piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 41...

I w tym momencie wyciągnąłem z kieszeni pistolet, przykładając go do skroni. Nic już nie miało znaczenia. Uśmiechnąłem się lekko, a następnie ułożyłem palec na spuście.
-Jus - Justin co ty robisz...? - wydukała przerażona blondynka.
-Dziękuję ci, słoneczko, za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Za to, że mogłem się w tobie zakochać. Za to, że przy mnie byłaś i za to, że przy tobie przeżyłem najpiękniejsze chwile swojego życia. - na moich ustach gościł łagodny uśmiech, a z oczu wypływały gorzkie łzy.
-Justin, przestać! - krzyknęła, lecz do mnie nie docierało prawie nic. - Zostaw to! - spojrzała z przerażeniem na broń w mojej dłoni.
-Po co ja mam żyć, skoro ciebie nie będzie przy mnie...? - wydukałem przez łzy. - To ty jesteś moim życiem. Ja bez ciebie nie istnieję... - upadłem na kolana, mocniej dociskając broń do głowy.
-Justin, proszę cię! Nie możesz tego zrobić! - krzyknęła w desperacji, podchodząc parę kroków bliżej. - Odłóż ten pistolet! Pomyśl o swojej rodzinie!
-Kurwa! Dla mnie tylko ty się liczysz, nie rozumiesz!? - ułożyłem palec na spuście i zacząłem go powoli przyciskać, kiedy nagle poczułem jej usta na swoich. Objęła moją twarz dłońmi, klękając przede mną. Mocniej naparła na moje wargi, powoli wyjmując z mojej dłoni pistolet. Objąłem ramionami jej drobną talię, przyciągając ją bliżej. Czułem spływające po jej policzkach łzy, które starłem kciukami. Po paru chwilach oderwaliśmy się od siebie, spoglądając sobie głęboko w oczy.
-Po wszystkim? Już umarłem? Jestem w niebie? - szepnąłem, gładząc delikatnie jej policzki.
-Nie umarłeś, ty mój idioto... - odparła, uśmiechając się przez łzy. - Jesteś tutaj. Ze mną. I już zawsze będziesz. - dodała, wtulając się we mnie.
Poczułem, jak moje serce na nowo zaczyna bić. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele, sprawiając, że znowu stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
-Tak cholernie cię przepraszam, Maja... - wyszeptałem, składając delikatne pocałunki na jej twarzyczce.
-Zapomnijmy o tym. - mruknęła. - Udowodniłeś, że na prawdę ci na mnie zależy.
-Zajebiście mocno. - poprawiłem, kolejny raz muskając jej usta.
Podnieśliśmy się powoli z pozycji klęczącej, w dalszym ciągu nie odrywając od siebie wzroku.
-Na prawdę byś to zrobił...? - spytała cicho, na co ja powoli skinąłem głową. - Na prawdę byś nam to zrobił...? - powiedziała, spuszczając głowę.
Ułożyłem rękę pod jej brodą, podnosząc ją tak, że patrzyła mi prosto w oczy.
-Maja, co masz na myśli, mówiąc "nam"...? - nie spuszczałem z niej wzroku, chcąc wyczytać nawet najdrobniejsze emocje dziewczyny.
-Ono cię potrzebuje... - mruknęła cicho, biorąc w swoje dłonie moją. Ułożyła ją na swoim brzuchu, a następnie spojrzała w moje oczy.
-T - to znaczy ż - że... - nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego słowa, głaszcząc delikatnie jej brzuszek.
-Tak, Justin. - przerwała mi. - Będziesz musiał wstawać w nocy, kupować pieluchy, znosić nocne krzyki i tolerować moje zmiany nastrojów przez następne dziewięć miesięcy... - mruknęła niepewnie, jakby obawiając się mojej reakcji. - Później będziesz musiał zaprowadzać swoje dziecko do przedszkola, trzymając je za rączkę, a jeszcze później chodzić do szkoły na wywiadówki. Jeżeli będzie to dziewczynka, będziesz musiał pilnować wszystkich chłopaków, którzy będą kręcić się koło niej, a jeśli chłopiec, opowiadać do czego służą prezerwatywy. - mówiła dalej, z tą samą niepewnością w głosie.
-O Boże... - szepnąłem, czując, jak spod moich powiek po raz kolejny wypływają łzy. Tylko tym razem, słodkie łzy... - O Boże... - powtórzyłem, a na moich ustach pojawił się ogromny uśmiech. - O Boże, nie mogę w to uwierzyć... - w tym momencie nie wytrzymałem. Rozpłakałem się, obejmując moją kruszynkę ramionami. Ułożyłem głowę w zagłębieniu jej szyi, a moim marzeniem było, aby nigdy w życiu już jej nie puścić...
-Cieszysz się...? - spytała nieśmiało.
-Czy się cieszę!? - mój głos przepełniony był niedowierzaniem. Objąłem jej twarz dłońmi, pocierając jej lekko zaczerwienione policzki kciukami. - Kurwa, głuptasie! Ja jestem w siódmym niebie! - ponownie wtuliłem ją w siebie, składając delikatny pocałunek na jej główce.
-Bałam się, że nie zaakceptujesz tego dziecka. - mruknęła cicho.
-Żartujesz sobie ze mnie!? - spojrzałem na nią z niedowierzaniem. - Majka, kocham ciebie i nasze dziecko! Jesteście dla mnie najważniejsi na świecie, rozumiesz? - ponownie objąłem jej twarzyczkę dłońmi, chcąc, aby zapamiętała to raz na zawsze.
Dziewczyna pokiwała głową, wtulając się w moje ciało.
-Kiedy się dowiedziałaś? - spytałem po chwili ciszy, całując ją w główkę.
-Trzy godziny temu. - mruknęła. - Siedziałam u Luke'a, kiedy nagle spojrzałam na kalendarz i zorientowałam się, że dzisiaj już dwudziesty.
-A co to ma wspólnego z... ciążą...? - podrapałem się po głowie, marszcząc lekko brwi.
-Justin, mogę cię o coś spytać? - oparła ręce na biodrach, a ja skinąłem głową. - Co miałeś z biologii? - zaśmiała się cicho, unosząc brwi.
-Dwójkę... - wyszczerzyłem się do niej.
-Właśnie widzę... - mruknęła, kręcąc z rozbawieniem głową. Ponownie wtuliłem ją w swoje ciało, głaszcząc delikatnie po plecach.
