? Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj! - wykrzyczał mi prosto w twarz.
-Dlaczego!? Co ja ci takiego zrobiłam!? Traktujesz mnie jak śmiecia a nawet nie pozwalasz nic wytłumaczyć! - krzyknęłam, czując nagły przypływ energii.
-Ja, kurwa, traktuję cię jak śmiecia!? - wysyczał mi prosto w twarz, łapiąc mnie za włosy. - To nie ja puszczam się z pierwszym lepszym facetem! To nie ja zachowuję się jak dziwka! To, kurwa, nie ja ciągle kłamię!
-Ale ja cię nie...
-Morda, szmato! - szarpnął mnie za włosy, sprawiając, że upadłam przed nim na kolana. Cała moja twarz zalana była łzami. Nie wierzyłam w to co się dzieje. Byłam bezsilna...
-Jesteś zwykłą, nic nie wartą kurwą! Żałuję każdej sekundy spędzonej z tobą! Jedynie w łóżku jesteś zajebista! Jak widać, nadajesz się tylko do tego, żeby cię posuwać! - czułam, jak obraz przed oczami powoli mi się rozmywa. - Straciłaś w moich oczach wszystko! Jeszcze wczoraj kochałem cię ponad własne życie, a dzisiaj już nic dla mnie nie znaczysz! Rozumiesz, kurwa!? - ponownie szarpnął mnie za włosy. - Nic!
-Zostaw ją! - pisnęła Abby.
Szatyn puścił mnie na ułamek sekundy, po czym uderzył moją przyjaciółkę w twarz.
-O nie, kurwa! Teraz przesadziłeś, huju! - z końca korytarza doszedł do mnie dźwięk krzyku Austina. Chłopak w mgnieniu oka znalazł się przy nas i odepchnął ode mnie Justina. Kątem oka zauważyłam, że zaczynają się bić, lecz dla mnie nic już nie miało znaczenia. Ból, jaki czułam w sercu był nie do opisania. Zabijał mnie od środka. Po przejściu paru metrów na kolanach, powoli podniosłam się z ziemi, ocierając łzy. Ostatni raz spojrzałam na bijących się Austina i Justina oraz Mike'a i Chrisa, starających się ich rozdzielić, a następnie wybiegłam ze szkoły, ponownie wybuchając płaczem...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!
Jedyne, co chcę Wam powiedzieć, to że jestem Wam wdzięczna za wszystko, a już zwłaszcza za te 30 000 wyświetleń :-*
Końcówka troszkę... przerażająca...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam na mojego aska. Pytajcie o co tylko chcecie ;)
Kocham Was i do następnego ;-*
OMG...
OdpowiedzUsuńnie wiem co powiedzieć/napisać...
WOW Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńproszę daj jeszcze jeden rozdział
OdpowiedzUsuńJejka .. Po prostu mnie zatkalo nwm co mam powiedziec .. Wiec ttylko tyle ze masz talent do pisania to opowiadanie jest po prostu asdfghjkl *.* czekam nn
OdpowiedzUsuńja pierdole ..
OdpowiedzUsuńja pierdole..
nie mogę .
umarlam. a moje serce pękło. jak on mógł ją tak potraktować ?!
to jak on rozmawiał o niej z Chrisem i wgl było piękne..
płacze i nie mogę przestać.
zakochalam się od pierwszego twojego wpisu i nigdy nie przestanę tego kochać. jest zbyt idealne !
najlepsze opowiadanie EVER <3
kocham i
kocham.
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
Ja pierdole co za chuj. Nie spodziewałam się po nim takiego czegoś. Tego to wogóle bym mu nie wybaczyła na miejscu Mai. Rozdział dramatyczny , ale fajny. Życzę weny! Proszę dodaj szybko następny <3 @natalusia99
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
GENIALNE !!!! Jesteś niesamowita :*
OdpowiedzUsuńO matko *o* to jest GENIALNE !! Kocham twojego bloga i czekam na nn <333
OdpowiedzUsuńWow *o* nie spodziewałam się tego... Suuuper piszesz to opowiadanie... Czekam nn <3 ;*
OdpowiedzUsuńSwietnie ale nich sie juz pogodza bo mnie oczu bola od plakania/ Mizu
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;****
OdpowiedzUsuńSkąd Ty bierzesz takie straszne sceny ? :o
OdpowiedzUsuńPrzecież ja to miałam problem przeczytać
bo ryczałam jak głupia :c
Ale rozdział cudownie napisany
tak się wczułam że myślałam że to ja jestem Majką :c
wiem trochę żałosne , ale nic na to nie poradzę :)
♥
/czytelniczkaa
Jestem u rodziców znajomych i poleciałam teraz szybko do kibla, żeby przeczytać rozdział. xd Musiałam to zrobić, bo znowu miałabym wyrzuty sumienia, że tego nie zrobiłam hahahahaha Taaaaaaak bardzo Cię kochaaaaaaaaam zw ten rozdział <3 Jestem pod naprawdę ogromnym wrażeniem i jestem z Ciebie tak cholernie dumna no :* Nie zjebałaś tego, a wręcz przeciwnie!!! W sumie to liczyłam, że nie pogodzą się tak od razu hahahaha :D
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieje to nie mam pytań x.x
OdpowiedzUsuńCzekam nn.
Zgon na miejscu <3
OdpowiedzUsuńEjj no jak moglas tak ich poklocic :( az mi sie totalnie przykro zrobilo ;(
OdpowiedzUsuńWkoncu jakies ciekawe opowiadanie a nie takie srutututu (: super, czekamy (:(:
OdpowiedzUsuńJezu!
OdpowiedzUsuńUmieram po prostu umieram...
Czekam na nn!
Jeju : c :c :c :c
OdpowiedzUsuńczekam nn <3
Juzus maria takiego zakończenia się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńJa pier* kiedy to się wszystko wyjaśni
Jak on mógł ją tak potraktować??
tak poza tym rozdział genialny :)
czekam na następny <33