-I co dalej, bo nadal nie do końca rozumiem. - zachichotałem cicho, na co blondynka jedynie westchnęła.
-Powinnam dostać okres tydzień temu. - powiedziała, a ja dopiero teraz zrozumiałem, o co chodzi. Nagle dziewczyna odsunęła się ode mnie, patrząc na mnie podejrzliwie. - Wiesz, co to jest okres, prawda...? - spytała, marszcząc brwi.
-Miałem dwójkę, a nie jedynkę, skarbie... - zaśmiałem się cicho. - Coś tam jeszcze pamiętam. A zwłaszcza to, żeby nie chodzić na biologię między dziesiątym, a siedemnastym każdego miesiąca...
-A to dlaczego? - Maja założyła ręce na piersi, przyglądając mi się uważnie.
-Bo ta idiotka miała zły humor, kiedy miała okres i zawsze wstawiała nam...
Przerwał mi nagły wybuch śmiechu mojego aniołka.
-Nie wiesz, co się dzieje, kiedy kobieta zachodzi w ciąże, ale wiesz, kiedy nauczycielka miała okres, tak? - zachichotała cicho.
-Tak jakoś wyszło... - zrobiłem minę niewiniątka, ponownie ją w siebie wtulając.
-Jesteś niemożliwy, Justin... - mruknęła, obejmując mnie w pasie.
-Ale nadal nie dowiedziałem się, co dalej. - przypomniałem, bawiąc się jej blond włosami.
-Wybiegłam z domu Luke'a, a następnie poszłam do apteki, żeby kupić test ciążowy. - wzruszyła lekko ramionami, a ja przysłuchiwałem się każdemu słowu. - Tak swoją drogą, te panie z apteki patrzyły na mnie, jakbym była z innej planety i kilka razy pytały się czy na pewno po to przyszłam, a kiedy zapewniałam je, że tak, zaczęły gratulować mojej mamie, cały czas patrząc na mnie podejrzliwie. - parsknąłem śmiechem. - Kiedy ja nie odezwałam się ani słowem, pytały, dla kogo jest ten test, no więc ja powiedziałam, że dla mnie. A wtedy zaczął się horror... - mruknęła, przeczesując włosy. - Kochanie, ile ty masz lat, żeby w ciążę zachodzić. Tobie się chyba coś w główce poprzestawiało. Ty sama jesteś jeszcze dzieckiem. Powinnaś się jeszcze lalkami bawić, a nie wskakiwać do łóżka jakiemuś facetowi. W końcu się wkurzyłam, wyrwałam jej z ręki ten test, zostawiłam kasę i wyszłam. - zakończyła z miną pięcioletniej dziewczynki. - Ja rozumiem, że wyglądam, jakbym miała trzynaście lat, no ale bez przesady. To moja sprawa, z kim chodzę do łóżka... - założyła ręce na piersi.
-To ja jestem tym szczęściarzem. - wypiąłem się dumnie, za co oberwałem lekko w ramię. - Ale, kurwa... Nadal nie mogę uwierzyć w to, że zostanę ojcem.
-Tu masz dowód, Justin. - zaśmiała się cicho, a następnie wyciągnęła z tylnej kieszeni spodenek test ciążowy.
Spojrzałem na, widoczne na nim, dwie kreski, a w moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy.
-Kurwa, dzisiaj wypłakałem więcej łez niż w ciągu całego swojego życia... - mruknąłem, pociągając nosem. - Co ty ze mną robisz, kochanie.
-Zmieniam cię, skarbie... - szepnęła, a następnie stanęła na palcach i, zarzucając mi ręce na szyję, złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Wsunęła swój język do moich ust, po chwili ocierając się o mój. Ułożyłem dłonie na jej tyłku, ściskając go lekko, przez co z ust Mai wydobył się cichy jęk. Blondynka zacisnęła piąstki na mojej koszulce, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając.
-Wiesz, że zasługujesz na karę...? - szepnęła uwodzicielsko, przez co moje mięśnie momentalnie się spięły.
-Od ciebie mogę dostać każdą karę, laleczko... - odparłem z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
-Na pewno...? - zawiesiła mi ręce na szyi, po czym zatrzepotała słodko rzęsami.
-Zdecydowanie. - mruknąłem szybko.
I w tym momencie blondynka odepchnęła mnie od siebie, sprawiając, że z głośnym pluskiem wpadłem do wody. Wypłynąłem po chwili, nadal będąc w kompletnym szoku. Spojrzałem na uśmiechającą się słodko dziewczynę, przez co pokręciłem z rozbawieniem głową. Chwilę później Maja wskoczyła do wody, odrzucając do tyłu swoje mokre włosy.
-Wiesz, jak cholernie seksownie teraz wyglądasz, kicia? - przygryzłem dolną wargę, zbliżając się do dziewczyny.
-I co w związku z tym...? - kolejny raz zatrzepotała rzęsami.
-To, że mam na ciebie cholerną ochotę... - odparłem, układając dłonie na jej biodrach. Przysunąłem ją do siebie maksymalnie blisko. Tak blisko, że czułem jej ciało dociśnięte do swojego krocza. Złączyłem nasze usta, wsuwając dłonie pod koszulkę dziewczyny. Chwilę później podniosłem jej ciało na wysokość swojego pasa, a dziewczyna oplątała mnie dookoła nogami. Nasze usta poruszały się w idealnej synchronizacji. Moje dłonie sunęły przez jej odkryte uda aż do idealnego tyłeczka. Maja wplątała palce w moje włosy, ciągnąc delikatnie za ich końcówki. Jej dłonie dotykały moich mięśni, widocznych przez mokrą koszulkę. Czułem jej krocze dociśnięte do swojego przyrodzenia, przez co jęknąłem cicho w usta dziewczyny.
Na prawdę miałem wrażenie, że jestem w niebie. Nic innego nie miało dla mnie znaczenia. I chociaż mało brakowało, a popełniłbym dzisiaj samobójstwo, muszę przyznać, że jest to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Miłość mojego życia wybaczyła mi to, jak cholernie ją potraktowałem, a na dodatek dowiedziałem się, że zostanę ojcem...
Nagle Maja wyplątała się z moich objęć, zeskakując do wody, a następnie wybiegła na brzeg, otrzepując mokre włosy.
-Gdzie się wybierasz, kochanie? - zawołałem, przyglądając się, jak przesyła mi buziaka. - Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz... - mruknąłem, a następnie wybiegłem za nią z wody. - Nigdzie cię nie puszczę. - mruknąłem. Blondynka pisnęła głośno, kiedy złapałem ją od tyłu w pasie. - Nigdy... - dodałem, a następnie kolejny raz złączyłem nasze spragnione usta. Ułożyłem ją na masce samochodu, opierając się na jednym łokciu za jej głową. Drugą rękę położyłem na jej biodrze, napierając swoim ciałem na jej. Majka objęła dłońmi moją twarz, pogłębiając pocałunek. Wsunąłem dłonie pod jej koszulkę, unosząc ją powoli. Dziewczyna rozłączyła na chwile nasze usta, pozwalając mi ściągnąć z niej górną część garderoby. Ułożyłem dłonie pod jej pleckami, składając delikatne pocałunki na dekolcie blondynki.
W tym momencie do naszych uszu doszły głośne gwizdy. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, spoglądając w stronę źródła dźwięku. Na leśnej drodze pojawiło się kilku chłopaków w moim wieku.
-Stary, jak skończysz, to daj znać! - rzucił jeden z nich, po czym cała czwórka parsknęła śmiechem. - Też chętnie bym się z nią zabawił!
Poczułem, jak krew w moich żyłach zaczyna płynąć szybciej. Zacisnąłem pięści, starając się uspokoić. Policzyłem w myślach do dziesięciu, lecz i to nic nie dało.
-Justin, odpuść... - powiedziała cicho blondynka, widząc moje zdenerwowanie.
-Ej, laleczko! Ile bierzesz za godzinę? - krzyknął drugi, doprowadzając mnie na granicę wytrzymałości. Nie chciałem jednak stracić nad sobą kontroli. Nie chciałem ponownie wystraszyć Mai...
-Podobno seks z taką gówniarą jest najlepszy! Niedługo się o tym przekonamy! - krzyknął inny, a ja już przygotowywałem się, żeby się na niego rzucić.
-Przygotuj się, maleńka! Będziesz dzisiaj miała wielu klientów! - i tym przegiął.
Szybkim krokiem udałem się w stronę tych debili, szukając wzrokiem tego, który wypowiedział ostatnie słowa.
-Chcesz sobie znaleźć dziwkę na parę godzin, to idź do burdelu. - warknąłem, a następnie uderzyłem kolesia z pięści w nos. Ponownie zbliżyłem się do niego, tym razem uderzając w brzuch.
-Nie denerwuj się, koleś. Poczekam aż skończysz. - zaśmiał się, wycierając krew z nosa.
Uderzyłem go w szczękę, czując, jak zupełnie tracę nad sobą kontrolę.
-Nigdy... - jedno uderzenie. - Nie mów tak... - drugie uderzenie. - O mojej... - trzecie uderzenie. - Dziewczynie... - kopnięcie z kolana w brzuch.
Chłopak upadł na ziemię, a mój wzrok padł na resztę chłopaków, którzy nawet nie zwrócili uwagi na to, że pobiłem ich kumpla. Obserwowali blondynkę, czym jeszcze bardziej podnieśli mi ciśnienie. Złapałem pierwszego z brzegu za koszulkę, kopiąc ko kolanem w brzuch.
-Ktoś was, kurwa, nauczy szacunku. - warknąłem, powtarzając czynność kilkukrotnie.
-Uspokój się. My tylko chcemy po bzykać najlepszą laskę na świecie.
Moja złość osiągnęła punkt kulminacyjny. Ostatni raz kopnąłem drugiego z chłopaków, a następnie zająłem się pozostałą dwójką, którzy starali się odciągnąć mnie od swojego kumpla. Chwilę później sięgnąłem po pistolet do tylnej kieszeni spodni. Oczy tych idiotów rozszerzyły się lekko, kiedy mierzyłem w nich bronią.
Nagle poczułem malutką dłoń na swoim ramieniu. Maja sunęła delikatnie po mojej skórze, uspokajając mnie.
-Mogę...? - spytała cicho, wskazując na broń.
Bez słowa opuściłem pistolet, kierując go powoli do otwartej dłoni dziewczyny.
-Dziękuję. - mruknęła. - A teraz chodź. Nie ma co zaczynać z idiotami. - dodała, starając się odciągnąć mnie od frajerów.
-Lepiej stąd spierdalaj. - warknąłem do pierwszego. - Bo nie będę taki miły.
Odszedłem z Mają w kierunku samochodu, obserwując kątem oka, jak ci kolesie znikają z naszego pola widzenia.
-Justin, do cholery! Czy ja mam cię nauczyć, jak panować nad swoimi nerwami!? I ja i ty dobrze wiemy, że kretyn zawsze pozostanie kretynem. Nie ma co zaczynać z takimi.
-Wkurwił mnie. - warknąłem. - Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny.
-Dziękuję ci za to, że mnie bronisz i doceniam to, co robisz, ale nie możesz każdemu wymachiwać przed nosem bronią! To nie na tym polega! Musisz się nauczyć nad sobą panować!
-Ale...
-Nie przerywaj mi, Justin. - uderzyła leciutko w moją klatkę piersiową. - Nie możesz bić każdego człowieka, który krzywo na ciebie spojrzy. Kontrolowanie samego siebie jest na równi z kupowaniem pieluch. Justin, ty za dziewięć miesięcy zostaniesz ojcem! Musisz stać się chociaż trochę bardziej ODPOWIEDZIALNY. - poklepała mnie po klatce piersiowej. - Będziesz szedł ze swoją córeczką na spacer, jakiś facet się na nią spojrzy, a ty od razu rzucisz się na niego, twierdząc, że to pedofil! - wyrzuciła ręce w powietrze, na co z moich ust uciekł cichy chichot. - Zrozum, ja i ono... - ułożyła moją rękę na swoim brzuszku. - Nie chcemy cię później odwiedzać w więzieniu, rozumiesz...? - objęła moją twarz dłońmi, muskając delikatnie moje usta. Z Austinem też się dzisiaj pobiłeś. Musisz go przeprosić. I Abby... - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
-Abby już przeprosiłem. Nawet nie wiedziałem, że ją uderzyłem. Nie pamiętam nic z tego co się sta... - nagle zaciąłem się, przypominając sobie słowa blondynki. - Pobiłem się z Austinem...?
-Tak, Justin. - odparła, patrząc na mnie łagodnie. Nagle jej wzrok wylądował na moich poharatanych nadgarstkach. - O Boże... - szepnęła, a ja zauważyłem, jak pod jej powiekami zbierają się łzy. - Abby miała rację... - przyłożyła delikatnie opuszki swoich palców do moich rozcięć, sunąc po nich ostrożnie. - Jak mogłeś to sobie zrobić...? - spytała, podnosząc moją brodę. - Jak mogłeś!? - podniosła lekko głos.
-Maja, spokojnie. To mnie nie boli, ani nie bolało. - mruknąłem, głaszcząc ją delikatnie po policzku. - Zapomnijmy o tym. Od tej pory będzie już wszystko dobrze, kotuś. - uśmiechnąłem się do niej łagodnie. - A teraz byłbym na prawdę wdzięczny, gdybyś oddała mi pistolet. - zaśmiałem się nerwowo, spoglądając na broń w ręce szatynki. - Mam wrażenie, że zaraz zrobisz sobie tym krzywdę... - założyłem ręce na piersi, opierając się o maskę samochodu.
Dziewczyna z głośnym westchnieniem oddała mi moją własność, wkładając dłonie do tylnych kieszeni swoich spodenek.
-Ale masz pamiętać o tym, o czym ci mówiłam. - spojrzała na mnie sceptycznie. - Zrobiłeś dzieciaka, to teraz będziesz się nim zajmował...
-Z wielką chęcią, mamusiu... - wyszczerzyłem się do niej, na co blondynka przewróciła z rozbawieniem oczami.
-A teraz wydaje mi się, że musimy coś dokończyć. - mruknęła z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, a następnie podeszła do mnie i, łapiąc mnie za koszulkę, wpiła się w moje usta. Ułożyłem dłonie na jej zajebistym tyłku, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
-Proponuje, żebyśmy przenieśli się z tym w bardziej ustronne miejsce, bo znowu stracę nad sobą kontrolę. - mruknąłem w jej usta.
Otworzyłem tylne drzwi od swojego samochodu, wpuszczając Maję do środka, a następnie wsiadłem za nią, zamykając za nami drzwi.
-Teraz jest dobrze. - mruknąłem z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym ułożyłem dłonie na bioderkach blondynki, przyciągając ją do siebie tak, że usiadła okrakiem na moim kroczu. Mój wzrok automatycznie zjechał na jej piersi, osłonięte jedynie skąpym, koronkowym stanikiem.
-Stęskniłem się za tobą. - wychrypiałem cicho, sunąc delikatnie po jej odkrytym ramieniu. - Cholernie się za tobą stęskniłem. - poprawiłem, po czym rozbiłem swoje wargi o jej.
Dziewczyna przysunęła się jeszcze bliżej, tym samym ocierając się o moje, i tak już nabrzmiałe, przyrodzenie. Maja powoli zjechała dłońmi do krańców mojej koszulki. Uniosłem ręce, pozwalając jej zdjąć z siebie część garderoby. Odrzuciła ją na siedzenie pasażera, układając swoje malutkie dłonie na mojej klatce piersiowej. Nie przerywając pocałunku, kreśliła niewidzialne wzorki wokół moich tatuaży. Objąłem ramionami jej drobną talię, gładząc delikatnie po pleckach.
-Justin... - wydyszała w przerwie pocałunku. - Zrobisz coś dla mnie? - spytała, przygryzając dolną wargę.
-Dla ciebie wszystko. - odparłem, sunąc dłońmi po jej nagiej skórze.
-Kochaj się ze mną. - powiedziała, patrząc mi głęboko w oczy.
-Na pewno tego chcesz, skarbie? - upewniłem się, nie chcąc robić nic na siłę.
-Tak, Justin... - mruknęła, a następnie powoli i delikatnie złączyła nasze wargi.
Ułożyłem jej drobniutkie ciało na fotelach, zawisając nad nią. Zacząłem składać pocałunki na jej szyi, dekolcie i, częściowo odsłoniętych, piersiach. Maja wplątała palce w moje włosy, przeczesując je powoli.
-Tak cholernie cię kocham... - mruknąłem cicho, zjeżdżając dłońmi do zapięcia jej spodenek. Odpiąłem guzik, a następnie rozpiąłem rozporek, zsuwając z blondynki kolejną część garderoby. Odrzuciłem spodenki na podłogę, składając delikatne pocałunki na udach blondynki. Sunąc ustami po jej brzuchu, do głowy napłynął mi pewien bardzo ważny szczegół.
-Witam... - mruknąłem, całując jej brzuszek. - My się chyba jeszcze nie znamy. - uśmiechnąłem się lekko. - Tatuś jestem...
Usłyszałem, jak z ust blondynki wydobył się cichy chichot. Wsunąłem ręce pod zapięcie jej stanika, odpinając go powoli. Ściągnąłem z jej ramion górną część bielizny, odrzucając ją do tyłu. Popatrzyłem z uwielbieniem na jej pełne piersi, a następnie zacząłem składać na nich słodkie pocałunki.
-Justin... - jęknęła cicho dziewczyna, czym wywołała u mnie triumfalny uśmiech. Jednak parę chwil później poczułem, że nie jestem już górą, kiedy jej delikatne dłonie zjechały po mojej klatce piersiowej, podbrzuszu, aż do paska od spodni. Odpięła go i zrzuciła na podłogę, biorąc się za odpinanie guzika i rozporka. Już po chwili zsunęła ze mnie spodnie, w czym chętnie jej pomogłem. Tak, jak reszta naszych ubrań, wylądowały one na podłodze. Zahaczyłem palce na dolnej części jej bielizny, zsuwając z niej ubranie. Już po chwili moja księżniczka leżała pode mną całkowicie naga.
-Justin, masz gumki, prawda? - spytała cicho, pocierając delikatnie mojego członka przez bokserki.
-Kurwa, słonko... - wyjęczałem, czując, jak całe moje ciało ogarnia podniecenie. - Doprowadzasz mnie do szaleństwa... - wydyszałem.
-To masz czy nie...? - jej ton głosu brzmiał bardzo kusząco. - Bo wiesz, nie ma gumek, nie ma seksu. - mruknęła cicho, dalej sunąc opuszkami palców po moim przyrodzeniu.
Byłem pewien, że robiła mi to specjalnie, lecz nie narzekałem, ponieważ dzięki temu, kolejny raz czułem się jak w niebie.
Lekko drżącą z podniecenia rękę sięgnąłem po paczkę prezerwatyw, schowaną w schowku. Otworzyłem ją i wyjąłem ze środka  opakowanie z jedną gumką. Zsunąłem z siebie bokserki, a następnie rozerwałem małą paczuszkę, zakładając prezerwatywę na swojego penisa.
-Gotowa...? - szepnąłem mojemu aniołkowi do ucha.
-Jak nigdy. - odparła pewnie, uśmiechając się delikatnie.
Wszedłem w nią ostrożnie, nie chcąc sprawić jej bólu. Już dość się przeze mnie nacierpiała...
Poczułem nagłą falę podniecenia, przechodzącą przez całe moje ciało. Z ust Mai wydobył się głośny jęk, kiedy zacząłem poruszać swoimi biodrami.
-Justin... - wyjęczała, dostosowując się do mojego tępa.
Jęcząc cicho, przyspieszyłem swoje ruchy, chcąc sprawić nam jak najwięcej przyjemności. Ułożyłem dłonie pod pleckami dziewczyny, po czym schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi, dysząc jej ciężko do ucha.
-Boże, Maja... - wyjęczałem, posuwając ją coraz szybciej i coraz mocniej.
-Justin! - piszczała, wijąc się pode mną.
-Krzycz moje imię, skarbie. Tutaj nikt cię nie usłyszy. - wysapałem, czując, jak podniecenie rozrywa mnie od środka. - Pokaż, jak ci się podoba...
Dziewczyna dalej krzyczała i piszczała, wbijając mi paznokcie w plecy.
-Jesteś taka piękna, kochanie. Jest mi tak dobrze... - wydyszałem, czując, że oboje zbliżamy się do końca.
-Justin, szybciej! Błagam! - pisnęła, unosząc się lekko.
-Kurwa, dla ciebie wszystko, kochanie... - warknąłem, przyspieszając swoje ruchy do maksimum.
Wystarczyło parę mocnych pchnięć, żeby doprowadzić nas na szczyt. Doszliśmy w tym samym momencie, jęcząc głośno.
-Justin! - pisnęła, unosząc lekko swoje biodra.
-Ja pierdole, Maja... - wychrypiałem prosto do jej ucha.
Jeszcze przez chwilę staraliśmy się unormować nasze ciężkie oddechy. Po jakimś czasie wyszedłem z niej delikatnie, a następnie ściągnąłem prezerwatywę ze swojego członka i wyrzuciłem ją przez okno.
-O kurwa. - zakląłem pod nosem, opadając ostrożnie na jej kruche ciało, zważając na to, że zaraz pode mną znajdowało się nasze, nienarodzone jeszcze, dziecko. - Zaraz chyba zwariuję... - mruknąłem, wtulając się w nią.
-To nie wariuj, Justin, bo mam ochotę na kolejną rundę... - przygryzła kusząco dolną wargę, przez co mój członek na nowo zesztywniał.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko...  - powiedziałem, uśmiechając się łobuzersko...
***
Chłopak obudził się w nocy, czując na sobie drobne ciałko dziewczyny, którą kochał ponad własne życie. Pogładził ją delikatnie po włosach, całując w główkę. Jego sercem zawładnęło niesamowite uczucie. Jakby poczuł, że ma dwa serce. W jednym znajduje się jego miłość do blondynki, a w drugim, miłość do nienarodzonego jeszcze dziecka. Dziecka, które stworzył razem z najważniejszą dla niego dziewczyną na świecie.
Ostrożnie wyswobodził się z objęć blondynki, a następnie, w samych bokserkach, wyszedł z samochodu. Z uśmiechem na ustach udał się w stronę pomostu. Usiadł na jego brzegu z głową przepełnioną myślami. Czuł się najszczęśliwszym człowiekiem i był pewien, że nikt nie odbierze mu tego szczęścia.
Jednak były rzeczy, których nikt nie mógł przewidzieć. Coś, czego nie wyobrażaliby sobie nawet w najgorszych snach. Coś, co miało zdarzyć się niebawem...
W tym samym czasie blondynka uniosła ciężkie powieki. Zorientowawszy się, że chłopaka nie ma obok niej, otworzyła po cichu drzwi, wysiadając z samochodu. Rozejrzała się po polanie, oświetlonej jedynie słabym światłem księżyca, dostrzegając chłopaka, siedzącego nad brzegiem rzeki. Z delikatnym uśmiechem na ustach skierowała się w stronę pomostu. Weszła na niego po cichu, zbliżając się do szatyna. Kiedy była już wystarczająco blisko, objęła chłopaka od tyłu, całując go w policzek.
-Hej, kochanie... - powiedział cicho, a po jego sercu rozlało się przyjemne ciepło.
Dziewczyna usiadła obok niego, a szatyn objął ją ramieniem, przytulając do siebie. Maja ułożyła głowę na jego ramieniu, obejmując swojego chłopaka w pasie. Nic nie mówiąc, wpatrywali się w księżyc. Oboje pogrążeni byli we własnych myślach, które sprowadzały się do tego samego. Oni, ich wspólna przyszłość, ich dziecko...
-Na prawdę się cieszysz...? - spytała cicho blondynka. Nie musiała mówić, o czym myśli, ponieważ chłopak doskonale wiedział.
-Kochanie, sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - spojrzał jej prosto w oczy. - To dzięki tobie tu jestem. Kocham ciebie i tego naszego dzieciaka... - zaśmiał się cicho, układając rękę na jej brzuchu.
-Ale wiesz, że to ty będziesz musiał powiedzieć mojej mamie, że zostanie babcią? - spojrzała na niego znacząco. - Przecież ona mnie zabije jak się dowie... - blondynka przeczesała swoje długie włosy.
-Będzie dobrze, słoneczko. Najważniejsze jest to, że się kochamy. Nic innego nie ma znaczenia. - Pocałował ją w główkę, głaszcząc po pleckach. - A teraz chodź, bo widzę, że marzniesz.
Wstali i razem zeszli z pomostu, udając się z powrotem do samochodu chłopaka. Otworzył przed nią tylne drzwi, a następnie sam wsiadł do środka.Kiedy tylko zajął miejsce na fotelach, dziewczyna ułożyła się między jego nogami, układając główkę na klatce piersiowej chłopaka.
-Śpij, aniołku. Niech ci się przyśnią same tęcze, kwiatki i serduszka... -szepnął jej do ucha, na co dziewczyna zaśmiała się cicho.
-Już wiem, kto będzie opowiadał dziecku bajki na dobranoc. - mruknęła, a następnie wtuliła się w tors szatyna, zasypiając.
Justin jeszcze przez jakiś czas wpatrywał się w miłość swojego życia. Przyłożył jej dłonie do swoich ust, zauważając, że było jej zimno. Sięgnął po koc, leżący z tyłu, a następnie okrył nim blondynkę. Podniósł z podłogi spodnie, w których była jego komórka, a następnie wyjął ją z kieszeni, odblokowując.
"Kulka w łeb, dziki seks na zgodę w samochodzie i żyli razem długo i szczęśliwie..."
Wysłał wiadomość do Chrisa, po czym odłożył komórką na fotel, odpływając w krainę snów.
***Oczami Mai***
Obudziłam się rano, czując promienie słoneczne na swojej twarzy. Przeciągnęłam się, ziewając cicho. Spojrzałam na szatyna, który w dalszym ciągu smacznie spał. Uśmiechnęłam się lekko, odrzucając do tyłu grzywkę, opadającą na jego czoło.
Nagle w samochodzie rozniósł się dźwięk przychodzącego sms'a. Spojrzałam najpierw na Justina, który nie zareagował w żaden sposób, a następnie na jego komórkę, leżącą obok. Wzięłam ją do ręki i odblokowałam, widząc na ekranie nową wiadomość od Chrisa. Weszłam w nią, a moim oczom od razu ukazał się sms, którego Justin wysłał do chłopaka wczoraj w nocy.
Szczęka opadła mi na ziemię, kiedy zobaczyłam tę bezpośredniość w jego słowach.
Dziki seks na zgodę...
Pokręciłam lekko głową, przeczesując palcami włosy. Postanowiłam zemścić się na Justinie, więc odczytałam wiadomość od Chrisa.
"Cała noc z Mają w ciasnym samochodzie. Kurwa, marzenie..."
Złapałam się za głowę, rozszerzając oczy. Czy oni nie mogą pisać choćby o pogodzie? Na prawdę muszą się wymieniać swoimi przeżyciami seksualnymi...?
"Jesteś tego taki pewien...?"
Wystukałam na klawiaturze kolejnego sms'a i, nie mówiąc Chrisowi, że pisze ze mną, wysłałam wiadomość.
Po kilkunastu sekundach przyszła odpowiedź...
"No oczywiście, stary. Jest cholernie gorąca. Wystarczy na nią spojrzeć, a człowiekowi staje. Chętnie spędziłbym z nią noc w tym samochodzie..."
Pokręciłam ze śmiechem, jak i z niedowierzaniem głową, zerkając na śpiącego Justina.
-Czas się zemścić, kochanie... - szepnęłam, a następnie, z diabelskim uśmieszkiem na ustach, napisałam kolejnego sms'a.
"Chris, a ze mną nie chciałbyś spędzić nocy? Na mój widok ci nie staje? Czuję się zazdrosny..."
Nacisnęłam "wyślij" i, tłumiąc śmiech, czekałam na reakcję Chrisa.
"Stary... czy ty się dobrze czujesz? Upał ci zaszkodził, Majka cię w nocy wykończyła czy znowu się czegoś naćpałeś...?"
Z trudem tłumiłam śmiech, lecz postanowiłam grać w to dalej.
"Chris, ja już dawno chciałem ci to powiedzieć, tylko nie miałem odwagi..."
Poczekałam chwilę, aż przyszedł kolejny sms.
"Dobra, Bieber. Skończ, bo zaczynam się ciebie bać. Jak chcesz, to ja ci nawet wolne dam, tylko błagam, nie mów mi, że stałeś się gejem."
Z moich oczu poleciały łzy, oczywiście przez nadmiar śmiechu.
"Kurwa! To jest silniejsze ode mnie! Nie potrafię nad tym zapanować! Myślałem, że jak zacznę chodzić z Majką, to wszystko minie. A teraz jest jeszcze gorzej! Chris, ja cię kocham! Nie odrzucaj mnie, proszę! Daj nam szansę! To się może udać! Będziemy razem szczęśliwi! Zobaczysz!“
Kliknęłam wyślij, zastanawiając się czy Chris odpowie na tego sms'a czy może raczej zapisze Justina do psychologa.
"Ja pierdole! Tobie się w mózgu poprzewracało! Wrażeń łóżkowych szukasz, czy co? Boże, Bieber. Opanuj się!"
Prawie pękałam ze śmiechu, wyobrażając sobie minę Chrisa.
"Wierzę, że nam się uda! Kocham Cię i chcę być z tobą! Wiem, że czujesz to samo! Dlatego musisz dać nam szansę. Cholernie mnie pociągasz i wiem, że ja ciebie też! Jestem pewien, że byłoby nam zajebiście w łóżku!"
-O nie, kochanieńka, teraz przesadziłaś. - prawie zawału dostałam, kiedy usłyszałam za sobą głos Justina. - Będzie nam zajebiście w łóżeczku. Tego jestem pewien. - ułożył moje nadgarstki nad głowę, siadając na mnie okrakiem. - Tylko kiedy to pisałaś, zapomniałaś chyba, że jesteś w samej bieliźnie, a ja jestem napalonym skurwielem. - mruknął cicho.
-Justin ja... - starałam się wytłumaczyć, lecz nie dał mi dokończyć, przez usta, które rozbił na moich.
-Nie tłumacz się, maleńka. - rzucił z rozbawieniem, a ja odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że nie jest na mnie zły. - Po prostu osobiście będziesz musiała to wszystko wytłumaczyć Chrisowi...
Już sięgałam po telefon, żeby do niego napisać, kiedy Justin wyrwał mi komórkę z ręki.
-Nie, nie, kochanie. Twarzą w twarz. Przy całym gangu...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* 
Hejka Kochani ;-*
Boże! Ja zawału DZIĘKI WAM prawie dostałam!
31 komentarzy!? Przecież to jest jakiś piękny sen, a nie rzeczywistość...
Dziękuję Wam za to z całego serduszka ;-*
Jezu... Cały wczorajszy dzień spędziłam na płakaniu. Może i za bardzo się przejmuję, ale tak strasznie martwię się o tego Naszego Justinka... Co on sobie robi...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam Was na mojego aska. Pytajcie o co chcecie ;) 
  ask.fm/Paulaaa962 
Kocham Was i do następnego ;-* 
Ps. Jeśli myślicie, że w opowiadaniu dramat się skończył, jesteście w wielkim błędzie...

22 komentarze:

  1. o metko tak bardzo kocham twoje opowiadanie daj jeszcze rozdział w weekend proszę

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój boże !!
    Pogodzili się ! Cholera ! Piszczałam na cały dom a rodzice nie wiedzieli co się dzieje !
    Nie mogę nadal się opanować.
    Ten tekst z biologią mnie rozwalił. hahaha
    nie mogę. !
    oni są tacy idealni.
    ahh i ten dziki sex na zgodę. niczego więcej mi ie trzeba ! haha (ania erotoman)
    to co ona mu zrobiła hahaha !
    Ah i najlepsze - będzie mała/y Bieber !!!!!
    Kochanie to ps dowaliło mnie dodatkowo. *.*
    Cholernie, zajebiście idealnie !!
    Kocham cię !
    Więcej takich rozdziałów
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj do mnie może mój blog też ci się spodoba :) http://as-long-as-you-love-me-sweetheart.blogspot.com/

      Usuń
  3. hahha końcówka najlepsza! :)
    Ciesze się, że się pogodzili :)
    Czekam na następny ♥

    much love xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no ja nie mogę .. Ale maja go wjebala .. hahahahaha a Chris to na serio lyknąl .. hahaahha nie mogę .. zajebisty rozdzial .. jak już napisalam na poprzednim blogu .. piszesz tak że można się poczuć glownymi bohaterami .. to pięknie cudownie zajebiście suooodko kochane .!! Niesamowite .!!
    Kocham Ciebie i Twoje blogi ..!
    Czekam na kolejny z niecierpliwością .!!
    Ciekawe co Maja zrobi po tym jak Justin powiedzial twarzą w twarz z calym gangiem .. haahahh już widzę tę scenkę .!!
    hHahahahah
    życzę weny . i zapraszam do mnie .

    http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/

    http://you-me-us-forever.blogspot.com/

    ~ Weronika Bieber ..

    OdpowiedzUsuń
  5. Kompletnie się nie spodziewałam :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. O matulu *o* to jest IDEALNE <3 nie mogę się doczekać nn :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Halhahahahahahah te sms były cudowen

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to kocham kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  9. matko czyta z 20 blogów a to jest mój ulubiony <3333 Kocham i czekam nn ;* Kaja

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział :)
    cieszę się, że się pogodzili
    fragment z tą biologią mnie rozwalił
    ale końcówka i te jej sms do chris'a dowaliły mnie na amen
    nie mogłam przestać się śmiać
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahahaahhahah.... Zajebisty rozdział !!!! Czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ona ma 15 lat i dziecko, zupełnie realne. Ale i tak świetnie (:(:

    OdpowiedzUsuń
  13. Czułam, że się pogodzą :D
    Ale żeby od razu w ciąży była ? :o
    Jej mama na pewno się aż tak nie zdenerwuje
    o seksie w wieku 15 lat mówiła całkiem spokojnie
    więc pewnie na dziecko się ucieszy:)
    *.*
    /czytelniczkaa

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdy czytałam poprzedni rozdział to w głowie mi siedziało to, ze maja będzie w ciąży a tu BAM. Ona jest w ciąży!
    Rozdział świetny jak zawsze!
    Często w rozdziale pojawiają się zdania typu : "Jednak były rzeczy, których nikt nie mógł przewidzieć. Coś, czego nie wyobrażaliby sobie nawet w najgorszych snach. Coś, co miało zdarzyć się niebawem..."
    Strasznie się boje o to co się wydarzy....
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaa ZAJEBISTY!!!! Normalnie końcówką mnie rozwaliłaś :)
    Mogłabym cię o coś prosić? Musisz się zgodzić. Wiem , że i ty tego chcesz. Proszę , proszę , proszę daj Justinowi i Mai być szczęśliwym noooo...
    To nie może się skończyć źle. Oni muszą być razem. Ty zapewne kogoś z nich uśmiercisz ja coś tak czuje. Nie dasz im być razem, ale nie zależnie jak napiszesz to i tak będę czytała twojego bloga bo to KOCHAM jak i ciebie , że to piszesz, bo piszesz świetnie <3 <3 <3 Życzę weny! Czekam nn :) #Niecierpliwa xD @natalusia99
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy tylko ja mam takie przeczucie ze to nie dziecko Justina tylko tego jego kuzyna :c ale i tak kocham to opowiadanie <33333 czekam nn c: świetny rozdział :* Kaja

    OdpowiedzUsuń
  17. hahahahahah... Te sms'y to niebo tak się śmiałam :D czekam na next
    15 lat to nic mojej kuzynki koleżanka ma 12 lat i jeste ciąży z kolegą który ma 13 lat więc WOW :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niby tak ale między nimi jest rok różnicy a jednak między Justine i Mają jest ona troche wieksza ale iedz dziecko w wieku 12 lat to hardcore Kaja

      Usuń
  18. Powiesz mi dlaczego to jest takie zajebiste?! ♥ Już mi słów brakuje na twoje rozdziały! Jesteś naprawdę utalentowana <3 Nie wiem czemu, mam wrażenie, że to dziecko nie będzie Justina, tylko jego kuzyna ;/

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad...To dużo dla mnie znaczy...